Ekscytacja, To tę emocję przed meczem Torin Dorn wskazał jako dominującą w szatni Śląska. 66 proc. porażek w trzech meczach to wynik, który z całą pewnością mógł być zgoła odwrotny. Asseco Arka Gdynia to przeciwnik, który w Orbicie gościł zaledwie miesiąc temu, w ramach II Memoriału Adama Wójcika. Teoretycznie obie drużyny dobrze wiedziały czego się po sobie spodziewać.
Pierwsza piątka była bliźniacza do tej, która otwierała poprzednie mecze – Kamil Łączyński, Devoe Joseph, Mathieu Wojciechowski, Michał Gabiński i Aleksander Dziewa. Zwłaszcza pierwszy i ostatni z nich mieli coś tego popołudnia do udowodnienia. W meczu przeciwko Kingowi łącznie zanotowali 10 punktów, a ich ogólna dyspozycja znacząco opadła względem pierwszych dwóch meczów. Gdynianie z kolei postawili na skład: Krzysztof Szubarga, Josh Bostic, Ben Emelogu, Leyton Hammonds i Devonte Upson.
Mecz otworzyły trzy celne rzuty wolne Devoe'a Josepha. Po „trójce” dorzucili Gabiński, Hammonds i Bostic. Gdynianie w tym elemencie byli bezkonkurencyjni w pierwszej kwarcie (15 zdobytych oczek zza łuku). Po dobrym i składnym początku w ofensywie, ataki Śląska ponownie zaczęły polegać na indywidualnych akcjach, na które najczęściej decydowali się Wojciechowski i Joseph (kolejno 4 i 11 pkt). Zaledwie czterokrotnie punkty padały po asyście. Gdynianie w pewnym momencie zbudowali nawet 12 punktów przewagi, ale Śląsk 8-punktową serią („trójki” Gabińskiego i Josepha) zbił ją do zaledwie pięciu oczek.
W drugiej odsłonie Śląsk przedłużył dobry okres z końca pierwszej kwarty. Po trzech wymuszonych błędach po stronie Arki i dobrej zbiórce w defensywie Chrabascza Dorn wyprowadził Śląsk na prowadzenie. Trzy punkty Dziewy i „Łączki”pomogły zbudować 6-punktową przewagę, najwyższą w tym meczu po stronie gospodarzy. W ostatnich minutach przed przerwą meczu przyjezdni odżyli, w dużej mierze za sprawą fenomenalnego Bostica, autora 18 punktów. Do szatni oba zespoły zeszły przy stanie 45:46.
Druga kwarta w wykonaniu podopiecznych Andrzeja Adamka była znacznie lepsza. Aż 12 punktów zdobytych w „pomalowanym”, 9 po stratach gdynian, 5 po zbiórkach w ataku, skuteczność z gry na poziomie 45 proc. Barierę 10 punktów przekroczyli do przerwy Łączyński, Wojciechowski i Joseph. Kanadyjczyk jednak w drugiej odsłonie do swojej puli nie dopisał żadnego „oczka”, natomiast zanotował trzeci faul, przez co do końca meczu grał na szczególnej ostrożności.
„Maciek Wojciechowski, Maciek Wojciechowski...” skandowały trybuny w Orbicie po rzucie z dystansu, którym skrzydłowy WKS-u otworzył drugą połowę meczu. Niedługo potem Śląsk wymusił trzy straty po stronie Asseco Arki, z których Łączyński rozprowadził szybkie ataki (trzecia, czwarta i piąta asysta „jedynki” WKS-u). Cztery punkty z kontrataku zdobył Joseph, dwa Wojciechowski. Aleksander Dziewa z kolei, wypchnięty przez gdynian spod kosza szukał szczęścia z dystansu. 22-latek, który dotąd w sezonie nie trafiał zza łuku, zanotował łącznie dwie „trójki”. Dwukrotnie w serii po trzy punkty dołożył Wojciechowski (aż 11 punktów w tej odsłonie), dzięki czemu WKS pierwszy raz skończył kwartę na prowadzeniu: 69:66.
W finalnej kwarcie przewaga zaczęła się Śląskowi wymykać. Najpierw na prowadzenie wyprowadził Arkę Armani Moore, a potem sędziowie nie zaliczyli punktów w potencjalnej akcji 2+1 Wojciechowskiego, odgwizdując przy tym przewinienie techniczne na oburzonym tą decyzją Adamku. Pięć minut przed końcem przyjezdni prowadzili dwoma punktami.
Z 20 sekundami na zegarze między obiema drużynami był zaledwie jeden punkt. Cała Orbita walczyła o to jedno „oczko” na stojąco. Wydawałoby się, że wsad Devonte Upsona pozbawił WKS już jakichkolwiek złudzeń, ale sześć sekund przed ostatnia syreną akcję 2+1 wywalczył Łączyński. W ostatniej sekundzie meczu Upson ugodził po raz kolejny, ustalając wynik na 83:85.
Ten mecz do złudzenia przypominał ten z Dąbrowy Górniczej, kiedy to mimo dobrej gry obu drużyn, na zwycięstwie jednej z nich zaważyły detale. Takim „detalem” z całą pewnością był Josh Bostic, który był tego popołudnia niemożliwy do zatrzymania. Rzucający Arki skończył mecz z aż 33 punktami na koncie, do których dołożył 5 zbiórek w ofensywie. Także po stronie gospodarzy wykształtował się zdecydowany lider – był nim Mathieu Wojciechowski, autor 27 punktów i 8 zbiórek. 16 punktów i 6 asyst dołożył Kamil Łączyński, a 15 „oczek” zdobył Devoe Joseph.
Śląsk zagrał dobry mecz. Według trenera Przemysława Frasunkiewicza – nawet bardzo dobry. Obrona wyglądała znacznie lepiej i solidniej, niż w poprzednich meczach, aż 10 punktów udało się zdobyć z szybkiego ataku, a 20 z wymuszonych u rywali strat. - Możemy spojrzeć w lustro i powiedzieć, że daliśmy z siebie wszystko. Coraz więcej nam wychodzi, jesteśmy blisko tego jak chcemy grać – mówił po meczu Wojciechowski.
Śląsk Wrocław - Asseco Arka Gdynia 83:85
Śląsk: Wojciechowski 27, Lączyński 16, Joseph 15, Gabiński 8, Dziewa 8, Dorn 7, Custer 2, Chrabascz 0, Żeleźniak 0.
Asseco Arka: Bostic 33, Hammonds 12, Upson 12, Wołoszyn 8, Moore 4, Hrycaniuk 4, Kamiński 3, Wyka 2, Emelogu 2, Czerlonko 0.
Wielkie derby Górnego Śląska Ruch Chorzów vs Górnik Zabrze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?