Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Po dramacie w Tatrach duszpasterstwo może mieć kłopoty

Małgorzata Moczulska
Dolnośląscy studenci bliscy śmierci w Tatrach. Duszpasterstwo akademickie może mieć spore kłopoty.

We wtorek, późnym popołudniem, pod przełęczą Krzyżne dwie 23-letnie turystki ze Świdnicy i Wałbrzycha zsunęły się kilkaset metrów po śniegu do Doliny Roztoki. Na miejsce, śmigłowcem, udali się ratownicy TOPR. Najpierw udzieli pomocy poszkodowanym studentkom, a później przetransportowali śmigłowcem w bezpieczne miejsce pozostałe osoby.

- Te dwie dziewczyny były częścią 12-osobowej grupy, która wybrała się w góry zupełnie nieprzygotowana - mówi Tomasz Wojciechowski, ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Zakopanem. - Uczestnicy tej nieszczęsnej wycieczki szli z Doliny Pięciu Stawów na Krzyżne, weszli na niebezpieczne pole śniegu i nie byli w stanie iść dalej. Wszyscy mieli bardzo dużo szczęścia, bo mogło to się skończyć tragicznie - dodaje.

Ratownicy biorący udział we wtorkowej akcji na miejscu byli już 10 minut po wypadku. Chwilę wcześniej dostali bowiem telefoniczne zgłoszenie od innego turysty, że w rejonie przełęczy jest grupa kilkunastu osób, które najwyraźniej nie radzą sobie na szlaku.

Ratownicy opowiadali, że kiedy dotarli na miejsce, grupa była wyziębiona i przerażona. Kilka osób wpadło w panikę, nie wiedziało bowiem, czy dziewczyny, które zsunęły się w przepaść, żyją.
Młodzi turyści (w wieku od 19 do 23 lat) nie mieli doświadczenia w wysokogórskich wycieczkach, a sprzęt, jakim dysponowali, nadawał się na wycieczki po tatrzańskich dolinach, a nie na wdrapywanie się na ponad 2 tys. metrów wysokości, gdzie leży ponad pół metra śniegu.
- Co ciekawe, grupa była w górach bez przewodnika - dodaje Wojciechowski.
Tym wątkiem sprawy zajmuje się już policja.

- Wyjaśniamy okoliczności - przyznaje Kazimierz Pietruch z zakopiańskiej policji. - Organizator wycieczki może ponieść konsekwencje, jeśli udowodnimy mu, że pozwolił, by zorganizowana grupa wybrała się na szlak bez przewodnika. Może mu zostać postawiony nawet zarzut narażenia tej grupy na utratę życia - dodaje policjant.

Uczestnicy wycieczki to członkowie Obozu Adaptacyjnego, który w Białym Dunajcu zorganizowało Duszpasterstwo Akademickie "Maciejówka" z Wrocławia.

- Przed wyjściem w góry prosimy, by wycieczki nie wychodziły ponad górną granicę lasu. Właśnie dlatego, że nie było z nimi wykwalifikowanego przewodnika, a tylko chłopak, który zna Tatry - mówi ks. Mirosław Maliński z "Maciejówki". - Niestety, już na szlaku oni podjęli inną decyzję. Nie wiem, dlaczego. Najprawdopodobniej źle ocenili sytuację w górach. Wczoraj rozmawialiśmy z innymi uczestnikami obozu i raz jeszcze przestrzegliśmy przed lekkomyślnością. Dobrze, że to się tylko tak skończyło - dodaje ksiądz.

Poszkodowane turystki przewieziono do szpitala w Zakopanem. U jednej z nich stwierdzono jedynie potłuczenia. Druga ma złamane żebra i udo.

Ratownicy TOPR przestrzegają turystów przed wymarszem na szlaki, które są mokre i śliskie, miejscami nawet oblodzone. W górach panują ciężkie warunki pogodowe, przez co ruch w wyższych partiach prawie ustał.

Na wysokości powyżej 1700 m n.p.m. panują warunki zimowe, a szlaki pokryte są śniegiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska