Nie zawsze zmiana trenera okazuje się lekarstwem na wszystkie problemy klubu. W Jarosławiu zadebiutował na trenerskiej ławce Dariusz Szczubiał (niedawno zwolniony z AZS-u Koszalin), ale nowa miotła wcale lepiej nie zamiata - Znicz przegrał siódmy mecz z rzędu (przeciętnie różnicą ponad 15 punktów) i tym samym ma za sobą naprawdę czarny listopad - w tym miesiącu nie wygrał ani razu!
Fatalnie wygląda też bilans tego klubu we własnej hali. Na ligową inaugurację Znicz wygrał z Victorią Górnikiem (było to we... wrześniu!) i na tym sukcesy przed swoją publicznością się zakończyły. Porażka z Kotwicą była już czwartą z rzędu w roli gospodarza.
Szczubiał łatwo miał nie będzie, bo i wielkich perspektyw na poprawę sytuacji Znicza jakoś nie widać. Zresztą szkoleniowiec zdaje sobie z tego sprawę.
- Jesteśmy wolni, nie mamy dynamiki. Koszykarskiej złości wystarcza na pięć minut. Potem obojętniejemy. Na dodatek na bardzo słabym poziomie jest nasze rozegranie - przyznał po swoim debiucie Szczubiał.
Zastanawiająca może być jeszcze jedna wypowiedź nowe-go trenera Znicza.
- W rywalizacji z Kotwicą tak moje oczekiwania spełnili tylko Grzegorz Szczotka i Bartosz Diduszko - twierdził Szczubiał.
O ile występ Szczotki można uznać za poprawny (27 minut, 6 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty przy skuteczności 2/4 z gry i 22 z osobistych), to już wymagania trenera Szczubiała wobec Diduszki muszą być bardzo niewielkie. Młodzieżowiec zaliczył 1 celny rzut z gry na 7 prób (0/5 za 2 oraz 1/2 za 3) i musiał opuścić boisko za 5 fauli (w sumie 6 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty). Na pewno sam od siebie oczekuje więcej, ale widać trener ma o nim inne zdanie.
W Kotwicy objawił się nowy lider. Pod nieobecność Juliena Milesa i Stefona Barretta błysnął Brandon Crone. Do tej pory w 12 meczach tylko dwa razy zaliczył więcej niż 10 oczek (najwięcej - 17 - na ligową inaugurację) i zwykle był w cieniu innych graczy. W Jarosławiu trafiał jak natchniony (27 punktów, 5/6 za 2 i 4/8 za 3, 3 zbiórki i 2 asysty). Okazuje się więc, że trener Sebastian Machowski ma kilka ukrytych asów w rękawie!
Koszykarze z Wałbrzycha nadal przekonują, że wygrywać potrafią tylko i wyłącznie u siebie. Na wyjazdach tracą większość swoich atutów. W Ostrowie nie mieli kompletnie nic do powiedzenia - 20 punktów w dorobku całego zespołu do przerwy mówi w zasadzie samo za siebie.
Szefowie PLK zdecydowali, że w związku z różną liczbą meczów rozegranych przez wszystkie zespoły zmieniają się zasady ustalania miejsc w tabeli. Teraz decydujące nie są zdobyte punkty, ale stosunek zwycięstw do porażek. Na szczycie tabeli usadowiła się Polpharma, która ma... 3 punkty mniej niż prowadzący w Polskiej Agencji Prasowej PGE Turów Zgorzelec.
Zatem PLK przejęła zasady od NBA. Dobre i to!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?