18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takie były pochody pierwszomajowe (GALERIA STARYCH ZDJĘĆ, WYWIADY)

Marcin Torz
Rok 1948. Parada bokserów.
Rok 1948. Parada bokserów.
Tak wyglądały pochody pierwszomajowe w czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. "Obecność obowiązkowa i naprzód, ku chwale socjalistycznej ojczyzny!"

Zdjęcia publikujemy dzięki uprzejmości Wratislaviae Amici

Jak "zachęcano" Polaków do wzięcia udziału w pochodach pierwszomajowych i jak defilowano w Moskwie, opowiadają Hannie Wieczorek profesorowie Włodzimierz Suleja i Edward Czapiewski

Profesor Włodzimierz Suleja - historyk

W II RP obchodzono święto 1 Maja?
Oczywiście. Choć można powiedzieć, że było to święto dość konkurencyjne, biorąc pod uwagę, kto był organizatorem. Bo swoje obchody pierwszomajowe mieli socjaliści spod znaku PPS-u, mieli też komuniści. Czasami te pochody się ze sobą zderzały. I choć nie miało ono statusu święta państwowego, było jak najbardziej obchodzone.

Po wojnie obchody pierwszomajowe nie wywołały więc zdziwienia?
Skądże. Można powiedzieć, że było to święto, które na dobre wpisało się w funkcjonowanie polskiego społeczeństwa. Obchodzono je jeszcze przed odzyskaniem niepodległości. To święto po prostu było czymś, co uznawano za możliwość demonstrowania swoich poglądów politycznych.

Słyszałam, że na jeden z pochodów w roku 1945 lub 1946 strażacy wybrali się z figurą patrona, świętego Floriana, a kiedy nie pozwolono im z nią maszerować, nie poszli na pochód...
Nie wykluczałbym tego, choć o tym barwnym epizodzie nie słyszałem. To się mogło zdarzyć w okresach, nazwijmy je, pewnego poluzowania, na pewno nie w okresie stalinowskim. Natomiast do roku 1948 i w 1956 różnie to bywało. W owych czasach był, jak to się teraz na Białorusi mówi, dobrowolny obowiązek chodzenia na pochody.

Dobrowolny obowiązek? A ja myślałam, że wszystkich przymusem zaganiano na pochody.
Nie, tego tak nie można powiedzieć. Stosowano różne metody, na przykład nieoficjalnego nacisku w zakładach pracy: nie pójdzie ktoś na pochód, nie dostanie premii, w szkole straszono złą oceną ze sprawowania. Ale były także metody polegające "na przyciąganiu" - rzucano w tym dniu towary, które w normalnych warunkach były trudno dostępne. Choćby wędliny. Organizowano różnego rodzaju pikniki, festyny, a więc nie można powiedzieć, że stosowano jedynie metodę nacisku. To też było różnie w zależności od tego, z jakim czasem mieliśmy do czynienia. Były więc osoby, które nie chodziły na pochody pierwszomajowe, inne dla świętego spokoju stawiały się na zbiórce.

W całej Polsce 1 Maja maszerowano przed trybunami?
Wszędzie było podobnie: marsz przed trybuną, a potem szybko do domu albo na jakiś festyn.

Wzorowano się na "dobrych" radzieckich wzorcach?
Myślę, że tak. Zwłaszcza w latach stalinowskich, było to przeniesienie tego, co robiono za naszą wschodnią granicą. Szczególnie pewnego protokołu: kto i kiedy maszeruje, jakie hasła przy tym wznosi. A do tego pochody były bardzo starannie monitorowane przez Służbę Bezpieczeństwa, o tym też trzeba pamiętać. Pilnowano także, żeby nie dochodziło do żadnych incydentów. Wszystko było pod kontrolą, czasem mniej, czasem bardziej dyskretną. Wszystko było starannie planowane. Tu się nie dopuszczało żadnej spontaniczności.

Ta spontaniczność wybuchła 1 maja 1968 i 1983 roku...
Mówi pani o kontrpochodach, ale to było coś innego. Wykorzystano wtedy oficjalną okazję do zademonstrowania swojego sprzeciwu.

PRL obrzydził nam 1 Maja?

Myślę, że zrobiono to dość skutecznie.

Profesor Edward Czapiewski - historyk

1 Maja, obok Dnia Zwycięstwa, był sztandarowym świętem w ZSRR?
Tak, zresztą i teraz jest hucznie obchodzony. Zresztą Rosjanie, jak zaczynają świętować pierwszego maja, to kończą dziewiątego, w Dzień Zwycięstwa. Tak więc mają dziesięć dni wyłączone z produkcji.

Proszę opowiedzieć, jak wyglądał 1 Maja w ZSRR?
Można powiedzieć, że pochód w Warszawie to był pikuś w porównaniu do tego, co się działo w Moskwie. Pochód trwał wiele godzin, przed trybuną przejeżdżały rakiety, czołgi... To było niezwykle uroczyste. Podobnie zresztą, jak w okresie międzywojennym, choć wtedy sprzęt wojskowy pokazywany podczas pochodu był skromniejszy.

I zawsze odbywały się na placu Czerwonym?
Tak, początkowo pochód defilował przed drewnianą, w miarę skromną trybuną. Po raz pierwszy zorganizowano go w 1918 r. Nie miał wtedy jeszcze tak pompatycznego charakteru. Za życia Lenina pierwszomajowe wiece były bardzo istotne, ponieważ zawsze padały na nich jakieś istotne słowa. To się zmieniło dopiero w latach trzydziestych, po wybudowaniu Mauzoleum Lenina. I co ciekawe, zagraniczni dziennikarze zawsze bardzo uważnie obserwowali, kto stoi na trybunie i w jakim miejscu. Bo to świadczyło o pozycji zajmowanej we władzach ZSRR. I to się mniej więcej zgadzało - im bliżej ktoś stał Stalina, tym wyższą miał pozycję.

W czasie wojny pochody także się odbywały?
Oczywiście. W maju 1941 r. podkreślano na przykład przyjaźń z Niemcami. Najtrudniejszy był pochód w 1942 r., kiedy bezpośrednio z pochodu, defilujące pułki jechały na front, który przebiegał stosunkowo niedaleko od Moskwy. Natomiast 1 maja 1941 r. jeszcze demonstrowano przyjaźń z Niemcami hitlerowskimi. Tym bardziej akcentowano przyjaźń, ponieważ Stalin czuł, że stosunki z Hitlerem się psują. W 1943 i 1944 r. zagrożenia ze strony Niemiec nie było, a w 1945 była to już parada zwycięstwa, choć ta słynna z rzucaniem sztandarów hitlerowskich pod nogi Stalina odbyła się później, po kapitulacji III Rzeszy.

Wojenne pochody nie były chyba jednak organizowane z taką pompą?
Nie były szczególnie skromne, ale różniły się od tych w czasie pokoju. Wypatrywano niemieckich samolotów. Dopiero za Chruszczowa ograniczono trochę pierwszomajowy rozmach. Przede wszystkim dlatego, że prowadził on politykę koegzystencji i tylko podczas kryzysu kubańskiego i berlińskiego mocniej akcentowano militaria, a tak pochody miały być radosne. Inna sprawa, że trzeba było włożyć olbrzymi wysiłek, by tę zaplanowaną radość osiągnąć. Kiedy byłem na pierwszym roku studiów, powiedziano nam, że wystąpimy jako grupa gimnastyczna na wrocławskim pochodzie. Do dzisiaj pamiętam, jak ciężko wtedy ćwiczyliśmy na Stadionie Olimpijskim, a przecież w Moskwie robiono to na znacznie większą skalę. I jeszcze jedno różniło radzieckie pochody od polskich. W Związku Radzieckim, jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku, ludzie byli przekonani do tej ideologii, myśmy od początku mieli do niej sceptyczny stosunek. W ZSRR duża część społeczeństwa była przekonana, że komunizm jest jedynie słuszny, że zdobędzie cały świat. Chyba dopiero w latach 80. zaczęło się coś zmieniać w świadomości Rosjan.

Rozmawiała Hanna Wieczorek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska