Od piątku będzie trwała akcja szczepienia lisów przeciwko wściekliźnie. Zostanie ona przeprowadzona na terenie całego województwa, ale z wyraźnym wyłączeniem terenów zamieszkanych przez ludzi.
Od piątku, 11 października do środy 16 października, z samolotów będą zrzucane szczepionki. Później przez trzy tygodnie Powiatowy Inspektor Weterynaryjny prosi o nie spuszczanie psów ze smyczy i trzymanie kotów pod kontrolą poza terenami zamieszkanymi, tak by nie naruszyły one szczepionek.
Specjalne krążki rybno - mięsne o średnicy 4 cm będą zrzucane z samolotów. Na 1 kilometr kwadratowy powinno przypadać średnio 20 szczepionek.
- Nie znamy precyzyjnie wszystkich miejsc, w których będą one wyrzucane. Ale na pewno będą to tereny zalesione na całym Dolnym Śląsku - mówi Jan Dorobek, zastępca Dolnośląskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. - Na pewno nie mogą być one zrzucane na tereny zamieszkałe - dodaje.
Jednak wśród terenów objętych akcją wylicza miejsca, do których wrocławianie chętnie udają się podczas weekendowych wycieczek, w tym Masyw Ślęży czy Dolinę Baryczy. Tam powinniśmy szczególnie uważać.
- Dolinę Baryczy lisy upodobały sobie szczególnie - wyjaśnia Jan Dorobek. - Mieszka tam dużo ptactwa wodnego, które stanowi ich pokarm.
Szczepionki nie powinny być też rozrzucane bezpośrednio nad zbiornikami wody. Nie będzie ich również wokół Zalewu Mietkowskiego.
W bezpośrednim sąsiedztwie Wrocławia szczepionki nie powinny pojawić się w laskach: Rędzińskim i Osobowickim, gdyż te znajdują się w granicach miasta.
- Szczepionki są nieszkodliwe dla zwierząt domowych - tłumaczy Krzysztof Niementowski, Powiatowy Inspektor Weterynaryjny. - Gdy zauważymy, że nasz pies czy kot je zjadł, trzeba się zgłosić do najbliższego lekarza weterynarii. Powody są dwa. Po pierwsze jako organizator powinniśmy wiedzieć, w którym miejscu te szczepionki zostały naruszone. Do takiej, którą przeżuł pies czy dotknął człowiek, dzikie zwierzę już nie podejdzie. Po drugie przy każdym materialne biologicznym czy farmaceutycznym mogą wystąpić skutki uboczne. W takich przypadkach chcemy to też wiedzieć - dodaje.
Wojewódzki Inspektor Weterynarii zapewnia, że przez 20 lat prowadzonej akcji żadnemu zwierzęciu domowemu nie zaszkodziła szczepionka na wściekliznę przeznaczona dla lisów, ale...
- Choć szczepionki znajdują się pod stałą kontrolą, zawsze może się ten pierwszy raz zdarzyć, kiedy skutki uboczne się pojawią - tłumaczy Jan Dorobek. - W poprzednich latach mieliśmy przypadki, że nawet ludzie je jedli i nie zgłaszali żadnych dolegliwości.
Zjedzenie przez psa czy kota takiej szczepionki przeciwko wściekliźnie nie zwalnia właściciela z obowiązku szczepienia u weterynarza.
- Zastosowany materiał jest przystosowany specjalnie dla lisów - mówi Jan Dorobek. - Dlatego też w przypadku zwierząt domowych nie uzyskamy właściwej odporności przeciwko wściekliźnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?