Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Dwie godziny bez autobusów i tramwajów? "Strajk możliwy w każdej chwili"

Weronika Skupin
Fot. Tomasz Hołod / Polskapresse
Kierowcy, motorniczowie, dyspozytorzy i wszyscy inni zatrudnieni w MPK będą mogli przerwać pracę na dwie godziny i wstrzymać kursowanie tramwajów i autobusów w całym mieście. Będzie to możliwe, bo w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym we Wrocławiu rozpoczną się mediacje, które mają pogodzić związkowców i pracowników firmy z zarządem spółki. Strony nie mogą się dogadać od dawna - od dwóch lat nie ma odpowiednich dokumentów określających stosunki pracy, a to - zdaniem związków - łamanie prawa. Podczas mediacji w każdym momencie może dojść do strajku ostrzegawczego. Gwarantują to przepisy.

Ministerstwo pracy potwierdziło, że w MPK zjawi się mediator. Jutro ma zapaść decyzja, kto nim będzie. Wybór tej osoby przez ministerstwo ma być jeszcze potwierdzony na piśmie w ciągu kilku dni. Gdy rozpoczną się mediacje (za około tydzień), będzie można przeprowadzić w dowolnym momencie strajk ostrzegawczy.

– Nie potrzeba do tego żadnego pracowniczego referendum. Dwugodzinny strajk można ogłosić w każdej chwili podczas mediacji. Będzie to powstrzymanie się całej załogi MPK od pracy – mówi Ewaryst Różewski z NSZZ Solidarność MPK Wrocław.

Oznacza to, że autobusy i tramwaje staną. Gdy strajk ostrzegawczy nie pomoże, dojdzie do strajku generalnego. Do tego potrzeba już pracowniczego referendum, w którym zagłosuje co najmniej połowa zatrudnionych w spółce. 50 proc. głosujących musi zagłosować za wszczęciem strajku. Dojść może do niego we wrześniu. Pasażerowie na pewno zostaną wcześniej poinformowani o strajku. Związkowcy nie widzą jednak już innej możliwości wpłynięcia na decyzję zarządu spółki i jej właściciela - miasta.

Czytaj też: Nawet sto autobusów dziennie nie przyjeżdża na przystanek. MPK ma kłopoty

– Chcemy rozmawiać i liczymy na to, że celem związków w trakcie mediacji nie będzie zaognianie konfliktu – podkreśla prezes MPK Władysław Smyk. – Mamy nadzieję, że organizacje związkowe nie posuną się do strajku, aby w ten sposób wywalczyć podwyżki, bo wtedy głównymi poszkodowanymi będą pasażerowie. Postulaty związkowców są niewspółmierne do strat, jakie mogliby wtedy ponieść mieszkańcy – mówi prezes MPK.

Jakie są sporne kwestie? Przypomnijmy, że od dwóch lat w spółce wypowiedziany jest układ zbiorowy, czyli dokument określający stosunki pracownicze, wewnętrzne przepisy, zasady przyznawania płac. Gdy go nie ma, wszystkie sporne kwestie rozstrzygają indywidualne umowy między pracownikami a spółką, z kolei reszta opisana jest w kodeksie pracy.

– Nie otrzymaliśmy postulowanych podwyżek o 400 zł brutto. Półtora roku temu weszła nowa instrukcja dla kierowców, która nie była skonsultowana ze związkami. Inspekcja pracy kazała instrukcję wycofać, ale zarząd tego nie zrobił. Stosowana jest więc niezgodnie z prawem. Dwa lata temu gdy wypowiedziano nam układ zbiorowy prezes zadeklarował, że zasiądziemy do rozmów i spisany zostanie nowy. Tak się nie stało - wylicza Ewaryst Różewski.

MPK odpiera, że podwyżki nie zależą od zarządu, a od gminy Wrocław, z którą nie osiągnięto porozumienia. Zarząd odpowiada też na inne zarzuty. – Zaprosiliśmy związkowców do zespołów opracowujących instrukcje (dla motorniczych i kierowców przyp. red.) – mówi Magdalena Gurak, dyrektor ds. personalnych w MPK. – Instrukcje są konsultowane nie tylko z organizacjami związkowymi, lecz także ze wszystkimi pracownikami. Ponieważ stawiamy na otwarty dialog, tym bardziej dziwią nas zarzuty związkowców o niedopuszczaniu ich do głosu – dodaje.

Wymienione wyżej zastrzeżenia związkowców to jednak tylko początek długiej listy. Poza tym ich zdaniem zarząd sam chciał określać, kto ze związkowców stawi się na rozmowach z zarządem, a kto nie. Poza tym nowi pracownicy mieli otrzymać inne umowy (z innymi zasadami płac) niż dotychczasowi.

W MPK panuje ogromne niezadowolenie kierowców z prezesa i polityki kadrowej. – Gdy prezes nie odejdzie, odchodzę do Polskiego Busa. Pracuję tu 9 lat, ale tak źle jeszcze nie było - mówi kierowca z zajezdni przy Obornickiej.

Przez brak kierowców nie było realizowanych nawet 100 kursów dziennie. Czytaj więcej: Problemy wrocławskiego MPK. Coraz mniej kursów a autobusami kierują mechanicy

W kwietniu 96 procent pracowników opowiedziało się za zwolnieniem prezesa Smyka. Mamy wyniki referendum w MPK. 96 proc. głosujących za odwołaniem prezesa. Będzie strajk?

W przyszłym tygodniu zbiera się rada nadzorcza spółki. Na jej posiedzeniu będą omawiane problemy MPK, między innymi brak kierowców, niezadowolenie pracowników, czy też obecność mediatora w spółce. Pracownicy chcą doprowadzić do zwolnienia prezesa lub najlepiej całego zarządu, w tym Grażyny Kulbaki, dyrektora finansowego oraz dyrektora personalnego, Magdaleny Gurak. Ze strony rady nadzorczej nie padły słowa, że stracą oni stanowiska. Jak mówi Jacek Dżedzyk, prezes rady nadzorczej spółki, decyzja o ewentualnych konsekwencjach zapadnie za około tydzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska