Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To ksiądz kiedyś przyjeżdżał do domu świecić pokarmy - o dawnych zwyczajach wielkanocnych

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Wielkanoc dawniej różniła się w niektórych aspektach od tych świąt, które obchodzimy dzisiaj.
Wielkanoc dawniej różniła się w niektórych aspektach od tych świąt, które obchodzimy dzisiaj. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Jak Polska długa i szeroka w zależności od regionów w różny sposób obchodzono czas Triduum Paschalnego oraz Wielkanocy. Niektóre obrzędy są naprawdę zaskakujące.

Tradycje wielkanocne na dawnych dworach szlacheckich jak i niższych warstwach społecznych mogą budzić uśmiech i zaskoczenie. Jeszcze w pierwszej połowie XX wieku na polskich wsiach chrześcijaństwo mieszało się różnymi zabobonami i wierzeniami.

Powstawał z tego obrzędowy „misz-masz”. II wojna światowa położyła kres światowi szlacheckiemu, ale niektóre wielkanocne czynności pozostały we wspomnieniach naszych dziadków.

Do dzisiaj czas tuż przed Wielkanocą kojarzy się z gruntownymi porządki w domach. Wcześniej w chatach bielono ściany, wietrzono pościele, myto i szorowano co się da. Dziewczęta stroiły izbę malowankami i kwiatami – zarówno sztucznymi i jak i prawdziwymi. A co robili chłopcy?

- W niektórych okolicach zachował się zwyczaj, że w Wielką Środę po jutrzni zrzucano kota w garnku z popiołem z chóru kościelnego, z około 3-4 metrów. Garnek się rozbijał, wystraszony kot uciekał, a chłopacy gonili go z kijami. Zazwyczaj udawało mu się uciec – opisuje Marta Dardzińska, edukatorka w Muzeum Pana Tadeusza, studentka filologii polskiej i historii sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim.

Na wsiach odbywało się tzw. "tracenie Judasza" – bałwana ze słomy, któremu do ręki wkładano worek wypełniony tłuczonym szkłem (symbolizującym srebrniki), wciągają go na wieżę kościelną i zrzucają kukłę na ziemię. Potem wloką go, krzyczą i tłuką go tak długo, dopóki go nie rozsypią. W ostateczności topią w sadzawce.

- Zdarzało się też, że taką kukłę obwożono taczkami po całej wsi, zajeżdżano do dworu, przed dworem urządzano bicie Judasza, finalnie albo go palono na stosie albo go topiono np. w rzece - dodaje M. Dardzińska.

W Wielki Czwartek milkną dzwony kościelne aż do Wielkiej Soboty, a zastępują je drewniane klekotki zwane też kłapaczami lub taradajkami. Według wierzeń ludu klekotki odstraszają i odpędzają duchy. W dawnych czasach lud nie zmywał w Wielki Czwartek misek zostawiając resztki dla dusz zmarłych, które miały odwiedzać dom nocą.

- W Wielki Piątek zasłaniano także lustra w domach, a by nie mieć światowych myśli, na znak żałoby. Z rana rodzice bili dla żartów dzieci rózgą mówiąc: „Za Boże rany” - opisuje edukatorka z Muzeum Pana Tadeusza.

Podkreśla, że dawniej na wsiach funkcjonowało dużo pozostałości z wierzeń pogańskich, które nijak się miały do chrześcijaństwa i w okresie międzywojennym dalej je spotykano. Teraz odeszły w zapomnienie.

- Wiemy, że baby i mazurki to typowe polskie ciasta. Mazurek ma kruchy spód przełożony słodką masą. Co ciekawe, niektórzy twierdzą, iż mazurek jest pokłosiem wpływów tureckich na naszą kuchnię. Nawiązuje do deseru tureckiego Baklawa, który jest bardzo podobny do mazurka - stwierdza Marta Dardzińska.

Wielkanocna święconka

Opowiada także o święconce, którą kiedyś traktowano nadzwyczaj poważnie. Do Kościoła noszono do poświecenia kosze wielkości dzisiejszego stołu. Zanoszono dosłownie wszystko, co zjadano potem na świętach.

- Szlachta nie nosiła tego do świątyni, tylko ksiądz jeździł po bogatszych gospodarzach po wsi. Przyjeżdżał do dworu szlacheckiego i święcił suto zastawiony szykowany od tygodni stół. Starano się wybrać pomieszczenia przewiewne i nie mocno naświetlone, żeby takie produkty jak szynka, czy pasztety się nie popsuły. W Wielką Sobotę stawiano na te stół całą żywność szykowaną przez okres Wielkiego Postu. I ten stół był, można powiedzieć, sukcesywnie objadany. Większość potraw podawano na zimno - informuje M. Dardzińska.

Co ciekawe, obyczaj święcenia pokarmu w Wielką Sobotę jest charakterystyczny tylko dla Polski. W żadnym innym kraju chrześcijańskim go nie kultywują. A u nas robi się to przynajmniej od XVII wieku. Potem Niedzielę Wielkanocną rezerwowano dla rodziny zaś Poniedziałek Wielkanocny dla znajomych.

- Czym barwiono jajka? Barwnik żółty uzyskiwano z łupiny z białej cebuli. Efekt brązowego z łupiny z czerwonej cebuli. Zielony zaś przez zamoczenie jaja w wywarze z młodych liści. W krokusach gotowano, by uzyskać efekt koloru pomarańczowego. Wywar z czerwców (robaczków) barwił natomiast jajka na czerwono - wymienia studentka filologii polskiej i historii sztuki na Uniwersytecie Wrocławskim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska