Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We Wrocławiu Oscar stoi sobie na półce

Robert Gawłowski
Tomasz Hołod
Z Robertem Gawłowskim, dyrektorem Centrum Technologii Audiowizualnych (byłej Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu), rozmawia Jacek Antczak

Ponoć ma Pan przecieki, jak zagłosuje jeden z członków Amerykańskiej Akademii Filmowej?
Niestety, nie widział jeszcze wszystkich filmów i nie ujawnił, jak zagłosuje, choć możemy się domyślać. Ale rzeczywiście długo dzisiaj wypytywałem Zbigniewa Rybczyńskiego, laureata Oscara za "Tango", o procedury przyznawania Nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej. Pewnie już ma ankietę do wypełnienia. Oglądał też film "W ciemności" Agnieszki Holland i był pod wrażeniem.

A pokazywał Panu statuetkę Oscara?
Codziennie się na nią patrzę, podobnie jak wszyscy, którzy mają okazję trafić do sali Wytwórni Filmów Fabularnych, która stała się niedawno Centrum Technologii Audiowizualnych. Oscar stoi sobie na półce, obok wielu innych nagród dla Zbigniewa Rybczyńskiego. Mamy nadzieję, że kiedyś w tym miejscu pojawią się kolejne...

Jak to? Za co?
Na przykład za efekty specjalne. Kompletujemy już najwyższej światowej klasy sprzęt do ich tworzenia, a współpracujemy z amerykańską firmą, która ma na koncie cztery Oscary techniczne. Zainteresowanie filmowców ze świata tym, co będzie niebawem można tu zrobić pod okiem Zbigniewa Rybczyńskiego, jest coraz większe. Nawet Andrzej Wajda, który przecież dostał Oscara za całokształt, czyli także za wiele filmów, które zrobił we Wrocławiu, był pod wrażeniem wrocławskiego Centrum. Przypomnę, że nominowany do Oskara "Nóż w wodzie" był udźwiękawiany we Wrocławiu, a i Agnieszka Holland wiele razy pracowała w tym miejscu, dlatego szczególnie trzymamy za nią kciuki.

W filmie Agnieszki Holland mamy też mocny wrocławski akcent, czyli rolę Kingi Preis.
Bardzo mocny, bo to aktorka, która potrafi wszystko, niezależnie od tego, czy gra w filmie, czy teatrze. I nie mówię tego, bo bardzo lubię Kingę, którą znam z czasów, gdy byłem wicedyrektorem Teatru Polskiego. Mam nadzieję, że jej rola w filmie "W ciemności", który będzie teraz oglądany na całym świecie, sprawi, że na wielki talent Kingi Preis zwrócą uwagę także najlepsi zagraniczni twórcy.

Nominację do Oscara za zdjęcia do filmu Stevena Spielberga "Czas wojny", ma laureat dwóch statuetek, operator Janusz Kamiński, który zanim zaczął robić filmy w Los Angeles, 20 lat mieszkał we Wrocławiu.
Tu nie tylko powinniśmy trzymać kciuki za kolejną nagrodę, ale - jako miasto, które w 2016 roku będzie Europejską Stolicą Kultury - pamiętać o tej klasy twórcy i zapraszać do Wrocławia. Przypomnę, że kilka lat temu Kamiński z własnej inicjatywy przywiózł tu Stevena Spielberga i o mały włos jego film "Monachium" nie był kręcony w naszym mieście. Wtedy ubiegł nas Budapeszt, który zaoferował lepsze warunki finansowe, ale nic straconego, bo widać, że Janusz Kamiński ma sentyment do rodzinnego miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska