Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Cukierki toaletowe i oczywisty alkohol

Andrzej Górny
Premier Donald Tusk rzekł wczoraj, że to, co mówi, mówi z pełnym przekonaniem. Dodał: nie mamy sobie nic do zarzucenia. To ostatnie wyznanie dowodzi ostatecznie, że zalicza się on do grona rasowych polityków, bo kto słyszał, aby którykolwiek mąż stanu ośmielił się mieć sobie cokolwiek do zarzucenia?

Wprawdzie w sprawie ACTA szef rządu zmienił zdanie wskutek swej lawinowo rosnącej wiedzy o problemie, ale to przecież tylko marginesik, dotyczący marnych kilku milionów internautów.

Stadionowe, autostradowe, receptowo-apteczne i emerytalne zawirowania to również drobiazgi niewarte wzmianki, bo ważny jest całokształt. Ten zaś wskazuje, twierdzi premier, że Polska mieści się w pierwszej szóstce głównych krajów UE. Kto ten ranking ustalał i jaką punktację stosował, jeszcze do mnie nie dotarło. Jeśli dotrze, nie jestem pewien, czy zrozumiem, a jeśli nawet zrozumiem, to wątpię, że w to uwierzę.

Już prawie 40 lat temu towarzysz Edward Gierek w przemówieniach entuzjazmował się naszym czołowym miejscem w Europie. Nie pamiętam tylko, czy zajmowaliśmy miejsce siódme czy dziesiąte i czy uczeni statystycy liczyli to w tonach wyprodukowanej stali, w wydobyciu węgla albo w cenach lokomotyw. Ciekawe, czy za kolejne 40 lat ktoś będzie pamiętał o przewagach obecnego wybitnego rządu. Którego notowania mają zresztą ostatnio tendencję spadkową; ufa mu coraz mniej Polaków.
Niektórzy znawcy sceny politycznej zarzucają Donaldowi Tuskowi, że zamiast poważnie zająć się rozwiązywaniem najbardziej palących krajowych problemów, ekshumował Wałęsowe hasło o targaniu po szczękach i zafundował swoim towarzyszom czystkę, aby mu który nie podskoczył, ze szczególnym uwzględnieniem Grzegorza Schetyny. Toteż rząd uformował przeważnie z miernych, ale wiernych, którzy niewiele potrafią, poza parciem na stołek ministerialny, za który gotowi są zapłacić nawet własnym ośmieszeniem.

Kilka dni temu przybył do mnie z wizytą stary kumpel, który zdecydował się zmienić miejsce zamieszkania na Wyspy Brytyjskie. Siedzi tam ledwie niecały rok, a już się od rodzimych klimatów zdążył odzwyczaić i wiele rzeczy go tu dziwi. Szczególnie biurokracja, trzy do pięciu razy bardziej uciążliwa od angielskiej. Tam, mimo że specjalnie obrotny nie jest i język zna powierzchownie, pozałatwiał sobie od ręki wszelkie niezbędne formalności, łącznie z zarejestrowaniem firmy. Tak się ucieszył, że nawet dał się namówić znajomym tubylcom na spróbowanie budzącego powszechny postrach szkockiego przysmaku haggis. - Nic takiego - bagatelizuje - dość podobne do kaszanki.

U nas co i rusz dostrzega nonsensy typu kwiatek do kożucha. Np. w toalecie centrum handlowego w jednym z dolnośląskich miasteczek funkcjonariuszka klozetowa wręczyła mu dwie papierowe chusteczki do nosa, z przeproszeniem, że papier toaletowy "wyszedł". W charakterze rekompensaty podsunęła mu talerzyk z cukierkami, namawiając, by się częstował ową służbową słodyczą. Żaden kabaret by tego nie wymyślił.

W innym supersamie agent ochrony pilnie go śledził, jak przy kasie pakował zakupy i płacił. Po chwili go zatrzymał groźnym pytaniem: - Alkohol, OCZYWIŚCIE, jest? - Jest. - Proszę o rachunek.

Po drobiazgowym sprawdzeniu strażnik coś mruknął i władczym skinieniem dłoni pozwolił odejść. - A przecież widział, że płacę. I dlaczego ten alkohol był tak oczywisty? Przecież nie wyglądam na menela? - żalił się poniewczasie urażony przyjaciel.
Pojęcia nie mam, o co tu się obrażać. Polak to brzmi dumnie, dlaczego więc tak łatwo się on przyzwyczaja do jakichś angielskich fanaberii?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska