Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakochani online policzeni, ale jak przebiega ajloveyoucie w Nowej Hucie

Jacek Antczak
Nie będę narzekał, że jak zwykle było po amerykańsku. Że tysiące pluszowych misiów, piesków czy innych baranków z serduszkami przejęły wczoraj rząd dusz i półki sklepowe. Nawet w mięsnym trafiały się serca w promocji. Indycze. Tylko nie wiem, kto jest w nich bardziej zakochany: mój żółw czy kot. Obaj je błyskawicznie pożerają.

Nie martwi mnie, że zapewne jak zwykle trzy czwarte doktora Walentego przewracały się w grobie (bo głowa-relikwia jest gdzieś oddzielnie, jak to u zakochanych). W ogóle nie ma co narzekać, bo przecież miłość cierpliwa jest niczym europejscy kibice, czekający na ukończenie budowy naszych stadionów i autostrad. Nie szuka poklasku niczym detektyw Rutkowski. Wszystko znosi niczym wyborcy Platformy, wszystkiemu wierzy niczym elektorat PIS-u. Po prostu wszystko przetrzyma niczym emeryt. Miłość przetrzyma nawet Valentine's Day.

Bo miłość w czasach popkultury, (by zacytować wieszcza A. Rojka), to już jednak nie kochanie (by posilić się wokalistą rockowym A. Mickiewiczem). Wprawdzie zdarzają się jeszcze romantycy, którzy nocami bazgrają sprayem na murach "Kocham Julkę.C." lub wykupują bilboardy (wersja dla najbogatszych). Ale tak naprawdę, wyznanie miłości, poza internetem, chyba już nie istnieje. Jak wyliczył w swoim raporcie Instytut Monitorowania Mediów w 2011 roku w sieci "Kocham Cię" pojawiło się 600 000 razy. Istotny przypis do badań: chodziło dokładnie o te słowa, żadne tam "aj love you cię", ogłaszane w Paryżu, Nowym Jorku czy Nowej Hucie, nie było brane pod uwagę.

Największą niespodzianka tej miłosnej inwigilacji, jest fakt, że ani luty (wliczając nieszczęsne walentynki), ani maj - miesiąc zakochanych - nie sprzyjają "wzrostowi namiętności". Analiza "wykresu zakochania" wskazuje, że najczęściej oznajmialiśmy, że "trafiło nas" w grudniu i w marcu. Dlaczego? Bo zima bezśnieżna i czuliśmy się jak koty? Kto by tam zrozumiał zakochanego, i w ogóle internautę.

Ale akurat to, że serce nam rośnie, jak w mamucie i musimy oznajmić światu w necie ajlowjucie, jest jasne. Tyle, że nie bardzo wiemy jak. Nie każdy "Romeo.M"z naszego kraju, czyli "małpa.pl". potrafi wymyślić coś oryginalnego. Codziennego kopiuj/wklej jakoś nie wypada stosować, zresztą i tak Baczyński z Osiecką są passe. Po za tym słownik nie zawsze podkreśli ortografy, a już kulawego stylu zupełnie nie zmieni. Stąd prawdziwych "listów miłosnych" wśród tych internetowych wyznań, jak na lekarstwo. Choć serwisy i na to mają sposób. Podpowiadają wzorce. Wiele zakochanych pań wybrałoby propozycję listu Kasi Pakosińskiej z fragmentem: "Dziś o mały włos nie pocałowałam przechodnia - miał Twój t-shirt, ten z napisem Respect!".

Słowa, słowami, ale Polacy uznają, że od pisania, czytania i tego całego walentynkowania, ważniejsze są działania. Największy serwis randkowy wyliczył, że jego użytkownicy dokonali już ponad 300 000 000 "odsłon" a średni czas "zaznajamiania się" wynosił 2 godziny i 54 minuty. O ile niebawem dowiemy się ilu z nich powiedziało wczoraj online "kocham cię", o tyle nie ma szans, by dowiedzieć się ilu wybrało bycie off-line w jakiejś Nowej Hucie, by tam wyznać sobie "aj love you cię".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska