Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka. Jacek Grabowski: Wiem, że podejmuję się trudnego zadania (WYWIAD)

Jakub Guder
Jacek Grabowski (z lewej) trenerem Impela? To rozsądna decyzja klubu, ale jednocześnie dość ryzykowna dla samego prezesa. Jak mówi, właściciele (obok Józef Biegaj) sugerowali mu to już wcześniej
Jacek Grabowski (z lewej) trenerem Impela? To rozsądna decyzja klubu, ale jednocześnie dość ryzykowna dla samego prezesa. Jak mówi, właściciele (obok Józef Biegaj) sugerowali mu to już wcześniej fot. Michał Pawlik
Jacek Grabowski podjął męską decyzję i funkcję prezesa połączy z rolą trenera Impela Wrocław. - Uznaliśmy, że nie mamy kandydata, który da blisko 100 proc. gwarancji, że to się uda - tłumaczy.

Zapytam przewrotnie: co Pana prezesa przekonało, że CV trenera Jacka Grabowskiego jest najlepsze?
Najlepiej znam sytuację w zespole. Wiem, co na ten moment się w nim dzieje. Wszyscy widzieliśmy, że Impel gra raz lepiej, raz gorzej, ale jednak poniżej oczekiwań. Co do tego większość się zgadzała. Myślę, że to była sytuacja zero-jedynkowa. Ten pomysł przyszedł mi do głowy już po tym, gdy pożegnaliśmy się z Nicolą Negro. W przeszłości miałem już takie propozycje czy sugestie od właścicieli, ale je odrzucałem. Wiadomo, że będąc tylko prezesem, byłem w wygodniejszej sytuacji. Tym razem inicjatywa wyszła ode mnie. Powstało proste pytanie: czy mamy kogoś, kto da nam bliską 100 procent gwarancji, że to się uda? Uznaliśmy, że w tym momencie nie mamy kogoś takiego. Stąd decyzja, abym ja przejął tę odpowiedzialność. Wiem, że ona jest duża. Wcześniej cieszyłem się, że mi i klubowi udało się znaleźć takiego trenera, jak Tore Aleksandersen, który odniósł sukces z tym zespołem. Teraz - jak powtarzam - nie mieliśmy człowieka dającego tę gwarancję.

Ilu było kandydatów?
Kandydaci pojawiali się cały czas. Właściwie już od pierwszych meczów niektórzy poddawali w wątpliwość pracę i fachowość Nicoli Negro. Chcieli go zwalniać.

Alessandro Chiappini był jednym z kandydatów? Pojawił się kilkukrotnie na meczach Impela.
To tak jakbym ja się pojawiał na meczach Resovii... Kandydata zrobili z niego dzienni-karze. Znam trenera Chiappiniego, ale nigdy go nie zapraszałem na mecze Impela czy nie prosiłem, aby analizował naszą grę. Mieszka w Polsce, więc może pojawiać się na meczach.

Przez te kilka lat prezesowania ciągnęło Pana na trenerską ławkę?
Przede wszystkim to ja skończyłem AWF i mam dyplom trenera I klasy, a dyplomu prezesa nigdy nie miałem (śmiech). Przez cztery lata pracowałem w wydziale szkolenia Polskiego Związku Piłki Siatkowej, gdzie byliśmy ciałem doradczym i opiniotwórczym. Zasiadam w prezydium rady trenerów. Cały czaszatem jestem na bieżąco.

No tak, ale ja pytam o emocje na ławce trenerskiej, gdy stoi Pan tuż obok linii boiska i dyryguje drużyną. Tego Panu brakowało?
Nawet gdy byłem tylko prezesem, to każdy mecz, który oglądałem - czy to na żywo, czy w telewizji - analizowałem pod względem trenerskim. Moje myśli krążyły wtedy wokół spraw szkoleniowych. Zresztą wczoraj mieliśmy radę nadzorczą i jeden z jej członków, Krzysztof Materna, analizował właśnie, że ja nawet na trybunach reagowałem jak trener: brałem czas, robiłem zmiany... Nigdy nie wyszedłem z tej roli, to jest moje życie i nic innego poza siatkówką nie robiłem. Teraz, zostając trenerem, chcę się oddać pod bezpośrednią ocenę środowiska, mediów, kibiców i właścicieli. Taka jest rola trenera. Mówię to z pełną odpowiedzialnością.

Co chce Pan zmienić w drużynie? Będzie to tylko kosmetyka, czy na przykład Katarzyna Skowrońska-Dolata zostanie przesunięta na przyjęcie?
Ja chciałbym uwolnić z tej drużyny maksymalny potencjał i dopuszczam każde rozwiązanie, by osiągnąć sukces. Chcę poprawić jakość zespołu w każdym elemencie. Taka jest moja rola. Żeby było jasne: to nie znaczy, że Nicola Negro nic nie wniósł do Impela. Miał swoje dobre strony i my szanujemy jego pracę. Nie potrafił jednak z dziewczyn wykrzesać wszystkiego.

To dla Pana, jako trenera, też duże wyzwania. Do tej pory pracował Pan głównie z młodymi siatkarkami. Jeszcze w Gwardii były to nastoletnie Anna Barańska czy Joanna Kaczor. Teraz pierwszy raz będzie miał Pan pod opieką tak utytułowane siatkarki.
Tak, to z pewnością wyzwanie. Nie jestem jednak pewny, czy młodsze zawodniczki były łatwiejsze do prowadzenia. Czasem miały przecież swoje zdanie i mocno je wyrażały, a nie było ono poparte doświadczeniem. Z kolei te starsze, ukształtowane siatkarki swoją opinie popierają właśnie latami gry. Wiem, że podejmuję się trudnego zadania.

Pan jako trener to rozwiązanie doraźne? Czy jeśli będzie sukces, zostaje Pan na kolejny sezon?
Nie chcę rozstrzygać tego, kto w przyszłości będzie grał pierwsze skrzypce. Ja skończyłem AWF, jestem trenerem, a co będzie dalej - zobaczymy. Teraz chcę ten zespół doprowadzić do końca sezonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska