Mirosława Bischof i Krystyna Wiśniewska to dwie starsze panie z Wrocławia, które chciały wybrać się na wymarzone wakacje do Włoch. Łącznie, zapłaciły za wycieczkę ponad7 tysięcy zł. Teraz próbują odzyskać pieniądze w ramach reklamacji. Czują, że zostały oszukane. Jak twierdzą w rozmowie z Gazetą Wrocławską, już od pierwszych chwil miały być wprowadzane w błąd.
Seniorki z Wrocławia skarżą się na standard zagranicznych wakacji
Kobiety skarżą się, że biuro wysłało je do miejsca odciętego od świata, skąd nie odjeżdżały autobusy, ani nie odbywały się żadne wycieczki z lokalnych biur podróży, bo sezon turystyczny rozpoczynał się dopiero w kolejnym miesiącu. Jak twierdzą, w miejscowości były same pustostany, co kojarzyło im się z Czarnobylem.
- Dzień po przyjeździe dowiedziałyśmy się, że w hotelu nie ma i nie będzie żadnego rezydenta. W ogromnym budynku byłyśmy tylko my dwie. Po telefonicznym kontakcie z miejscowym biurem turystycznym dowiedziałyśmy się, że jakakolwiek wycieczka fakultatywna w tak wielkim skupisku atrakcji turystycznych możliwa jest dopiero od 1 czerwca. Wokół znajdowały się tylko opuszczone pustostany niczym w Czarnobylu. W najbliższym miasteczku - Baia Domizia, oddalonym o około 4 km, otwarta była tylko apteka i jeden bar kawowy. Wszystkie pozostałe obiekty handlowe były zamknięte - przekazała nam Mirosława Bischof.
Zobacz też:
Jak dodaje seniorka, było to dla nich ogromnym zaskoczeniem, bo przed wylotem kilkukrotnie upewniały się co do warunków. Za każdym razem biuro zapewniało, że wszystko będzie w porządku, a na miejscu czeka na nich mnóstwo atrakcji.
Niestety okazało się, że już sam hotel jakościowo odbiegał od sugerowanej ilości gwiazdek, wyżywienie było niedostateczne i "bardzo marnej jakości". Jak dodają nasze rozmówczynie, brak czynnych obiektów handlowych uniemożliwiał im żywienie się we własnym zakresie.
- Dlaczego Itaka skazała nas emerytki na taki koszmar? Dlaczego w przeddzień wyjazdu konsultantka Itaki zapewniała nas, że negatywne opinie internetowe są przestarzałe i nie aktualne, że czeka nas wspaniała przygoda życia? Czy działalność Itaki polega na sprzedaży przysłowiowego kota w worku - pytają seniorki, składając reklamację do biura.
Zobacz też:
Co z rekompensatą?
W odpowiedzi na reklamację, Itaka przesłała informację, że pełen opis warunków był dostępny na stronie internetowej, a nad bezpieczeństwem gości na miejscu miał czuwać anglojęzyczny reprezentant biura. Starsze kobiety mogły również skorzystać z aplikacji.
- Uważamy, że komentarz pani z Itaki był szczytem bezczelności. Same musiałyśmy iść przez 4 km do najbliższej apteki, gdy się rozchorowałam od tego koszmaru. Wtedy nie było żadnego autobusu, żeby do niej podjechać. Informacji o braku rezydenta ani o warunkach, jakie panowały w tym hotelu, nie znalazłyśmy na stronach Itaki - mówią seniorki.
Skontaktowaliśmy się z biurem, żeby dowiedzieć się, jakie jest stanowisko firmy w tej sprawie. Znajdziecie je poniżej.
"Przykro nam niezmiernie z powodu niezadowolenia Klientek i tak negatywnego odbioru zarówno wypoczynku we Włoszech, jak i sposobu rozpatrzenia reklamacji. [...] [Klienci - red.] objęci są opieką polskojęzycznych ekspertów (ITAKA Travel Expert), którzy dostępni 24 h przez 7 dni w tygodniu poprzez czat, e-mail lub telefonicznie. Na miejscu nie ma rezydenta, jednak w sytuacjach wymagających pilnego kontaktu osobistego do dyspozycji pozostaje anglojęzyczny reprezentant ITAKI. [...] Sprawa reklamacji jest w toku – reklamacja nie została uznana, niemniej Klientki odwołały się i sprawa jest ponownie analizowana a odpowiedź udzielona zostanie w najkrótszym możliwym czasie".
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?