Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spożywczy zamknięty o godzinie 19 i w niedzielę - to upadek handlu?

Agata Grzelińska
Redaktor Agata Grzelińska
Redaktor Agata Grzelińska Fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Gdy w Polsce na nowo powraca temat zakazu handlu w niedzielę, usłyszałam pasującą do niego opowiastkę o sklepach w Wielkiej Brytanii. Znajomi, którzy niedawno tam wyemigrowali, są zachwyceni miastem, atmosferą, pracą, ogólnie poziomem życia. Z uśmiechem opowiadają o swoich wrażeniach oraz mniejszych i większych zaskoczeniach na angielskiej ziemi. Jeden z punktów ich relacji z bardziej komfortowego życia na obczyźnie dotyczy handlu. - Sklepy są tutaj czynne przeważnie do godziny 17.30, a w sobotę i niedzielę zamknięte - opowiadają świeżo upieczeni emigranci. - Ostatnio ubawiło nas ogłoszenie w jednym ze sklepów. Zapraszali na „nocne zakupy”. Sklep tego dnia był czynny do godziny 20. Aż chciało się zawołać: WOW!” Oczywiście w Anglii nie ma totalnego zakazu handlu w niedzielę, ale czynne w ten dzień są nieliczne markety. Podobnie jest w Czechach, gdzie sklepy też zamyka się o ludzkiej godzinie.

Przyznaję, nieraz robię zakupy późnym wieczorem (Anglicy powiedzieliby, że jestem zakupowym nocnym markiem). Zdarza mi się też pójść w niedzielę do sklepu. To bardzo wygodne. Zwłaszcza świadomość, że w razie, gdy czegoś zapomnę, mogę pójść po to coś do pobliskiego spożywczego.

Owszem, sklepy otwarte w niedzielę to wygodne rozwiązanie, ale powiedzmy to sobie jasno - jest to też zupełnie niepotrzebna fanaberia, z której śmiało możemy zrezygnować i nikomu nic się złego z tego powodu nie stanie. Anglicy jakoś nie wyglądają na niedożywionych, a Polacy, którzy tam wyjeżdżają, nie wracają masowo do Polski z powodu zamykanych zbyt wcześnie sklepów.

Tak, tak, ktoś powie zaraz, że przecież my jesteśmy na dorobku. Jesteśmy, ale czy Czechy, które tak jak my zmagały się przez 50 lat z komuną, nie są? Są i jakoś nie zanosi się u nich na załamanie rynku czy na gospodarczą zapaść.

To, że coś jest wygodne, nie znaczy, że jest niezbędne, zwłaszcza jeśli wymaga niepotrzebnego wysiłku ze strony innych ludzi. Dlaczego niby pracownicy handlu nie mają mieć wolnych niedziel? Przecież możliwość kupienia chleba czy kiełbasy w niedzielę to nie jest to samo, co pomoc medyczna. Po prostu wiedząc, że w niedzielę sklep jest zamknięty, kupimy sobie ów chleb, kiełbasę czy tofu - umówmy się w niedzielę przecież i tak nie pierwszej świeżości - w sobotę. Kupimy tyle samo, czyli tyle samo wydamy, czyli tyle samo damy zarobić, tylko w innym czasie.

Tak, ale my w Polsce teraz pracujemy do późna i nie zdążymy zrobić zakupów, gdy wychodzimy z pracy wieczorem. Po pierwsze, czy w innych krajach np. wspomnianej Anglii, wszyscy kończą pracę o godzinie 15? Raczej nie. Po drugie, czy dyskusja na temat zakazu handlu w niedzielę, dotyczy też przymusu zamykania sklepów o godzinie 17.30? Po trzecie wreszcie, skoro tak bardzo chodzi o to, by było nam wygodniej, domagajmy się też, by na przykład urzędy były czynne do późna i w niedzielę. Wielu z nas nie musiałoby się zwalniać z pracy, by załatwić urzędowe formalności. Fakt, urzędnicy musieliby pracować, gdy inni mają wolne, ale co to za problem? Chyba nie są ulepieni z innej gliny niż sprzedawcy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska