Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławskie zimy stulecia. Zaspy miały 7 metrów wysokości i zamarzały wodociągi. Zamykano kina, szkoły i fabryki

Hanna Wieczorek
Tak odśnieżano dolnośląskie drogi w styczniu 1979 roku. Zdjęcie wykonał fotoreporter „Gazety Robotniczej” Tadeusz Szwed
Tak odśnieżano dolnośląskie drogi w styczniu 1979 roku. Zdjęcie wykonał fotoreporter „Gazety Robotniczej” Tadeusz Szwed Archiwum Gazety Wrocławskiej
Zimą temperatura ma prawo spaść poniżej minus 10-20 stopni Celsjusza. Ale mylimy się, jeśli wydaje nam się, że to już mrozy stulecia.

Zimą na przełomie roku 1962 i 1963 we Wrocławiu śnieg leżał od grudnia do końca marca, niektóre rzeki były przemarznięte do dna, na Odrze lód miał co najmniej pół metra grubości. Tak ta zima trwała.

Czym się charakteryzuje zima stulecia? Profesor Alfred Dubicki, który przez 38 lat kierował Polskim Towarzystwem Geofizycznym i przez 32 lata IMGW Oddział we Wrocławiu, uśmiecha się i wyjaśnia: - To zależy, jakie kryterium weźmiemy pod uwagę. Czy spa-dki temperatury, czy też grubość pokrywy śnieżnej. Ja bym kierował się jednym i drugim. Można powiedzieć, że określenie to stosuje się do najostrzejszej zimy, takiej, która zdarza się raz na sto lat. Inna sprawa, że potocznie nazywa się tak każdą szczególnie mroźną i śnieżną zimę.

Przedzierali się przez siedmiometrowe zaspy

W lutym 1929 roku mróz spadł poniżej minus 40 stopni, a śnieg zasypał nawet słupy telegraficzne. Krakowski „Ilustrowany Kurier Codzienny” donosił: „W naszych sprawozdaniach o stanie temperatury podawaliśmy temperaturę stale z godziny 8 rano każdego dnia, która oczywiście ulegała gwałtownym zmianom w ciągu dnia i nocy. Obecnie donoszą nam, iż w wielu miejscowościach temperatura była o wiele niższa od notowanej o godz. 8 rano. I tak w Kolbuszowej wykazywał termometr w południe -44 stopnie C, a w Kąclowej koło Grybowa nawet -48 stopni”.

Oficjalne dane mówią, że najniższe temperatury zanotowano 10 lutego w Żywcu, gdzie było -40,6 st. C. Mróz był taki, że pękały szyny kolejowe (na samej trasie Lwów-Stryj w 33 miejscach), zamarzł port morski w Gdańsku (dwa statki zostały uwięzione w lodzie na wodach Zatoki Gdańskiej), pękały wodociągi, a na dodatek brakowało węgla, ponieważ pociągi nie kursowały.

„Ilustrowany Kurier Codzienny” donosił: „Na linii między Krasnem i Tarnopolem zaspy śnieżne dochodziły do 7-mio metrowej wysokości, tak iż nawet słupy telegraficzne były zakryte śniegiem. Dla zorjentowania się, w którem miejscu biegnie tor kolejowy, musiano przekopywać całe tunele i głębokie studnie w śniegu.

Dnia 20 bm. kolejarze dotarli do Skałatu, który od 9 lutego był całkowicie odcięty od reszty kraju. W Skałacie brak było soli, nafty, cukru, węgla oraz środków żywności. Pierwsze pociągi szybko zaopatrywały ten okręg w żywność i węgiel”. Jak twierdzili dziennikarze popularnego I.K.C. zdarzały się także inne anomalie pogodowe. Otóż we Lwowie w jedną z mroźnych niedziel zaobserwowano, jak „na pogodnem niebie ukazały się wyraźnie trzy koła słoneczne, ustawione obok siebie w linji poziomej. Słońce środkowe otoczone było przytem przepiękną aureolą w postaci krzyża. Zjawisko trwało przez kilkanaście minut, nie zmieniając się, poczem powoli znikło”.

Z mrozem i śniegiem walczyli kolejarze, żołnierze i policjanci. Byli jednak i tacy, którzy próbowali się wzbogacić na zimie. I.K.C. informował, iż wykryto oszustwo, tym gorsze, że nieuczciwi handlarze żerowali na najbiedniejszych: „worki bowiem mające ważyć 50 kg netto, jak stwierdzono, ważyły zaledwie od 37-32 kg. węgla”.

We wschodniej Małopolsce spadło tyle śniegu, że z Warszawy wysłano na pomoc lwowskim kolejarzom dyrektora departamentu ministerstwa komunikacji inżyniera Ciechanowieckiego.

I.K.C. donosił, że dyrektor świetnie się sprawił: „w dyrekcji lwowskiej unieruchomione było z powodu zasp 100 linii kolejowych. Dyr Ciechanowiecki wykonał olbrzymią robotę, bowiem unieruchomionych jest już jedynie 8 procent linii kolejowych. Ruch wstrzymany jest na trasach Tarnopol-Łanowiec, Drohobycz-Truskawiec, Rawa Ruska-Sokal-Włodzimierz Wołyński, Radziechów-Stojanów. Opóźnienia pociągów na terenie Rzplitej dochodzą maksymalnie do 200 minut”.

Dziennikarze opisali jedną z akcji ratowniczych: „W jak trudnych warunkach ratowano podróżnych, zasypanych w pociągach, może służyć za przykład akcja ratunkowa, która miała na celu wydobycie z olbrzymiej zaspy śnieżnej pociągu osobowego na linii Gródek-Mszana w nocy z 14 na 15 bm. Na odcinku tym stał od kilku godzin zasypany śniegiem pociąg osobowy przy 20-stopniowym mrozie i silnej wichurze. Pociąg ten nie mógł być ogrzany, gdyż zabrakło węgla i wody. Usiłowano dotrzeć do pociągu z obu stron na parowozach, lecz wysiłki były bezskuteczne.

Dopiero specjalny pociąg dyr. Ciechanowieckiego zaopatrzony w dwa pługi odśnieżne i dwa parowozy z szybkością 60 km wjechał w zaspę śnieżną i stanął zatrzymany przez zwały śniegu kilkumetrowej wysokości o 100 metrów przed zasypanym pociągiem. Aby wydostać się z wagonu, musiano przekopywać tunel, przyczem wichura była tak silna, że zwalała ludzi z nóg.

Ciemności i zamieć śnieżna utrudniały akcję ratowniczą, gdyż światła nie było widać na kilka kroków. Dopiero dzięki przeciągnięciu liny od pociągu ratowniczego do pociągu zasypanego przez śnieg udało się dotrzeć do zasypanych śniegiem, ogrzać pociąg, nakarmić wygłodniałych pasażerów i odstawić do Gródka Jagiellońskiego. (...) W zasypanym pociągu mróz był tak silny, że jedną z pasażerek znaleziono na pół zamarzniętą. Na wezwanie służb kolejowych, aby opuściła pociąg i udała się razem z innymi pasażerami do pociągu ratowniczego, pasażerka owa, już widocznie w gorączce zaczęła bredzić, że nie może opuścić wagonu, gdyż czeka na matkę, która przyniesie jej ciepłą chustkę.

Jeśli słucha się opowiadania o bohaterskich zmaganiach służby kolejowej i wojska ze śniegiem i białą śmiercią, to doprawdy wierzyć się nie chce, iż wypadki te miały miejsce u nas w Polsce, a nie w dalekiej Syberji”.

Niektóre rzeki zamarzły całkowicie, do dna

- Zimą na przełomie roku 1962 i 1963 we Wrocławiu śnieg leżał od grudnia do końca marca, niektóre rzeki były przemarznięte do dna, na Odrze lód miał co najmniej pół metra grubości. Tak ta zima trwała - opowiada prof. Dubicki.

Zaczęło się od gwałtownych śnieżyc na początku stycznia, w lutym doszedł do tego siarczysty mróz. Zima dała się we znaki nie tylko Dolnoślązakom. W całej Polsce życie było praktycznie sparaliżowane. Na kolei tory pękały od mrozu, pługi śnieżne grzęzły w zaspach. Prasa donosiła o pociągach, które utknęły w zaspach, pękających torach, sieci trakcyjnej, która rwała się niczym papierowy sznurek, pługach śnieżnych grzęznących w śniegu. Na przykład „Trybuna Ludu” alarmowała: „Zamarzają zwrotnice, mnożą się awarie urządzeń sygnalizacyjnych, twardnieją smary. W wielu pociągach podmiejskich pozamarzały drzwi”.

Zamknięto kina, teatry, większość szkół, o muzeach nie wspominając. Nie lepiej działo się w przemyśle. W fabrykach wstrzymano lub ograniczono produkcję, ponieważ większość ludzi nie mogła dotrzeć do pracy, a poza tym brakowało wszystkiego, także materiałów do produkcji.

Nikt jednak nie cieszył się z dodatkowych wakacji. Panował tak silny mróz, że codziennie na wiele godzin wyłączano prąd, nie działało centralne ogrzewanie, zamarzały wodociągi. I tak jak 34 lata wcześniej, mróz i śnieg spowodowały, że brakowało węgla. Jak podawało wrocławskie radio, w mieszkaniach temperatura nie przekraczała 14 stopni Celsjusza.

Składy opału oblegane były przez tłumy przemarzniętych ludzi. Zdesperowane matki próbowały ogrzać dzieci przy grzejących kaloryferach w państwowych urzędach. Na dodatek w sklepach spożywczych niewiele można było kupić, bo nie dało się do nich dowieźć towaru.

Państwowe służby nie radziły sobie z intensywnymi śnieżycami. Wtedy do akcji wkraczało wojsko, załogi zakładów pracy, uczniowie, studenci i zwykli mieszkańcy.

Kilkakrotnie wydawało się, że zima ustępuje. W połowie lutego ociepliło się, lód na rzekach zaczął pękać. Ludzie uwierzyli, że nareszcie nadchodzi odwilż. Nic z tego, właśnie pod koniec lutego zima ponownie ruszyła do ataku. 28 lutego znowu zrobiło się mroźnie, w Nowym Targu temperatura spadła do -35 stopni Celsjusza, w Jabłonce (województwo małopolskie) do -38, a w Rzeszowie do -35,8. Na szczęście tydzień później przy-szło prawdziwe ocieplenie.

Czytaj na następnej stronie. Zima zaskoczyła nie tylko drogowców

Zima zaskoczyła nie tylko drogowców

W sezonie 1978/1979 zima przy-szła raczej późno. Tak naprawdę dała się we znaki w sylwestrową noc.

30 grudnia 1978 roku „Wieczór Wrocławia” odnotował: „Jeszcze wczoraj po południu i wieczorem Wrocław tonął w strugach iście wiosennego deszczu, a już w nocy kałuże wody ściął mróz, rano termometry pokazywały minus 11 stopni Celsjusza”. Jednak życie toczyło się normalnie. Większość przygotowywała się do nocy sylwestrowej.

- Doskonale pamiętam tego sylwestra - uśmiecha się prof. Dubicki. - Wracałem do domu z pracy i z kolegą wstąpiliśmy do baru rybnego przy Ruskiej na jedną rybkę, a potem mieliśmy z żoną iść na bal, który odbywał się przy ulicy Mazowieckiej. Śnieg strasznie padał, porobiły się zaspy i nie było czym dojechać, bowiem nic nie kursowało.

Profesor wspomina, że komunikacja miejska nie kursowała, taksówki nie jeździły. Stał z żoną, solidnie już przemarznięty, i próbował złapać jakiś transport.

- Udało się, w końcu złapaliśmy takiego pana, który jechał syrenką - opowiada. - A syrenka miała przedni napęd i żadne muldy czy zaspy nie były dla niej przeszkodą, tylko przeskakiwała przez nie. Dotarliśmy na Mazowiecką i bawiliśmy się wspaniale, ale wracaliśmy już na piechotę, po kolana w śniegu, taką wydeptaną drogą.

Nie wszyscy bawili się tam, gdzie planowali. Zamarznięte zwrotnice, zasypane śniegiem szlaki całkowicie unieruchomiły dalekobieżne połączenia. Pasażerowie witali więc Nowy Rok w pociągach.

Wieczorem w Nowy Rok niemal całe miasto pogrążyło się w ciemności. Nie było prądu. W turoszowskim zagłębiu węglowo-energetycznym nastąpiła zapaść. Do ratowania zamarzających taśmociągów dowożących węgiel brunatny z odkrywek kopalni Turów do elektrowni Turów, Śląski Okręg Wojskowy skierował żołnierzy.

2 stycznia 1979 roku „Wieczór Wrocławia” informował, że „newralgicznym punktem miasta stała się elektrociepłownia, a w niej oddział nawęglania w porcie miejskim. Tu nie było miejsca ani czasu na sylwestrowe toasty, ani życzenia. Nowy rok witali przybyli na wezwanie i zgłaszający się samorzutnie członkowie załogi oraz niezawodni w takich przypadkach żołnierze przy kilofach i oskardach”. Tak próbowano rozkruszać hałdy zmarzniętego miału węglowego. Jednak jeszcze 2 stycznia wrocławska elektrociepłownia nie miała paliwa. Nic zresztą dziwnego, mróz był taki, że jak wspominał jeden z wrocławian, w noc sylwestrową nie mógł się dostać do swojego samochodu. Pokrywała go dwucentymetrowa warstwa lodu.

Do mieszkań nie docierało ciepło, brakowało też ciepłej wody. W prasie ukazał się komunikat przestrzegający przed og-rzewaniem mieszkań gazem. Mało kto się tym przejmował.

- Pamiętam, że w domu wszyscy chorowali - opowiada nasza redakcyjna koleżanka Katarzyna Kaczorowska. - Tylko ojciec był na nogach. Było zim-no, w mieszkaniu grzała jedynie kuchenka gazowa. Ja z ma-mą i bratem leżeliśmy na kanapie w największym pokoju pod trzema kołdrami.

W niektórych sklepach brakowało pieczywa i mleka. Reporterzy „Wieczoru Wrocławia” odnotowali: „Ludzie kupowali po 5 bochenków chleba - relacjonowały sprzedawczynie Apolonia Dudar i Grażyna Jakubowicz ze sklepu firmowego przy ul. Sienkiewicza 114”.

Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania nie nadążało z odśnieżaniem. „Wieczór Wrocławia” apelował więc: „W wolną sobotę odśnieżamy swoje osiedla. (...) Skorzystajmy z własnych szufli i łopat znajdujących się w piwnicach. Nie dajmy się zimie, kochani!”.

8 stycznia 1979 r. „Wieczór Wrocławia” z ulgą informował: „Wczoraj jeszcze we Wrocławiu termometry notowały siarczysty mróz, minus 25 stopni Celsjusza, dziś rano było plus 1 i padał tylko marznący deszcz”.

Skutki zimy usuwano jeszcze długo po gwałtownym ataku zimy. Natomiast złośliwi wrocławianie powtarzali sobie ze śmiechem: „Nie potrzeba Bundeswehry, nam wystarczy minus cztery”.

Prof. Alfred Dubicki wyjaśnia

Obecne mrozy to nie jest nic nadzwyczajnego, to normalna, zimowa temperatura. Tyle że tak się akurat złożyło, iż wystąpiła ona dopiero w drugiej połowie lutego. Amerykanie w prognozach długoterminowych wcześniej przewidywali taką ostrą zimę, tylko że ona im się nieco przesunęła - na trzecią dekadę lutego.

Zima ma prawo być chłodna, temperatura ma prawo spaść poniżej zera, powiem nawet więcej, ma prawo spaść poniżej 10-20 stopni Celsjusza. Problem leży w tym, że przez ostatnie kilka lat przyzwyczailiśmy się we Wrocławiu do tego, że zimą słupek rtęci na termometrze najczęściej nie spada poniżej zera. Na palcach jednej ręki można policzyć mroźne dni. Przeważnie zaś w dzień na dworze jest co najmniej plus 3 stopnie Celsjusza, a nocą nieco poniżej 0.

Kiedy więc mamy -10 stopni Celsjusza, a nawet -15 stopni C, wydaje nam się, że dzieje się coś dziwnego. A nic się nie dzieje, to jest przecież zima! Mróz to najzwyklejsza na świecie rzecz.

Zaskoczeniem dla wielu może być jedynie brak śniegu. Jednak czasem tak bywa, że następuje spadek temperatury bez opadów śniegu. W tym roku tak się nam to właśnie ułożyło. Pogodę w Polsce kształtuje syberyjski układ antycyklonalny, który rozbudował się również w kierunku Europy. W takich antycyklonalnych układach opadów śniegu nie ma.

Obecnie nie ma też aktywnych, silnych układów cyklonalnych, które mogłyby spowodować napłynięcie cieplejszego oraz wilgotnego powietrza. Jednak taki układ pojawi się niedługo. Jego starcie z układem syberyjskim może spowodować opady śniegu, będzie to krótkotrwała historia.

Co to są układy cyklonalne i antycyklonalne? W systemie cyrkulacji atmosfery występują układy antycyklonalne, czyli ośrodki wysokiego ciśnienia i cyklonalne niskiego ciśnienia. W układzie antycyklonalnym mamy suchą pogodę, bez opadów. Natomiast układy cyklonalne to są ośrodki niskiego ciśnienia, które wędrują od strony Atlantyku i przynoszą nam wilgoć i ciepło. Na styku tych dwóch mas - suchej i zimnej oraz ciepłej i wilgotnej następuje kondensacja pary wodnej i wtedy nastaje ocieplenie, zwykle z opadami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska