Tymczasem w sferze pracy mamy do czynienia z fascynującymi zjawiskami. Ćwiczona na masową skalę z powodu koronawirusa od ponad roku zdalna praca każe się zastanowić na tym, co jest mniej a co bardziej ważne: efektywność, wydajność czy relacje społeczne. Niektórych zaskoczyło, że w domu pracują więcej, niż wcześniej w biurze. Do innych dotarło, że brak bezpośredniego kontaktu z współpracownikami może niekorzystnie wpływać na samopoczucie i nie chodzi tylko o okazję do wymiany plotek w pokoju socjalnym.
Okazuje się, że epidemia sprzyja również systemowym rozwiązaniom. W Hiszpanii rząd przeprowadzi głównie za pieniądze z Unii Europejskiej eksperyment polegający na skróceniu tygodnia pracy do czterech dni. W zaplanowanym na trzy lata programie ma wziąć udział około dwustu firm średniej wielkości, dla których przewidziano dotację w łącznej wysokości 50 mln euro. Po trzech latach eksperci ocenią, czy cztery dni pracy w tygodniu bez obniżania ludziom zarobków przyniosły spodziewane rezultaty.
Dotychczasowe próby na małą skalę w rożnych miejscach na świecie dały w większości zaskakująco pozytywny obraz. Nie zmniejszyła się wcale produktywność, bo bardziej wypoczęci pracownicy przystępowali chętniej do wykonywania zadań. Z reguły wykonywali mniej więcej tyle samo roboty w krótszym czasie.
Chciałbym, żeby Hiszpanom się powiodło, bo może i w Polsce politycy pomyślą poważniej o czterech dniach pracy. Konstytucja jest ważna, modlitwa nikomu nie zaszkodzi, lecz moim zdaniem harówka nie musi być niezbędną częścią życia.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?