Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Unikatowe zdjęcia stanu wojennego. Fotografie stolarza z Dolnego Śląska (ZOBACZ)

Damian Bednarz
fot. Tadeusz Kłapyta
Stolarz z Wilkanowa (w Kotlinie Kłodzkiej) brał udział w ważnych dla Polski wydarzeniach z... aparatem fotograficznym. To między innymi dzięki jego pracy podziwiać możemy teraz archiwalne zdjęcia ze Stoczni Gdańskiej z okresu stanu wojennego.

Jak to się stało, że mieszkaniec powiatu kłodzkiego stanął oko w oko z historycznymi wydarzeniami? – Pracowałem w fabryce mebli w Bystrzycy Kłodzkiej. Pojechałem na wakacje do Gdańska w roku 1979 i tak mi się tam spodobało, że zostałem - tłumaczy Tadeusz Kłapyta. Tam zatrudnił się w ówczesnej stoczni imienia Włodzimierza Lenina, gdzie pracował w swoim wyuczonym zawodzie. Czas leciał, aż w końcu nadszedł 13 grudnia 1981 roku.

– Obudziłem się w niedzielę, 13 grudnia, w nocy. Pytam siebie co się dzieje? W telewizji leciało wystąpienie generała. Wziąłem aparat i poszedłem do stoczni - relacjonuje Kłapyta. Już dzień wcześniej wyczuwalny był nastrój grozy. Do stoczniowców dochodziły sygnały, że pojawiają się ruchy wojsk. – Pierwsza pacyfikacja miała miejsce w niedzielę o 6 rano. Do bramy stoczni podjechał czołg i staranował bramę - wspomina pan Tadeusz. – Większość wojskowych miała dobre relacje ze stoczniowcami, a ci stacjonujący w sąsiedztwie stoczni obiecywali nawet, że będą nas bronić - dodaje.

W trakcie pacyfikacji, przestraszeni protestujący schronili się na stołówce głównej, skąd przez „ścieżkę zdrowia” przeprowadzono ich w do innego pomieszczenia. – Gdańszczanie wkroczyli do stoczni, milicja musiała użyć armatek wodnych i gazów łzawiących. Walki trwały aż do północy, a brało w nich udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi - mówi Tadeusz Kłapyta. Wtedy jeszcze nie odkryto przy nim aparatu, co oznaczać mogło areszt.

Jednak kilkadziesiąt dni później takiego szczęścia już nie miał. Kiedy zawieszono pracę w stoczni, chodził po Gdańsku i robił zdjęcia. I właśnie wtedy wypatrzył go funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa. – Kolega , który był ze mną uciekł i zdążył zabezpieczyć negatywy w naszym pokoju. Aparat mi zabrano i oddano już bez kliszy. Przy okazji zostałem skazany na trzy miesiące więzienia za udział w nielegalnej manifestacji - relacjonuje Kłapyta.

W pierwszych chwilach po zatrzymaniu nie było mu łatwo, śledczy rozbierali go, zaglądali między... pośladki w poszukiwaniu dowodów zdrady. Później w zakładzie karnym było już dużo spokojniej. Po odbyciu wyroku wrócił w rodzinne strony, ponieważ w Gdańsku nie było już dla niego pracy.

Zajrzyjcie także do galerii, gdzie znajdziecie wyjątkowe zdjęcia autorstwa pana Tadeusza. Fotografie pochodzą ze zbiorów Europejskiego Centrum Solidarności.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska