Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szuka żony jak szalony, w telewizji, w internecie, a tymczasem konfesjonał pachnie grzechem

Janusz Michalczyk
fot. Paweł Relikowski
Telewidzów zelektryzowała informacja, że TVP szykuje drugą edycję reality show "Rolnik szuka żony", i to mimo że w pierwszej edycji żaden z kandydatów nie stanął przed ołtarzem ani nawet przed urzędnikiem stanu cywilnego. Program był jednak powszechnie chwalony za świeżość i zbliżenie się do prostego ludu. Jeden z bohaterów robi już karierę w innej audycji o wdzięcznej nazwie "Celebrity Splash!", w której trzeba po prostu skoczyć na głęboką wodę, co trochę przypomina decyzję o małżeństwie.

Ciekawostką drugiej edycji "Rolnika" jest to, że w stawce samotnych pojawi się kobieta. Biorąc pod uwagę, że jest to program w telewizji publicznej, oglądany w dodatku przez nieletnich, należy się spodziewać, że rolniczka będzie przebierać - inaczej niż pozostali uczestnicy - w ofertach facetów, a nie przedstawicielek swojej płci. Zaintrygowała mnie jeszcze jedna sprawa. Mianowicie wytypowani do drugiej edycji kandydaci deklarują na wstępie, że nie szukają kobiet "po przejściach", pragną "normalnych". Panowie, już na wstępie skazujecie się na porażkę. Dlaczego? Normalne kobiety nie pchają się do telewizji.

Nie zauważyłem, by przy emisji "Rolnika" reklamowano portal eDarling.pl, który ma również kojarzyć pary, tyle że zupełnie z innej bajki, bo wykształconych i zamożnych singli. Być może randki przez internet cieszą się popularnością, ale nie bardzo chce mi się wierzyć, że zawarte w ten sposób znajomości kończą się małżeństwem. Po co dwoje niezależnych, decydujących o sobie ludzi miałoby się w dzisiejszych czasach pakować w coś tak niepewnego?. Dzieci? Ależ obyczajowość zmieniła się w ostatnich dziesięcioleciach tak bardzo, że można je spokojnie wychowywać razem bez formalnych więzi. Mało kto będzie tym zbulwersowany, bo nawet do zabitych dechami wiosek dociera sygnał telewizyjny, więc ludzie ci wiedzą, co się dzieje w szerokim świecie. Nie twierdzę, oczywiście,że wszyscy pochwalają życie na kocią łapę.

Z pewnością nie są tym zachwyceni biskupi i środowiska konserwatywne, o czym świadczy kampania pod hasłem "Konkubinat to grzech", prowadzona przez ośrodek duszpasterstwa rodzin działający przy Episkopacie. A jak grzech, to konieczna jest spowiedź, by móc zachować dostęp do wszystkich sakramentów. Jak wiadomo, nie powinni dostać rozgrzeszenia ci, którzy mimo latania do konfesjonału popełniają wielokrotnie ten sam błąd, nie wykazują szczerej skruchy i woli poprawy. Szczerzy katolicy o tradycyjnych poglądach, którzy chodzą do łóżka bez błogosławieństwa kapłana, są skazani na życie z nieustającym poczuciem winy i niewiele w tej sprawie zmienia łagodniejsze od poprzedników podejście papieża Franciszka. Co prawda, w umiarkowanych kręgach pojawiła się interpretacja, zgodnie z którą sam konkubinat wcale nie jest grzechem, w przeciwieństwie do gwałtów i innych nieprawości dokonywanych w małżeństwie czy konkubinacie, ale to chyba łabędzi śpiew liberalnych katolików - ich niedobitki kryją się gdzieś po kątach.

Czekam na program "Katolik szuka żony" albo "Katoliczka szuka męża" w Telewizji Trwam. Byłaby to znakomita platforma do propagowania zasad, które zdecydowana większość katolików całkowicie lekceważy. Jest tylko jeden problem. Kto będzie odpowiedzialny za finał, w którym ani jedna para nie włoży obrączek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska