Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

T-Mobile Ekstraklasa: Zagłębie wróciło z Poznania z jednym punktem

PK
Gdyby tak zebrać komentarze i wziąć pod uwagę okoliczności, jakie towarzyszyły meczowi Lecha Poznań z Zagłębiem Lubin, to rysuje się nam niemalże piłkarski obraz nędzy i rozpaczy. Dlaczego?

Po pierwsze - murawa, która była w fatalnym stanie. Narzekali na nią obaj szkoleniowcy. - Pracuję tutaj od 2000 roku z małą przerwą i nigdy nie widziałem jeszcze tak złego boiska - stwierdził opiekun gospodarzy Mariusz Rumak. Po drugie - frekwencja. Na trybunach INEA Stadionu pojawił się 12 689 ludzi. To najsłabsza frekwencja w Poznaniu w tym sezonie. Po trzecie - gra, która- mówiąc delikatnie -nie porywała. - Mecz był brzydki, graliśmy antyfutbol - ocenił Rumak. - Mecz na pewno nie był piękny, taka typowa walka o punkty - to z kolei Orest Lenczyk, szkoleniowiec Zagłębia.

No, ale patrzmy też na pozytywy, bo przecież lubinianie przywieźli ze stolicy Wielkopolski remis, który w obecnym położeniu "Miedziowych" musi cieszyć. - Dla mnie to spotkanie jest takim malutkim światełkiem w tunelu i wiosną powalczymy o ekstraklasę - mówił Lenczyk.

Początek był dość obiecujący dla "Kolejorza". W 14. min podośrodkowaniu z rogu Gergo Lovrencscisa Marcin Kamiński bardzo precyzyjnie przymierzył głową, ale parada Michała Gliwy była wysokiej klasy.

Potem lubinianie mieli swoje pięć minut, w trakcie których stworzyli trzy dogodne sytuacje. Dwukrotnie kapitalnie spisał się Maciej Gostomski, który obronił strzały Aleksandra Kwieka i w sytuacji sam na sam Davida Abwo.

Zmarnowane okazje wcale nie zdeprymowały piłkarzy Zagłębia, którzy zwietrzyli szansę przełamania swojej niemocy właśnie w Poznaniu. W 37. min po rzucie rożnym egzekwowanym przez Kwieka i niepewnej interwencji Gostomskiego Bartosz Rymaniak skierował piłkę do siatki.

Gospodarze grali niefrasobliwie, bardzo niepewnie w obronie i tylko nieskuteczności rywala zawdzięczali, że do przerwy przegrywali zaledwie 0:1.

Druga połowa nie przyniosła zbyt wielu emocji. Zagłębie oddało inicjatywę, lecz Lech grał bardzo chaotycznie, mnożyły się niedokładne podania, które coraz bardziej irytowały zmarzniętych kibiców. Bliski wyrównania był Rafał Murawski, ale trafił w poprzeczkę.

Lechici wyrównali dopiero siedem minut przed końcem, gdy z rzutu wolnego z ponad 20 metrów idealnie nad murem uderzył Mateusz Możdżeń. Powtórki z meczów z Ruchem Chorzów czy Górnikiem Zabrze, kiedy to poznaniacy w końcówkach strzelali po trzy gole, tym razem nie było. Lubinianie skutecznie bronili się do ostatniej minuty, choć z jednego punktu nie mogli być do końca zadowoleni.

- Bardzo się cieszę, że udało nam pozbierać zespół po bardzo nieudanym meczu z Piastem Gliwice (0:2 - PAP). Spotkanie, które było do wygrania, tylko zremisowaliśmy, dlatego mam trochę niedosytu. Niestety, to był też kolejny mecz, w którym pomagamy rywalom strzelić bramkę. David Abwo popełnił zupełnie niepotrzebny w faul w miejscu, skąd dobrzy zawodnicy czasami strzelają bramki - podsumował Lenczyk.

Warto odnotować, że do pierwszej drużyny Zagłębia powrócił Michał Papadopulos, który po pamiętnej "wyprawie do Pragi" został od gry w T-Mobile Ekstraklasie odsunięty. W Poznaniu Czech wszedł na boisko w doliczonym czasie gry drugiej połowy. Zwracamy też uwagę na występ młodego Sebastiana Boneckiego.

Lech Poznań - KGHM Zagłębie Lubin 1:1 (0:1)
Bramki:
Możdżeń 83 - Rymaniak 37.
Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec).
Widzów: 12 689.
Lech: Gostomski - Możdżeń, Kamiński, ArboledaI, Douglas - Lovrencsics, Murawski, Hamalainen, Trałka (71 Linetty), Pawłowski(64 Henriquez) - Teodorczyk (85 Ślusarski).Trener Mariusz Rumak.
Zagłębie: Gliwa - RymaniakI, Bilek, Guldan, Cotra - AbwoI (84 Woźniak), Piątek, Kwiek, Bonecki, Przybecki (59 Błąd) - Piech (90 Papadopulos). Trener Orest Lenczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska