Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć, która kocha ludzi - rozmowa z Urszulą Antoniak

Justyna Kościelna
fot. piotr warczak
Z Urszulą Antoniak, reżyserką filmu "Code Blue" pokazywanym w sekcji Międzynarodowy Konkurs Nowe Horyzonty, rozmawia Justyna Kościelna.

"Pani Antoniak nie lubi ludzi" - przekonywał jeden z widzów po projekcji Pani filmu. Inny mówił o "pornografii emocjonalnej"...
...a jeszcze inny zarzucił, że zrobiłam chłodny film o świecie bez emocji. Takie kino jak
"Code Blue" bardzo łatwo można skrytykować, rzucić się na nie. Ale byłam świadoma ryzyka, wiedziałam, że gdy zrobię ten film, nie będę noszona na rękach. Jak się chce tak dużo opowiedzieć o samotności, śmierci, intymności, to już same aspiracje działają na niektórych widzów jak płachta na byka. A gdybym nie lubiła ludzi, pewnie nie robiłabym filmów.

Pielęgniarka Marian - bohaterka Pani filmu - też lubi ludzi. I z tej sympatii zadaje im śmierć.
Lubi? Ona ich kocha. Przygotowując się do filmu, spędziłam dwa tygodnie na oddziale onkologicznym, przyglądałam się, jak wygląda praca pielęgniarek. Bliskość śmierci w takim miejscu jest niesamowita, egzystuje się z nią dzień w dzień. Parę lat wcześniej na takim samym oddziale umierał mój mąż; miałam więc dwie perspektywy: pacjenta i pielęgniarza.
Żadna pielęgniarka w ramach ośmiu godzin pracy nie daje swoim pacjentom tyle czułości i atencji, co Marian. Żadna pielęgniarka nie przytuli, nie weźmie chorego za rękę; ma tylko mu pomóc, ale ta pomoc jest zupełnie wyprana z uczuć, współczucia, bo ten zawód nie ma nic wspólnego z działalnością Matki Teresy.

Marian od pierwszych minut wzbudza sympatię. Do czasu, kiedy nie reaguje na gwałt, który widzi z okna swojego mieszkania.
A co miałaby robić? Przemoc ma w sobie coś, co nas paraliżuje, wbija w ziemię, nie pozwala ruszyć się z miejsca. Jest w Biblii taka scena - żona Lota uchodzi z zagłady Sodomy, ale zamienia się w słup soli, gdy się odwraca i widzi, co się tam dzieje. Tak samo na ekstremalną przemoc, która nie zgadza się z tym, co wie o życiu, reaguje moja bohaterka.

"Code Blue" zrobiła Pani w Holandii, gdzie od wielu lat Pani mieszka. Gdyby film powstał w Polsce, miałaby Pani pewnie na karku obrońców życia.
Takie filmy nigdy nie są komentarzem do rzeczywistości. Nie chciałam zrobić filmu o eutanazji, w "Code Blue" nie pada o niej w zasadzie ani jedno zdanie.
O eutanazji wiem tyle, że to biurokratyczny proces, o którym na dobrą sprawę można by było zrobić komedię. Trwa niezwykle długo, a decyzję podejmuje kilka osób, by rozbić odpowiedzialność. W tym procesie nie ma nic ludzkiego. A Marian jest w swoim działaniu miłosierna, podchodzi z osobna do każdego pacjenta. Dla mnie "Code Blue" to po prostu film o śmierci, która kocha ludzi.

Rozgrzeszenie daje jej człowiek. Mówi - przebacz sobie. Albo idź do kościoła, tam ci pomogą w 5 minut

I której zdarza się czasami pomylić.
Rzeczywiście, raz przychodzi za wcześnie, źle wyczuwa moment. A później cierpi, wiedząc, że popełniła błąd. Kto jej daje rozgrzeszenie? Człowiek. Mówi: przebacz sobie albo idź do kościoła - tam są specjaliści od wybaczenia, rozgrzeszą cię w pięć minut.

"Code Blue" był pierwszy raz pokazany na tegorocznym festiwalu w Cannes, gdzie zakwalikował się do programu prestiżowej sekcji Quinzaine des Réalisateurs. Na Nowych Horyzontach miał polską premierę. Pierwszy film Urszuli Antoniak, "Nic personalnego"(2009 rok), otrzymał nominację do nagrody Europejska Nagroda Filmowa.Reżyserka mieszka i pracuje w Holandii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska