Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Przewodnicy wycieczek krytykują. Mają rację?

Marek Zoellner
W 1989 roku autokary wycieczkowe mogły parkować w samym Rynku, pod pomnikiem Fredry.
W 1989 roku autokary wycieczkowe mogły parkować w samym Rynku, pod pomnikiem Fredry. Archiwum Gazeta Wrocławska
Według szacunków władz Wrocławia każdego roku odwiedzają nas trzy miliony turystów. Ta liczba zaledwie w ciągu kilku lat ma wzrosnąć do ponad pięciu milionów. A to za sprawą wielkich imprez, przyciągających uwagę całego świata: Euro 2012, mistrzostwa świata w siatkówce 2014, Europejskiej Stolicy Kultury 2016 czy World Games w 2017. Tymczasem ci, którzy na co dzień pokazują nasze piękne miasto zagranicznym gościom, oprócz legend, ciekawostek i praktycznych informacji mają w głowie całą serię uwag skierowanych do ekipy z ratusza. Punktem zapalnym jest m.in. brak toalet.

- Zamiast słuchać, ludzie przestępują z nogi na nogę. Jest jedna toaleta na pl. Solnym, ale w dalszych częściach pozostają jedynie muzea i uczelnie, a tam przecież nie możemy sprowadzać tłumów tylko w tym celu - mówi Lech Wróblewski, przewodnik wycieczek. - Goście skarżą się też na drożyznę. Jeden z turystów zamówił w Rynku włoską kawę. Bardzo się zdziwił, że musi zapłacić za nią ponad dwa razy więcej niż we Włoszech - opowiada pani Agata (nie chce się przedstawić z nazwiska), oprowadzająca wycieczki z Półwyspu Apenińskiego.

Wspomina, że ten sam gość nie mógł się też porozumieć w swoim ojczystym języku w 4--gwiazdkowym hotelu. - Jedynie w hostelach, w których pracują młodzi, wykształceni ludzie, standard rośnie. Ale ciągle jeszcze wiele nam brakuje do Zachodu - dodaje.

Największe oburzenie przewodników budzą jednak problemy z miejscami, w których można zaparkować autokar. - Tu nawet nie chodzi o parkingi, ale miejsca w pobliżu Rynku, w których można się zatrzymać na 10 minut - wyjaśnia przewodnik Artur Domański. Dodaje, że co prawda białe koperty dla autobusów wycieczkowych wymalowano np. przy Panoramie Racławickiej, ale notorycznie są one zastawiane przez kierowców aut osobowych.

- Nawet jeśli miejsce się znajdzie, to co mam zrobić z osobami niepełnosprawnymi? Muszą jechać na swoich wózkach do Rynku, a później w taki sam sposób wracać. To zajmuje średnio godzinę i jest bardzo męczące - opowiada Domański.
Przewodnicy zwierzają się, że po prostu łamią przepisy i każą swoim kierowcom stawać tam, gdzie nie wolno tego robić. - To prawdziwy horror. Od lat wysyłamy pisma i nie widać żadnych zmian. A przecież chcemy, by odwiedzało nas coraz więcej gości - skarży się też przewodniczka Elżbieta Kopydłowska.

Paweł Romaszkan, szef biura promocji miasta: - Koperty są blokowane? No to zaczniemy tam wysyłać więcej patroli straży miejskiej - obiecuje. Niestety, oprócz doraźnych pomysłów nie udało nam się wydobyć od niego konkretnej strategii. - Musimy działać systemowo. Chcemy sukcesywnie zamykać dla aut ulice wokół Rynku. To są naczynia połączone. Gdy stworzymy gdzieś jakieś miejsce dla autokarów, może okazać, że problem ma kto inny. Pracujemy nad tym - zapewnia Romaszkan.

Przewodnicy tymczasem wytykają już wprowadzone w życie pomysły: - Była koperta 10-minutowa obok Europeum na ul. Kazimierza Wielkiego. I już jej nie ma, bo powstał pas dla rowerów. Dobrze, że myślą o miłośnikach jednośladów, ale dlaczego my nie dostaliśmy nic w zamian? - pyta Artur Domański.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska