Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławska arka Noego dla dzikich kotów. Niezwykły projekt na Uniwersytecie Przyrodniczym

Maciej Sas
Maciej Sas
Wrocławska arka Noego dla dzikich kotów. Niezwykły projekt na Uniwersytecie Przyrodniczym
Wrocławska arka Noego dla dzikich kotów. Niezwykły projekt na Uniwersytecie Przyrodniczym
Aż 38 spośród 39 żyjących na świecie gatunków kotów jest zagrożonych wyginięciem. Naukowcy z Katedry Rozrodu z Kliniką Zwierząt Gospodarskich Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu zamrażają ich komórki rozrodcze po to, by dzięki technikom in vitro można te zwierzęta uchronić przed zagładą. Są w tej dziedzinie jednym z liderów światowych. O tym, w jaki sposób to robią mówi kierownik Katedry, prof. Wojciech Niżański w rozmowie z Macieje Sasem.

Z dzikimi kotami naprawdę jest tak źle, że trzeba je ratować przy pomocy metod vitro? Które gatunki są najbardziej zagrożone?

Zagrożonych jest bardzo wiele gatunków dzikich kotów, w tym np. tygrysy, lamparty, ryś iberyjski żyjący w na krańcach zachodnich naszego kontynentu, ale także nasz ryś euroazjatycki – jego populacja na całym świecie to około 6 tysięcy osobników, a w Polsce około 285. Bardzo mała jest też populacja pantery śnieżnej i wielu innych gatunków. Dramatyczna jest również sytuacja, jeśli chodzi o gepardy. Na szczęście w Polsce udało się je w ostatnich latach rozmnożyć metodami naturalnymi w ogrodach zoologicznych, np. w Opolu. Wydaje mi się jednak, że metody in vitro są prospektywne, a więc dobrze rokujące na przyszłość, bo dają nam alternatywę dla metod naturalnych. Te ostatnie wymagają wieloletniej, ciężkiej pracy związanej ze staranną opieką nad zwierzętami, nad ich rozmnażaniem naturalnym. Są stosowane w miejscu, gdzie żyją te zwierzęta, a więc w parkach narodowych czy rezerwatach, oraz poza tym miejscem – w zamkniętym środowisku ogrodów zoologicznych. My chcemy ściśle współpracować z obydwoma tymi środowiskami.

Co jest w takim razie zaletą techniki in vitro?

Pobieramy materiał, który zostaje uwieczniony w ciekłym azocie – zarówno fibroblasty (czyli aktywne metabolicznie komórki tkanki łącznej), jak i oocyty (a więc komórki jajowe), plemniki czy embriony, które można uzyskać metodami zapłodnienia in vitro. Później zarówno my, jak przede wszystkim następne pokolenia, a więc nasze dzieci, wnuki i prawnuki przez dziesiątki, a nawet setki lat będą miały możliwość wyszukiwania odpowiednich samic nie tylko np. kota czarnołapego (żyjącego w południowej Afryce), ale choćby kota domowego (który ma podobny cykl rozmnażania) i płodzić tą techniką nowe osobniki. To daje nam swego rodzaju oddech czasowy.

Mówiąc krótko, da szansę na to, że te gatunki nie znikną, bo w przyszłości będziemy dysponować lepszymi technologiami?

W naszej dziedzinie jest taka zasada: „mroź, mroź, mroź!”, a więc robimy doświadczenia związane z optymalizacją mrożenia tych cennych genów, mamy uwieczniony materiał genetyczny ginących gatunków zwierząt w takiej naszej „zamrożonej arce Noego”.

Czyli Pański zespół jest swoistym bezpiecznikiem – gdy natura zawiedzie, zostaje jeszcze inna szansa na podtrzymanie gatunku przy życiu?

Właśnie tak – kiedy te techniki będą za jakiś czas stosowane na szerszą skalę, pewnie nie staną się głównym nurtem, ale na pewno na świecie pojawi się więcej miotów tych rzadkich zwierząt.

O tym jak naukowcy zdobywają materiał genetyczny i jaką rolę w tym procesie mogą odegrać koty domowe przeczytasz w sobotnim, papierowym wydaniu "Gazety Wrocławskiej".

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska