- Byłem tam z córką. Dziecko wpadło w dziurę po desce w jednym z urządzeń. Na szczęście skończyło się tylko na siniakach i zdarciu skóry. Po tym zdarzeniu postanowiłem jednak przyjrzeć się zabawkom - opowiada pan Krzysztof. - Tylko cud sprawił, że do tej pory nikt tam nie ucierpiał. Urządzenia są stare, zgniłe, nie posiadają desek w miejscach gdzie powinny one być. Z desek wystają śruby, gwoździe, drzazgi. Jedna z zabawek powinna mieć zjeżdżalnię, jednak po wejściu na zabawkę (wysokość niecałe dwa metry) jest otwarte miejsce w dół - relacjonuje wrocławianin.
Gdy o stanie placu zabaw chcieliśmy porozmawiać z właścicielem Sielskiej Zagrody, odpierał zarzuty. Józef Wawryło stwierdził, że plac zabaw nie stwarza zagrożenia i jest codziennie sprawdzany. - To duży teren i być może w paru miejscach mogły się zdarzyć takie sytuacje, ale nie są to miejsca, na które dzieci mogą wchodzić. Np. daszek lokomotywy - przekonywał nas.
W środę w Sielskiej Zagrodzie pojawił się nadzór budowlany. - Kiedy przybyliśmy na miejsce trwał właśnie demontaż urządzeń – mówi inspektor Przemysław Machnik z Powiatowego Inspektoratu Budowlanego we Wrocławiu. - Niektóre z zabawek ze zdjęć, które nam dostarczono już zupełnie rozebrano, część innych właśnie usuwano. Poprosiliśmy właściciela o pokazanie certyfikatów i pozwoleń, których jak się okazało nie miał. Po kontroli zabawek stwierdziliśmy widoczne „ślady zużycia” - relacjonuje Machnik.
Właściciel Sielskiej Zagrody zadeklarował, że usunie cały plac zabaw do końca sierpnia. - Nakazaliśmy ogrodzenie terenu do czasu zakończenia rozbiórki. Następną kontrolę przeprowadzimy na początku września. Jeżeli urządzenia pozostaną na swoim miejscu, zostanie wszczęte postępowanie – zapowiada inspektor.
- Usuwamy właśnie ostatnie zabawki - mówi dziś Józef Wawryło, właściciel Sielskiej Zagrody. - Powstanie tu nowy plac zabaw, prawdopodobnie już we wrześniu. Musimy mieć odpowiednie miejsce dla dzieci. Złożyliśmy już zamówienie na nowe atestowane urządzenia – dodaje właściciel.
- Cieszę się, że wzięto sobie sprawę do serca. Całe szczęście, że nikomu się tam nic nie stało - komentuje pan Krzysztof.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?