Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Surowe wyroki za burdy na Legnickiej i atak na komisariat

Redakcja
Do burd przed komisariatem policji we Wrocławiu doszło w maju
Do burd przed komisariatem policji we Wrocławiu doszło w maju Jaroslaw Jakubczak / Polska Press
Od 3 do 4 i pół roku spędzą w więzieniu trzej mężczyźni, których dziś skazano prawomocnym wyrokiem za udział w majowych burdach przed komisariatem policji przy ul. Trzemeskiej i na ulicy Legnickiej we Wrocławiu. Sędzia Robert Zdych nie miał wątpliwości, że kary są surowe, ale sprawiedliwe. Wyroki w tej sprawie zapadły już wcześniej, ale uczestnicy burd odwołali się od nich i sąd dziś rozpatrywał te apelacje. Tylko w przypadku jednego oskarżonego sędzia zdecydował się na zmniejszenie kary z 4 do 3 lat.

Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał dziś, że ocena dowodów przez sąd pierwszej instancji nie budzi wątpliwości. - Oskarżeni w tym miejscu nie znaleźli się przypadkowo. Choć to był maj, mieli ze sobą kominiarki. Przyznawali, że wzięli je po to, aby nikt ich nie rozpoznał - mówił sędzia Robert Zdych. Sędzia uznał, że skazując mężczyzn na kary od 3 do 4 i pół roku więzienia postąpi surowo, ale sprawiedliwie.
- Dwóch oskarżonych bagatelizowało całą sprawę. Nie potrafili znaleźć niczego nagannego w swoim zachowaniu - mówił sędzia.

Skazani dziś mężczyźni to pierwsze osoby, które usłyszały wyroki za udział burdach. Podejrzanych jest jeszcze kilkadziesiąt osób. Wkrótce i one staną przed sądem.
Na najsurowszą karę – 4,5 roku więzienia (prokuratura żądała pięciu lat) – skazał sąd Mateusza S - wielokrotnego recydywistę. Na cztery lata (prokuratura też chciała pięciu) skazany został Adrian O. Sąd zmienił wyrok tylko w jednym przypadku - chodzi o Jarosław W. Skazanogo na trzy lata więzienia (sąd pierwszej instancji wymierzył mu wcześniej wyrok 4 lat więzienia).

Przypomnijmy, że do burd pod komisariatem doszło 17 i 18 maja. Kilka dni wcześniej na komisariacie Stare Miasto przy Trzemeskiej zmarł 25-letni Igor Stachowiak zatrzymany przez policjantów na wrocławskim Rynku. Okoliczności jego śmierci wciąż bada prokuratura w Poznaniu. Śledczy czekają na opinię biegłych.

Ewa Ładomirska-Kocik, obrońca jednego z oskarżonych powiedziała, że przyjmuje wyrok "na klatę". - Mój klient ma świadomość tego co zrobił, że jego zachowanie było nieprawidłowe - mówiła pani mecenas. Chciała niższej kary dla swojego klienta, ponieważ ten utrzymywał, że podczas burd nie rzucał kamieniami w kierunku policjantów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska