Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Zamknięto kilkanaście agencji towarzyskich

Marcin Rybak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Marcin Oliva Soto
Wrocławscy policjanci i prokuratorzy rozbili sekskartel działający w naszym mieście. Prowadził on kilkanaście ekskluzywnych agencji towarzyskich w centrum. Sutenerzy zatrudniali co najmniej trzydzieści kobiet. Wiele z nich to studentki różnych wrocławskich wyższych uczelni.

Godzina spotkania kosztowała od 250 do 500 zł. Klient, który chciał zabrać panią na całą noc, musiał zapłacić nawet 3000 zł. Działali - jeśli wierzyć ustaleniom śledztwa - co najmniej od stycznia ubiegłego roku do stycznia tego roku. Od kilku dni w areszcie znajduje się czterech mężczyzn. Ale prokuratura jest pewna, że to nie wszyscy członkowie zorganizowanej grupy przestępczej. Szefowie erotycznego biznesu wciąż pozostają na wolności.

Śledztwo zaczęło się od przyłapania - wiosną minionego roku - dwóch wrocławian na sutenerstwie. Początkowo nic nie wskazywało na duże rozmiary biznesu. Tomasz W. i jego kolega nie zostali nawet aresztowani, musieli tylko wpłacić po 2 tys. zł kaucji.

Ale później prokuratura uzyskała informację, że Tomasz W. razem z kolegą mogą trudnić się handlem ludźmi. Jeden ze świadków zaczął opowiadać o zmuszaniu kobiet do prostytucji, o przemocy, o przetrzymywaniu siłą. Prowadząca postępowanie Prokuratura Rejonowa Stare Miasto przekazała śledztwo do Prokuratury Okręgowej.

Rewelacje się nie potwierdziły, ale przy okazji ich weryfikowania policjanci ustalili, że skala seksualnego biznesu pana Tomasza i jego kolegów jest znacznie większa, niż początkowo sądzili. Okazało się, że rozkręcali seksbiznes, mimo ciążących na nich już zarzutów sutenerstwa. Tomasz W. próbował kamuflować swoją działalność, wynajmując mieszkania na fikcyjne osoby. Później śledczy ustalili, że i on, i jego agencje towarzyskie to część większej przestępczej organizacji - gangu, który zarabiał na prostytucji.

W grupie był ścisły podział zadań. Ktoś odpowiadał za prowadzenie agencji towarzyskiej. Inny był ochroniarzem. Ktoś jeszcze dowoził pracujące w agencji dziewczyny klientom do domu albo do hotelu...
Grupa wynajmowała luksusowe apartamenty w centrum Wrocławia: w Rynku, na ulicy Oławskiej.

Przed kilkoma dniami cztery osoby - w tym Tomasz W. i jego kolega, od których zaczęło się całe śledztwo - zostały aresztowane na 3 miesiące. Prokurator zarzucił im sutenerstwo, za co grozi do trzech lat więzienia, i udział w zorganizowanej grupie przestępczej (kara do 5 lat pozbawienia wolności).

Zatrzymani mężczyźni mają od 20 do 40 lat. Wiadomo, że nie byli właścicielami całego erotycznego biznesu, a zyski czerpał jeszcze ktoś inny. Śledczy pracują teraz nad ustaleniem, kim jest ta osoba.
Byli już wcześniej notowani za drobniejsze przestępstwa. Tomasza W. zatrzymywano za sprzedawanie pirackich płyt z muzyką i filmami. Prowadził też własne legalne biznesy, między innymi sklep z zabawkami.

W śledztwie nie przyznał się do postawionego mu zarzutu udziału w grupie przestępczej i sutenerstwa. W trakcie przesłuchania przekonywał, że z całego tego seksbiznesu nie miał żadnych zysków. Zajmował się nim tylko dlatego, że lubił towarzystwo pięknych kobiet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska