Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wzięli pieniądze za opiekę nad psem. Tymczasem głodzili go, bili młotkiem i wyrzucili do śmietnika

Małgorzata Moczulska
fot. Straż Miejska Świdnica
Horror z happy endem: pobity młotkiem Ogi, zostawiony na pewną śmierć w śmietniku, wydobrzał i ma nowy dom. Jego oprawcy grozi więzienie

Najpierw pobili go młotkiem, a potem wyrzucili jak niepotrzebną rzecz na pewną śmierć. Zawiązanego w worku, by nie mógł się wydostać, przysypanego stertą śmieci kundelka znalazła w lipcu ubiegłego roku mieszkanka Świdnicy w jednym z kontenerów w centrum miasta. Pies przeżył, ale był chory i wycieńczony. Jego oprawcy zostali odnalezieni i kilka dni temu oskarżeni. Niebawem staną przed sądem.

Jak się okazało, kundelek wabi się Ogi i po wyjeździe właścicieli za granicę zamieszkał u sąsiadów: 58-letniej Stanisławy O. i 62-letniego Tadeusza G. w centrum Świdnicy. Jego państwo nie mogli go ze sobą zabrać, ale zapłacili sąsiadom za opiekę nad nim. Myśleli, że kundelkowi będzie lepiej w miejscu, które znał od urodzenia, niż w schronisku dla zwierząt. Tyle że sąsiedzi, choć obiecywali, że będą o Ogiego dbali, pieniądze na jego utrzymanie wydali na alkohol, a nad psem systematycznie się znęcali.
W efekcie podczas wakacji pies był wychudzony, zarobaczony i bardzo chory. 22 lipca Tadeusz G. pobił psa młotkiem i wyrzucił do kontenera, bo, jak mówił, denerwował go, ponieważ roznosił pchły po mieszkaniu i szczekał.
- Podczas przesłuchania mężczyzna nie ukrywał, że chciał psa zabić, by pozbyć się kłopotu. Był przekonany, że zwierzę zmarło w kontenerze - mówi Marek Rusin prokurator rejonowy w Świdnicy. Dodaje, że Tadeusz G. został oskarżony o usiłowanie zabójstwa psa ze szczególnym okrucieństwem, a jego konkubina o znęcanie się nad zwierzęciem.
- Było nim nie tylko złe traktowanie kundla, ale fakt, że nie był karmiony i leczony, co doprowadziło go do skrajnego wycieńczenia - podkreśla prokurator Rusin i wylicza, że parze świdniczan za zarzucane przestępstwa grożą trzy lata pozbawienia wolności.

Ta historia ma na szczęście happy end. I to niejeden. Najpierw skomlenie konającego psa w kontenerze usłyszała przypadkowa osoba i od razu zareagowała, co uratowało mu życie, a od kilku miesięcy Ogi ma nowy, lepszy dom.
Znalazł kochającą go rodzinę, ma ogród do biegania i zawsze pełną miskę dobrej karmy do jedzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska