Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak powstają pączki w Tłusty Czwartek! Zajrzeliśmy nocą do cukierni, by podejrzeć jak smażą się smakołyki

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Kilkanaście tysięcy pączków w jedną noc wyjdzie z cukierni przed Tłustym Czwartkiem.
Kilkanaście tysięcy pączków w jedną noc wyjdzie z cukierni przed Tłustym Czwartkiem. Maciej Rajfur / Polska Press
W cukierni „Beza” w Obornikach Śląskich praca wre. Przez całą noc przed Tłustym Czwartkiem wyszło stąd kilkanaście tysięcy pączków. Zajrzeliśmy na zaplecze, żeby przyjrzeć się produkcji słodkości, po które ustawiają się kolejki.

Tłusty Czwartek to święto pączka. Tradycja ta ma się bardzo dobrze. W cukierniach zaś przychodzi wyjątkowy czas żniw, ale jednocześnie intensywnej pracy.

W Obornikach Śląskich cukiernia „Beza” robi pączki dla całej okolicy. Co roku ustawiają się po nie ogromne kolejki i co roku brakuje smakołyków! Ostatnie ciasto smaży się tam jeszcze w czwartek po południu.

- W tym roku odwoływaliśmy niektóre zamówienia, bo nie wyrabiamy, a chcemy zaopatrzyć swoje sklepy. Na rano mamy zamówionych już 5 tysięcy pączków. Pamiętam, że rekordowo robiliśmy jednej nocy nawet 25 tysięcy sztuk – mówi Elżbieta Kosowska, właścicielka.

Dodaje, że sporo osób przychodzi po pączka także w piątek po Tłustym Czwartku. To ci, którzy nie załapali się wcześniej albo... po prostu się nie najedli.

„Beza” oferuje pączki z różą, adwokatem i budyniem. Cukiernia korzysta ze swojego sprawdzonego przepisu, wypracowanego od 25 lat. Co się liczy najbardziej, by pączek smakował wyśmienicie?

- Trzeba zrobić dobre ciasto, które musi odpowiednio wyrosnąć. Do tego warto mieć garownik, gdzie pączki rosną w parze. My smażymy, ile się da. W tysiącach. Przepis na pączka? Mogę co najwyżej dać przepis na kruchą babkę – żartuje Adam Kosowski, cukiernik i szef. Pracę z pączkami zaczął w środę o godzinie 7:00 rano, a skończy w czwartek po 18:00.

Podkreśla, że najważniejsze w tej pracy jest serce i zaangażowanie. Ale liczą się oczywiście świeże produkty: jaja czy drożdże. Cukiernia zainwestowała w tym roku w nadziewarkę elektryczną.

Tej wyjątkowej pączkowej nocy pomagają w obornickiej cukierni chętni wolontariusze, w tym salwatorianie. Niektórzy zakonnicy przyjechali aż z Bielska-Białej.

- Nadziewamy mini pączki marmoladą. Są ich tysiące. Nie ma co ukrywać, podjadamy sobie, dlatego w Tłusty Czwartek nie zjemy chyba ani jednego pączka. Pracujemy od 18:30 do 8:00 rano – mówi Aleksandra Adamowska.

Jej siostra, która także pomaga, dodaje. - Jest przy tym dużo śmiechu. Żartujemy, rozmawiamy, ustalamy swoje przyszłe plany. Nie jest to ciężka praca w jeden dzień, szczególnie w dobrym towarzystwie. Gdybym miała sama tu stać, to pewnie czas by biegł wolniej – dodaje Agata Adamowska.

Zobaczcie jak wygląda nocna praca przy pączkach, które jutro z przyjemnością zjecie. Zajrzyjcie do galerii:

Kilkanaście tysięcy pączków w jedną noc wyjdzie z cukierni przed Tłustym Czwartkiem.

Tak powstają pączki w Tłusty Czwartek! Zajrzeliśmy nocą do c...

ZOBACZ TEŻ:

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska