Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z rejsowych notatek malkontenta

Justyna Kościelna
Na deser pasażerowie rejsu dostali niezwykły, bo grany ze środka rzeki, recital
Na deser pasażerowie rejsu dostali niezwykły, bo grany ze środka rzeki, recital Mikołaj Nowacki
Relację sobotniego wieczoru rozpocznę po polsku, czyli od marudzącego westchnięcia: "a miało być tak pięknie". Pakiet wrażeń gwarantowanych, nabyty wraz z biletem za trzy dychy, obejmował: nocny rejs statkiem po Odrze, dawkę solidnej wiedzy o Wrocławiu, zachwyt nad pływającymi po rzece fortepianami i efekty specjalne w postaci oświetlanych "w sposób, jakiego jeszcze nie było" zabytków Wrocławia.

I co? Zagwarantowany to miałam, ale tłok. I sąsiedztwo niezbyt uprzejmej współpasażerki, która milimetr po milimetrze, tzw. techniką pośladkową, zagarniała mój kawałeczek pokładu, aż w końcu sprawiła, że nie mogłam ruszyć się w żadną stronę. W efekcie ze statku o nazwie (o ironio!) Victoria wysiadłam w poczuciu klęski. Ale po kolei.

Rejsy Odrzańskie to najmłodsze dziecko Roberto Skolmowskiego. Szef Wrocławskiego Teatru Lalek wpadł na doskonały pomysł - postanowił wykorzystać potencjał rzeki, fundując mieszkańcom miasta inteligentną rozrywkę połączoną z nienachalną lekcją historii. Sponsorzy i włodarze Wrocławia sypnęli pieniędzmi, z projektu Skolmowskiego czyniąc oręż w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Pomysł kupili też mieszkańcy. I wszystko byłoby świetnie, gdyby nie pośpiech.

Sobotni rejs był irytująco niedopracowany. Zawiódł system sprzedaży biletów (statki były przeładowane, wiele osób stało) i nagłośnienie (momentami nic nie było słychać!). "Efekty wizualne" na brzegu rzeki (o nich, z sympatii do WTL, pisać nawet nie będę) zupełnie nie zgrały się ze scenariuszem, a część widzów nie widziała wyświetlanych na budynku Biblioteki Uniwersyteckiej slajdów. Te niedoróbki (plus współpasażerka na karku) sprawiły, że zamiast cieszyć się nocnym rejsem i słuchać przewodniczki, Beaty Maciejewskiej z wrocławskiego oddziału "Gazety Wyborczej", opowiadającej o swoim mieście z miłością i swadą, marzyłam o powrocie do domu. Marzenia tego nie zmienił nawet spektakularny recital chopinowski, grany na trzech fortepianach pośrodku rzeki.

Tak, tak, czepiam się. Ale tylko po to, by -następny tekst o rejsie rozpocząć zdaniem: "ale pięknie było". Do 2016 roku zostało jeszcze trochę czasu, powinno się udać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska