Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Spadkobiercy" już od 20 lat jadą po bandzie

Jacek Antczak
Czy 1500 koni będzie tratować gości na ślubie Kena z Dorin? Komu Artur Andrus przekaże spadek, a jak używać życia będzie Maria Czubaszek? Poczytaj o "Spadkobiercach", czyli najdziwniejszym i najzabawniejszym serialu w historii telewizji.

Na początku września dowiemy się, co dalej ze związkiem Dorin z Kenem i jego pumą, która przecież czasem nie chce wyskoczyć. No i co się stanie z fortuną Marii Czubaszek, którą wygrała, stawiając na wyścigach na "naszą szkapę" o imieniu "Memento mori". Setki tysięcy fanów serialu nie mogą się doczekać nowych odcinków "Spadkobierców", bo tajemniczych wątków jest mnóstwo - przecież jest jeszcze sklonowana przez doktora Drayfusa Dorin, złoto ukryte w Wietnamie, no i kolejne pomysły biznesowe Roberta "George'a" Górskiego, który zrezygnował już z produkowania gwoździ dla fakirów.

Jesienią rusza emisja kolejnego sezonu polskiego skrzyżowania "Mody na sukces" z "Dynastią", czyli opery mydlanej, w której grają najlepsi kabareciarze w kraju. Tym, którzy jeszcze nie odkryli, na czym polega akcja serialu emitowanego od 2009 roku na antenie TV4, przedstawmy zarys fabuły (bo to tylko zarys) i głównych bohaterów.

Akcja toczy się w Los Angeles. Milioner Jonathan Owens (Artur Andrus) ma trójkę dzieci: Billy'ego (Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru Mru), George'a (Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju) i Dorin (Joanna Kołaczkowska - kabaret Hrabi). Są jeszcze m.in. Ken (Wojciech Kamiński), Frank Dealey (Janusz Rewers). John McPherson (Piotr Bałtroczyk), babcia Maggie (Maria Czubaszek), która również liczy na spadek... po swoim synu oraz lekarz rodzinny Owensów dr Dreyfus (Marek Grabi).

Perypetie rodziny Owensów walczącej o spadek po mającym się całkiem nieźle Jonatha-nie/Andrusie bawią do łez, tym bardziej że sami aktorzy nie mają pojęcia, co się wydarzy w kolejnych odcinkach i scenach. Choć nagrywane są na żywo z udziałem publiczności. Mało tego, pomysłodawca, reżyser i scenarzysta serialu, Dariusz Kamys, też nie do końca wie i świetnie się bawi na widowni. Wymyśla tylko zarys fabuły i poszczególnych scenek. Na 15 minut przed rozpoczęciem każdego odcinka zasiada z całą obsadą i mówi, co się ma "mniej więcej" dalej dziać w ich serialu. Kabareciarze po wyjściu na scenę po prostu improwizują. I tak jest już od... 20 lat.

- "Spadkobierców" wymyśliłem w 1993 roku, kiedy byłem kierownikiem klubu Gęba w Zielonej Górze - wspomina Dariusz Kamys, który wówczas występował w legendarnym kabarecie Potem. - W niedzielę mieliśmy normalne występy, a we wtorki "emisję serialu", czyli improwizowaliśmy na żywo historię rodziny Owensów. I - o dziwo - na "Spadkobierców" przychodziła też nowa publiczność, która traktowała to jak... popołudniowy serial, których wtedy w telewizji nie było tak wiele - dodaje.

Przez lata wystawiali "Spadkobierców" na przeglądach kabaretowych, zapraszając do wspólnej zabawy kolegów z najlepszych zespołów w Polsce. W 2008 roku w swoim programie w Polsacie pokazał "Spadkobierców" Piotr Bałtroczyk. - Po emisji dostałem propozycję, by naprawdę realizować ten "serial" dla telewizji, TV 4. Zaczęliśmy chyba od 95. odcinka. Widzom się bardzo spodobało, jak na tak niszową stację, oglądalność jest ogromna, więc trwa to już czwarty rok i nic nie wskazuje na to, by miało się zakończyć, bo wciąż bawimy się świetnie - opowiada Dariusz Kamys.

"Aktorzy" spotykają się więc co kilka miesięcy w warszawskim teatrze i z udziałem publiczności nagrywają kolejne odcinki (ostatnio nagrali 8, następne cztery we wrześniu). W każdym poza stałą obsadą pojawiają się na scenie "goście odcinka" - aktorzy, gwiazdy sportu, dziennikarze, którzy kompletnie nie mają pojęcia, kogo zagrają i o co chodzi. Na przykład kickbokser Przemysław Saleta zagrał stylistę, a Andrzejowi Poniedzielskiemu reżyser kazał wcielić się w rolę 12-letniego chłopca z domu dziecka, którego adoptował Robert Górski. To, co wmówił i wyprawiał na scenie "wnuk Artura Andrusa", sprawiło, że widzowie i... aktorzy pokładali się ze śmiechu. To się zresztą zdarza często; w jednym z odcinków zamiast posuwać akcję do przodu, wszyscy śmiali się dobre pięć minut.

- Chodziło o to, że w związku z tym, że moje dzieci nie dają mi wnuka, poszedłem do banku nasienia, żeby mi wyprodukowali wnuka ze mnie samego - opowiada Artur Andrus. - Następna scena zaczęła się tak, że wróciliśmy z tego banku nasienia, jeszcze nie zdążyłem nic powiedzieć, gdy Robert Górski rzucił: "No, tato, dałeś radę", czyli od razu nasunął się wszystkim obrazek, że ja przy całej rodzinie w tym banku nasienia... Zadławiłem się wodą, reszta się zagotowała, Góral, co mu się rzadko zdarza, też, wytworzył się kosmiczny odlot. I na takich ciągłych odlotach i absurdach polega fenomen serialu.

Polega też na niezwykłym talencie improwizacyjnym kabareciarzy. Tworzą dialogi, które żadnemu aktorowi nie przyszłyby do głowy. "Czasu jest mało, bo nie mam zegarka" - stwierdza na przykład doktor Dreyfus. - Nie mogę powiedzieć, że jadę po bandzie, ponieważ chyba wszyscy przez cały czas jedziemy na krawędzi - opowiada Marek Grabi, którego humor jest tak zaskakujący i absurdalny, że koledzy boją się z nim grać.

Ale fani serialu go uwielbiają. - Kiedy wychodzę na scenę, staram się uwolnić umysł, a mój mózg przełącza się po prostu z dużą prędkością z jednego trybiku na drugi - próbuje wyjaśnić to, co mówi, kabareciarz, który w "Spadkobiercach" leczył m.in. drgającą nogę Andrusa i wyhodował dziecko z probówki.

W niezwykłym serialu ważną rolę pełnią też rekwizyty. Aktorzy przenoszą drzewo, bawią się mikroportami i co chwila podchodzą do barku. Jak mówią, gdy zbliża się do niego Piotr Bałtroczyk, to wiadomo, że w butelkach rekwizytach jest... prawdziwy alkohol. Kilka razy goście krztusili się nim i musieli zostawiać samochód przy teatrze.

A reżyser cały czas czuwa nad tym, żeby... jego ekipa nie grała za dobrze i nie wprowadzała kolejnych własnych wątków do serialu, które potem musi odkręcać. - Dochodzi do tego, że Asia Kołaczkowska, która jest niezwykle świadoma tego, co robi, specjalnie się myli, żeby publiczność nie pomyślała, że zawsze wie, co mówi - śmieje się Dariusz Kamys i obiecuje, że od września to dopiero będzie się działo...

Wśród gości będą m.in. Katarzyna Skrzynecka, Anna Samusionek i Bronisław Cieślak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska