Bar Tempo - kultowy lokal szybkiej obsługi
"Bar szybkiej obsługi Tempo zaprasza na śniadanie, własne wyroby garmażeryjne, obiady, potrawy na wynos, kawę mocca, herbatę, kawę mrożoną, koktajle owocowe i śmietankowe ciasta oraz wszelkie napoje chłodzące. Jesteśmy czynni od godziny 7 do 23" - brzmiała reklama umieszczona w "Słowie Polskim" w latach 60.
Bar Tempo nachalnej reklamy nie potrzebował. Był bowiem jednym z największych i najlepiej rozpoznawalnych lokali Wrocławia. Powstał w 1961 roku, ale przetrwał tylko do przełomu lat 80. i 90. Zlokalizowany był przy ul. Świerczewskiego (dziś ul. Piłsudskiego), na parterze Hotelu Polonia.
Nie cieszył się najlepszą sławą, a mieszkańcy z sentymentem częściej wspominają m.in. Bar Barbara przy ul. Świdnickiej, Cukiernię Komandorska, Turystę przy Gwarnej czy Mewę przy ul. Jedności Narodowej. W czasach PRL działał jednak prężnie i choć nie był znany ze znakomitego smaku potraw, ceny były w nim niskie. Pracownicy otrzymywali do Tempa bony na obiady, które po części finansowały działy socjalne ich zakładów pracy. Jadało tam więc tysiące wrocławian.
Ceny w barze Tempo z 1967 roku. Na co było stać przeciętnego pracownika?
W galerii znajdziesz przykładowy jadłospis z podanymi cenami i gramaturą.
Dowiesz się w niej:
- czy pierogi za 4,20 zł były wówczas drogie,
- czy śledź w marynacie był luksusem,
- czy do kawałka chleba warto było zamówić twarożek z rzodkiewką
- a może talerz pożywnej grochówki z grzankami była pozycją obowiązkową?
Sprawdź!
Według oficjalnych danych GUS średnia płaca w 1967 roku w PRL-u wynosiła 2016 złotych miesięcznie. Jednak niewiele osób realnie otrzymywało taką kwotę. Minimalne wynagrodzenie to z kolei 850 złotych. Do tej kwoty warto porównywać ceny w barze.
Tempo wspominali klienci i byli pracownicy
- Kupowałam tam kawę mrożona. Dziś o takiej można tylko pomarzyć - pisze pani Małgorzata pod postem strony "Mój dawny Wrocław" na Facebooku.
- W latach 70./80. nadal można było zjeść przyzwoite gołąbki. A na deser krem cytrynowy. Nigdy i nigdzie tego kremu już nie widziałam. My dostawałyśmy na obiad po 10 zł. Wystarczało - pisze pani Ewa
- Zrazy po myśliwsku pycha - podkreśla pani Bożena.
- W barze Tempo były dwie sale; stojąca tuż przy wejściu i siedząca w głębi. W łączniku tych sal była w ścianie witryna z tortem reklamującym ten bar - wspomina pan Ryszard
- Dziennie przewijały się niesamowite ilości klientów, żeby było szybciej jadło się na stojąco. Było smacznie i tanio, a ludziska wychodzili szczęśliwi i syci - wspomina pan Adam.
- A moja rodzina kupowała cudowne kurczaki z rożna na wynos - mówi pani Barbara.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?