Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ubywa wiernych we wrocławskich kościołach. Ksiądz: Trzeba ubrudzić sobie nogi i być bliżej ludzi

Malwina Gadawa
Może rzeczywiście sprawdzają się prognozy, że zmiana w Kościele katolickim będzie już niedługo oznaczała mniej ludzi i silniejszą wiarę
Może rzeczywiście sprawdzają się prognozy, że zmiana w Kościele katolickim będzie już niedługo oznaczała mniej ludzi i silniejszą wiarę Tomasz Hołod/zdjęcie ilustracyjne
Wiernych w kościołach diecezji wrocławskiej ubywa. Tak wynika z najnowszych danych. W trzecią niedzielę października 2014 r. we wszystkich kościołach archidiecezji wrocławskiej policzono wiernych (w wieku powyżej 7 lat) uczestniczących w mszy i przyjmujących komunię świętą. - Kościół przetrwa, ale trzeba będzie ubrudzić sobie nogi i być blisko ludzi - mówią kapłani.

Z danych diecezji wrocławskiej wynika, że w kościołach i kaplicach w niedzielnej eucharystii uczestniczyło 300 113 osób na 1,15 miliona katolików, co stanowi 25 proc. wszystkich wiernych z terenu diecezji. Dla porównania, w 2010 r. odsetek ten stanowił 30 proc. Mamy zatem do czynienia z 5-procentowym spadkiem w ciągu czterech lat.

Spośród osób uczestniczących we mszach w trzecią niedzielę października 133 731 wiernych przystąpiło do komunii świętej, co daje 44,6 proc. wszystkich uczestników. Tutaj mamy wyraźną poprawę w porównaniu do 2010 roku - wtedy odsetek ten stanowił 42 proc. Kapłani tłumaczą spadek liczby wiernych w kościele tym, że ubywa "katolików z tradycji", czyli tych, którzy chodzili, bo tak było u nich w rodzinie. Za to ci, którzy zostają, są bardziej świadomi swojej wiary, o czym może świadczyć zwiększająca się liczba osób przystępujących do komunii świętej.

Kościół powinien przyciągać

To niejedyne liczby, które mogą niepokoić wrocławskich kapłanów. Nie tylko wiernych w kościele jest mniej, ale także uczniów na lekcjach religii. Największą różnicę widać w szkołach ponadgimnazjalnych. W roku szkolnym 2010/11 na lekcje religii we Wrocławiu chodziło 17265 uczniów. W roku szkolnym 2013/14 było to już 14573 osób. Uczniowie rezygnację z lekcji religii tłumaczą tym, że nie wierzą w Boga, albo nie mogą dogadać się z katechetą czy księdzem prowadzącym zajęcia.

Dlaczego ludzie, choć w z zdecydowanej większości deklarują wiarę, już tak licznie do kościoła nie chodzą? Ksiądz Rafał Kowalski, rzecznik arcybiskupa Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego, zaznacza, że pytanie te zapewne należałoby zadać samym zainteresowanym, ale przywołuje w tym kontekście słowa beatyfikowanego niedawno papieża Pawła VI.

- On już w 1975 roku napisał, że jedną z najpoważniejszych przeszkód w ewangelizacji jest problem, który nazwał domowym, a mianowicie brak gorliwości, radości i nadziei u wielu głosicieli Ewangelii. To jest o tyle ważne, że jesteśmy mistrzami w wyszukiwaniu problemów na zewnątrz Kościoła: złe media, różnego rodzaju ideologie, prądy myślowe. Tymczasem Paweł VI pokazuje, że problem mamy w domu. Coraz bardziej dociera do mnie, że jeśli człowiek naprawdę w Kościele nie tylko o Jezusie usłyszy, ale Jezusa zobaczy, nawiąże z nim relację, poczuje, że w tej wspólnocie jest obecny Bóg, to żaden polityk czy jakakolwiek ideologia go z tego Kościoła nie wyprowadzi - uważa ksiądz Kowalski.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE:

Papież Franciszek mówi wprost: trzeba przejść od zabiegów o charakterze wyłącznie konserwującym do posługi misyjnej, a cytując kard. Ratzingera dodaje, że tym, co dziś dostrzegamy w Kościele, jest szary pragmatyzm kościelnej codzienności, w której wszystko wydaje się trwać normalnie, a w rzeczywistości mamy do czynienia z wiarą, która umiera. - Kościół w pierwszych wiekach rozwijał się nie przez nawracanie, ale przez przyciąganie. Może zatem powinniśmy stać się bardziej Kościołem przyciągającym - zastanawia się ksiądz Kowalski.

Kapłan pamięta jednego ze swoich wykładowców w seminarium, który mówił: "Za mnie jeszcze będzie miał kto odprawić mszę świętą pogrzebową, ale za was - nie jestem już tego pewny". Sam uważa, że taka katastroficzna wizja jeszcze nam nie grozi, ale przyznaje, że jakkolwiek fakt, iż Kościół jest wieczny, wcale nie oznacza, że musi przetrwać, np. w Polsce.

- To nie jest nowe zjawisko, że Kościół obumiera w jednych miejscach, by odrodzić się w innych. My patrzymy na Kościół europejski i zapominamy, że zanim chrześcijaństwo pojawiło się na tych ziemiach, wiara w Jezusa przez pierwsze tysiąc lat swego istnienia była silniejsza w Azji i w Afryce Północnej niż w Europie. Dziś tam - jak to ktoś określił - po ruinach świątyń szaleją piaski pustyni, a dawne stolice biskupie w Tunezji czy w Egipcie są nadawane jako stolice tytularne nowo mianowanym hierarchom. W tym kontekście trzeba powiedzieć, że najbardziej "katolickim kontynentem", pod względem ilości katolików, dziś jest Ameryka Południowa - opowiada kapłan.

I dodaje, że papież Pius XII, kiedy prosił Kościoły w Europie, by wysłały misjonarzy na kontynent amerykański, zapowiedział, że przyjdzie czas, iż Ameryka Łacińska odda to, co otrzymała.

- Mam wrażenie, że właśnie przyszedł ten czas - mówi rzecznik arcybiskupa. Słyszałem, od sióstr zakonnych które otwierały swój dom w Tanzanii, że wszyscy pukali się w czoło i mówili im, po co wam nowa placówka, skoro w Polsce nie ma powołań". Dziś w tamtym domu jest ponad 100 miejscowych sióstr. Zaczynają przyjeżdżać do Europy, by głosić tu Ewangelię.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE:

MNIEJ WIERNYCH W KOŚCIOŁACH, ALE CORAZ WIĘCEJ OSÓB DO KOMUNII ŚWIĘTEJ

Coraz mniej ludzi w kościołach, ale coraz więcej przystępuje do komunii świętej - to jest nadzieja dla księży? W Kościele katolickim zostanie mało osób, ale za to tych najbardziej wierzących? - Patrząc na opis pierwszej wspólnoty chrześcijan, zauważymy, że ci, którzy zbierali się na łamaniu chleba, czyli na Eucharystii, byli w mniejszości w stosunku do ogółu. Wiedzieli jednak, dlaczego się gromadzą.

- Często robili to pomimo gróźb prześladowań czy utraty życia. Wiara w Jezusa była w nich tak silna, że nie wyobrażali sobie, by dzień, w którym ich Pan zmartwychwstał niczym nie różnił się od pozostałych dni tygodnia. Nie wyobrażali sobie niedzieli bez mszy. I ta mniejszość swoim stylem życia, wyznawanymi wartościami fascynowała i przyciągała innych - opowiada kapłan z Wrocławia.

I głośno się zastanawia: być może dojdziemy do tego, że będziemy stanowić kreatywną mniejszość, która zacznie prowokować innych do zainteresowania się i postawienia pytania: "Dlaczego ty tak żyjesz?" "Co ci daje tę siłę?". Stąd już tylko krok do opowiedzenia innym o Jezusie.

Rzecznik arcybiskupa na pytanie, czy Kościół wie, w jaką stronę powinien iść, żeby sprostać dzisiejszym czasom, odpowiada anegdotą. Jakiś czas temu w pobliżu seminarium jezuitów w Buenos Aires została erygowana nowa parafia, której proboszczem został mianowany ojciec Bergoglio (dziś papież Franciszek).

- Jak opowiadają świadkowie podjętych przez niego działań - nowy proboszcz sporządził szkic okolicy, podzielił go na małe sektory i przydzielił każdy z nich jednemu z seminarzystów, którzy na ochotnika zgłosili się do nowego zadania. Co mieli robić? Ubrudzić sobie nogi. Mieli chodzić po ulicach, spotykać się z ludźmi, tam gdzie żyją. Bergoglio mówił tak: "Wejdźcie do swojej dzielnicy i chodźcie po niej, nie strzyżcie swoich owieczek, spotykajcie się z nimi, odwiedźcie ubogich, zatroszczcie się o ich potrzeby, bo nie znajdziecie rozwiązania problemów duszpasterskich siedząc za biurkiem". Parafia rozrastała się w takim tempie, że wkrótce została podzielona na trzy mniejsze, które działają do dziś. Wyrażenie "Nie strzyżcie owieczek" - jak tłumaczy jeden z seminarzystów, którzy brali udział w tej akcji można przetłumaczyć: "Nie spijajcie śmietanki", nie zadowalajcie się leniwym zbieraniem tego, co pływa po powierzchni. Papież miał świadomość, że konserwuje ten, kto pomnaża. I temu przekonaniu daje wyraz dziś wielokrotnie tak w swoich słowach, jak i czynach. Konserwować przez pomnażanie, ubrudzić sobie nogi i być tam, gdzie żyją ludzie - to jest program dla Kościoła na dziś.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska