Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrzućmy ze szkoły wszystkie "stare" wartości i uciszmy lotnicze pogotowie

Agata Grzelińska
Agata Grzelińska
Agata Grzelińska Tomasz Hołod
Bóg, religia? Dajcie spokój, co za anachronizmy. Historia, patriotyzm? I co jeszcze? Może od razu idźmy na całość i wprowadźmy obowiązkowe lekcje nacjonalizmu? Literatura patriotyczna? A fe, ta koszmarnie nudna martyrologia. Rodzina? Tak, najlepiej Rodzina Radia Maryja. Tak oto w imię rzekomej nowoczesności i postępu, stopniowo, ale konsekwentnie ośmieszamy i rugujemy ze szkoły wszystko, co uczy humanizmu. A co dostajemy w zamian?

Zaczęło się jeszcze w latach 90. Najpierw delikatnie, a potem coraz mocniej. Że po co religia, po co Kościół, po co Bóg. Efekt? Przyznanie się dziś do tego, że jest się wierzącym, to jakiś megaobciach. A kto z młodych chciałby być symbolem obciachu? Potem przyszedł czas na powolne sączenie, że nie warto się uczyć historii, że mówienie o polskich bohaterach narodowych to objaw nacjonalizmu, braku tolerancji, zaściankowości i prawicowego oszołomstwa. A kto młody chciałby być zaściankowym oszołomem?

Jeszcze potem, a może równolegle, okazało się, że kanon literatury polskiej, zwłaszcza romantycznej, jest już nie na czasie. A kto z młodych chciałby nie być na czasie? Wybitna znawczyni romantyzmu prof. Maria Janion napisała głośny esej o zmierzchu paradygmatu romantycznego. Pokazała w nim, że w demokracji dzieła romantyczne traktujące o takich wartościach, jak Bóg, honor, ojczyzna, solidarność, poświęcenie tracą swoją dominującą pozycję. Skoro dzieła klasyków zaczęły stawać się nieaktualne, to po co czytać je w całości?

Religia w szkołach jest, ale w dobrym tonie jest być tym faktem oburzonym. Historii coraz mniej, literatura z kanonu, który przez lata kształtował polskich inteligentów tylko we fragmentach. Niby wszystko dobrze, niby nowocześniej, tylko dlaczego przy okazji ludzie stają się jacyś dziwni?

Kilka dni temu do redakcji zadzwoniły młode mamy zatroskane o swoje maluszki. Niby wszystko z nimi w porządku, bo przecież każda zdrowa na umyśle, normalna matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej i nieba mu przychyli. Panie skarżyły się, że ich pociechy nie mogą spać. Mieszkają w pobliżu szpitala, gdzie działa szpitalny oddział ratunkowy i lądowisko dla śmigłowców. A te robią za dużo hałasu. Tak, chodzi właśnie o to, że helikopter, który transportuje umierającego, robi to za głośno. Niech sobie Lotnicze Pogotowie Ratunkowe ratuje ludzi, ale niech to robi ciszej. Jak to skomentować? Nie wiem, nie potrafię. Przecież chyba nie ma sensu tłumaczyć, że w tym śmigłowcu może być czyjeś dziecko? O nieustępowaniu miejsca starszym w tramwajach czy autobusach szkoda nawet pisać.

Może więc oddajmy głos rodowitej Holenderce, która mieszka w nowoczesnym, europejskim kraju i może być wzorem dla nas, zaściankowych Polaków. Historię tę opowiedział mi znajomy. Wspomniana Holenderka jest jego bratową. Zwiedzali miasto, gdzie jest największa przestępczość w całym kraju wiatraków i tulipanów. Ta światła Europejka z Zachodu, przedstawicielka postępowego i pozbawionego wszelkich zaściankowych naleciałości narodu, tak oto wytłumaczyła ten fakt swojemu szwagrowi z ciemnej i zacofanej Polski: "Wszystko dlatego, że w tym mieście nie ma Boga, historii i rodziny".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska