Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Nieprzyzwoicie słodka zemsta

Andrzej Górny
Polskapresse
1 maja, godz. 1.40. Oglądam jeden z programów z okazji beatyfikacji Jana Pawła II. Papież wśród tłumów, papież tulący dzieci, papież z gołębiem na głowie. Jego znane wypowiedzi - o odnowie ziemi, tej ziemi... O konieczności wyboru między dobrem a złem, światłem a ciemnością. Młodym mówi, że muszą się przebić, ale ostrzega, by nie dali się oślepić mirażom łatwego życia. Pyta Polaków - co zrobiliście z tą wolnością?

Cierpienie na twarzy, gdy trafiły go kule tureckiego zamachowca. Łagodność oblicza, gdy odwiedził w więziennej celi swego niedoszłego mordercę, aby mu wybaczyć.

Podczas całego programu, na pasku pod obrazem, przesuwa się jedyny news: Wskutek bombardowania sił NATO zginął najmłodszy syn Kaddafiego i trzech jego wnuków.

Czy to dowód bezmyślności realizatorów? W czasach cenzury na pewno by do podobnej zbitki nie dopuszczono. Choćby na wszelki wypadek. Ale tu raczej mamy do czynienia z przemyślaną reżyserią. Jaki czytelny kontrast - górą siły dobra, pokoju i nadziei, dołem - ukaranie sił zła. Mocno to naciągane, sprawiedliwość w stylu oko za oko i karania potomków winowajcy do siódmego pokolenia? Czym zawiniły te wnuki? Ślepa i ponura sprawiedliwość.

Tegoż dnia amerykańscy komandosi dopadli Osamę bin Ladena. Podobno mieli go wziąć żywcem, ale musieli go ukatrupić, bo podobno się bronił, podobno używając jednej z żon jako żywej tarczy, bo innej broni nie miał. Podobno "pochowano" go w morzu, podobno według obrządku mahometańskiego. Proszę nie wykreślać tych wszystkich "podobno", używam ich z wyrachowaniem. Świat wie tyle, ile zechcą ujawnić Amerykanie, a ci plączą się w zeznaniach. Czy rozkaz brzmiał - złapać, czy - zabić? Czy żywa tarcza zginęła, czy tylko została ranna? Mało kto wierzy, że ciało terrorysty wylądowało w morzu, prędzej przewieziono je do USA, gdzie zostanie poddane badaniom. Może nauka odkryje, skąd się tacy biorą?

W Stanach szał radości. Plakaty "Obama - Osama 1:0". Rodziny ofiar zamachu z 11 września cieszą się, że zbrodzień już w piekle. Były burmistrz Nowego Jorku Giuliani wyznaje, że marzył, aby osobiście rozwalić bin Ladena.

Po zamachu na WTC mój przyjaciel koniecznie chciał się założyć, że Amerykanie wytropią szefa Al Kaidy w kilka tygodni. Uważałem, że potrwa to dłużej, zakład przyjąłem i w rocznicę zamachu zyskałem butelkę whisky. Teraz kumpel bardzo Jankesów nie lubi. Uważa, że ich radość jest nieprzyzwoita i zgadza się z premierem, że nie wypada się cieszyć ze śmierci kogokolwiek.

Przypominam mu, że po II wojnie powszechne było, nie tylko w Polsce, przekonanie, że "dobry Niemiec to martwy Niemiec". I tę scenę, literacką czy filmową, w której kilku Polaków rozmawia obok sali z rannymi żołnierzami Wehrmachtu. Ktoś upomina rozmówców: - "Bądźcie ciszej, bo nie słychać, jak szkopy jęczą!" . Bardzo to dziś niepoprawne politycznie, ale wtedy…

Giuliani powiada, że chęć zemsty nie jest szlachetnym odczuciem, ale bardzo ludzkim. Mój bardzo łagodny, moralny i pacyfistyczny znajomy, zapytany - a co z przyzwoitością? - odparł: - Będę się cieszył, ale po kryjomu.

Chyba jak wielu z nas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska