Skąd się to wzięło?Sztuka ma prawo do przesady, ale gdy filmowy Indiana Jones wysypuje z granatów ręcznych proch strzelniczy (taką konstrukcję zarzucono już chyba w XVII w.), uważam to za gafę, nie mniejszą niż zegarek na przegubie Jagiełły w Krzyżakach. Gdy prezenterzy wymawiają imię Romuald z akcentem na u, a zamiast zoo słyszę zo, już nawet nie wiem, czy jest się o co wściekać; może to dziś zasady obowiązujące, których ustanowienie przegapiłem? Nie powiem, że dawniej było o wiele lepiej. Na jakimś szkoleniu partyjny uczony, wiodąc wykład o zbrodniczych machinacjach zgniłego Zachodu, z uporem nazywał CIA Cijajaj.
Sam podpadłem okrutnie w wojsku, gdy podczas pogadanki rzekło mi się w nerwach Polska Republika Ludowa zamiast Rzeczpospolita. Natychmiast się poprawiłem, ale i tak oficer kontrwywiadu przesłuchał mnie na okoliczność, czy aby nie była to antyradziecka aluzja, żeśmy niby to kolejną ich republiką, a nie suwerenną Rzecząpospolitą.
Zdarzyło się, że panienka obdarzyła mnie uczuciem tylko dlatego, że w drzwiach dawałem jej pierwszeństwo, a w kawiarni podsuwałem krzesło. Twierdziła, że to bardzo egzotyczne zachowanie i czuje się doceniona. A przecież wtedy media zachwalające wzór kobiety traktorzystki, murarki lub kosmonautki drwiąco nazywały Polaków narodem całujęrączków.
Wprawdzie nie jestem już szczupłym szatynem i nie bywam w kawiarniach, ale z tym krzesłem miałbym dziś zgryz; może jakaś feministka uznałaby ów gest za obraźliwy lub seksistowski i wyrżnęła mnie meblem w łeb?
Gdy zamiast zoo słyszę zo, nie wiem, czy jest się o co wściekać; może to zasady obowiązujące, których ustanowienie przegapiłem?
Ja się mogę zastanawiać, ale mój prezydent raczej nie powinien. Wprawdzie młodszy ode mnie o jakie ćwierć pokolenia, ale posądzałem go, że jaką taką kindersztubę z domu wyniósł i nie powinien się sadowić w fotelu wcześniej niż zagraniczny gość Angela Merkel. Może, ujęta jego manierami, pani kanclerz zaproponowałaby naszej umęczonej ojczyźnie jakiś korzystny interes?
Ja tu marudzę o drobiazgach, a w telewizji prof. Balcerowicz tępi rząd. Wprawdzie niechętni twierdzą, że czepia się szczegółów i wypominają mu grzechy (albo to, co uznają za grzechy) z przeszłości, ale ekonomista jedzie ostro. Zarzuca ekipie u steru kłamliwą propagandę, nierzetelne chwyty, demagogię w publicznej debacie o reformie emerytalnej, fałszowanie założeń i po prostu kłamstwo. Przedstawia wykresy i cytaty.
No, jeśli prawdę i rzetelność niektórzy raczą uznawać za mało ważne szczegóły, to ja dziękuję. Zaraz posypią się zarzuty, że Balcerowicz załatwia porachunki i chce sobie coś ugrać, może znów pcha się do polityki...
Takie nam los zsyła koleje - jak nie sąsiad wrogiem, to Polak Polakowi.
Jako naród doznaliśmy wielu sytuacji ekstremalnych. Przywykliśmy i byle co nas nie łamie. Bo jak rzekł pewien cyniczny lekarz: - Jeśli pacjent ma naprawdę silną wolę przeżycia, to w takim wypadku medycyna jest bezradna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?