Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław maszeruje, a Polska jest Wałbrzychem

Jacek Antczak
"Sobota, godz. 14.50. Uczestnicy Marszu Równości całują się w Rynku"- relacjonuje nasz portal. I dalej (maszerują): "Marsz w asyście policji poszedł w kierunku placu Jana Pawła II, a w Rynku rozpoczyna się Marsz Wolnych Konopi". Super, do tego niby Antymarsz Narodowego Odrodzenia Polski w 14-osobowych grupkach oraz marsz dolnośląskiej policji - było jej tyle, że chyba na jednego radosnego (lub oburzonego radością) marszowicza przypadało kilku policjantów.

W sobotę mieliśmy we Wrocławiu to, co w Warszawie lubią najbardziej (bo najbardziej ponoć nie lubią prezydentki): marsze, demonstracje, manifestacje. Równości i Tolerancji, Wykluczonych i Wkurzonych, czasem wręcz "odurzonych" - ideologicznie bądź dosłownie.

To trochę takie dawne pochody pierwszomajowe. Ulice pełne radosnej, wolnej miłości lub mniej radosnych protestówjej przeciwników (z jajkami za pazuchą). I wszystko to w "miłej atmosferze" i asyście policji. Trochę tylko szkoda, że zwolenników i przeciwników (sam do końca nie wiem, czego) jest w tym mieście w sumie z pięćset osób. Wynika z tego, że we Wrocławiu znacznie większy elektorat ma maraton. Na wyjście, a właściwie wybiegnięcie na ulice, by "uwolnić endorfiny", decyduje się dziesięć razy więcej ludzi niż na manifestowanie swoich poglądów. Ciekawe, z czego to wynika.

Może w weekend była to tylko wina konkurencyjnych imprez? Wszak w tym samym czasie Platforma Obywatelska wybierała swojego wrocławskiego lidera, w Ruchu Palikota właśnie kształtowała się koncepcja nowego stylu dystrybucji wolnych konopi i prasy ("Twój Ruch"), a w Hali Ludowej zaczynał się fajny turniej koszykówki.

Coś w ogóle słabo jest z tym manifestowaniem we Wrocławiu. Chrobry (z koniem) pod Renomą, który stał się naturalnym startem do ideologicznych przemarszów, z pewnością nie byłby zadowolony. A Fredro z Rynku by to obśmiał.
No bo duch w narodzie wrocławskim przytępiony, frekwencja marna, ludziska chodzili tłumnie tylko na Brueghla - a ta równość, miłość i braterskie całowanie się w Rynku średnio kogokolwiek obchodzipoza internetowymi przygłupami.

Może to taka tendencja? Jedyne, co naprawdę ostatnio idzie, to jesień. "Jesień idzie, nie ma na to rady". A wrocławianie czują się już w swoim mieście tak europejsko, że najważniejsze polskie sprawy (konopie i prawa mniejszości seksualnych) mniej ich poruszają. Może tak być. W końcu - jak stwierdziła Joanna Bator, laureatka nagrody Nike, autorka "Ciemno, prawie noc" (mocna powieść, polecam) - Polska jest Wałbrzychem. Tam się dzieje wszystko. Poza marszami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska