Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z prof. Małachowiczem, projektantem hełmów katedry

Jacek Antczak
fot. janusz wójtowicz
14 sierpnia 1991 roku wieże wrocławskiej katedry zwieńczyły prawie 40-metrowe hełmy. Z ich projektantem prof. Edmundem Małachowiczem, architektem, który 40 lat opiekował się katedrą, rozmawia Jacek Antczak.

Czy wyglądając przez okno z mieszkania, myśli Pan, że te hełmy to dzieło Pana życia?
Ależ ja ich nie widzę, bo widok zasłania mi inny kościół. Poza tym nie używam określeń typu "dzieło życia", nie pieszczę się ze swoimi projektami, a trochę ich w życiu zrealizowałem. Na Ostrów Tumski też nie chodzę, bo nie mogę patrzeć na niektóre proste gzymsy i inne parszywe detale architektoniczne, które wymagają rekonstrukcji. Nawet przy katedrze jeszcze bardzo dużo trzeba by zrobić, by doprowadzić ją do stanu świetności. Wie pan na przykład, że we Wrocławiu były takie maszkarony i krogulce oraz setki innych rzeźb, jak w słynnych katedrach zachodniej Europy? Niestety, robotnicy sprzed kilkuset lat zużyli je chyba do pogrubiania murów podczas jakiegoś remontu.

A Pana hełmy są takie, jakie wymyślili średniowieczni budowniczowie katedry? Czy nawiązują do tych, które zrobili na początku XX wieku niemieccy architekci? Nie, te niemieckie były nieudane. Po wielu latach badań zrobiłem projekt hełmów wież, które ukształtowały piękną sylwetkę katedry i jakie mieli na myśli średniowieczni mistrzowie. Bo trzeba pamiętać, że na początku tylko jedna wieża, północna, była zwieńczona hełmem. Południową dobudowywano później, właściwie dopiero w XVII wieku. Ale już w innym stylu, prawie bezstylowo. Potem bywało różnie i dopiero przed i po I wojnie światowej hełmy wróciły na wieże. Po II wojnie znikły, więc zaprojektowałem hełmy, które były kontynuacją i zakończeniem pierwotnej koncepcji średniowiecznych budowniczych.

Kardynałowi Gulbinowiczowi się spodobały i w 1985 wraz z proboszczem Adamem Drwięgą zdecydowali o ich budowie i postawieniu na wieżach?Gdyby to było takie proste… Zaprojektowałem je wiele wcześniej. Ówczesny proboszcz, ksiądz Stanisław Hulewicz, oprawił projekt w ramki i on sobie tam wisiał. Po paru latach gospodarze katedry przyzwyczaili się do tego, jak powinna wyglądać, i kardynał Gulbinowicz powiedział: "No to budujemy".

I w tym momencie na Pana spadły gromy…
Ze wszystkich stron, a przecież najpierw napisałem artykuł, poddając projekt do dyskusji. Tyle że nikt na niego nie zwrócił uwagi, bo historycy sztuki z góry wiedzieli lepiej.

Co Panu zarzucali?
Wszystko. Że hełmy są za duże, za małe, że powinny być renesansowe, a najlepiej żeby nie było ich w ogóle jak w katedrze Notre Dame. No i że w ogóle do bani. Tak to jest z naszymi historykami: siedzą w bibliotekach, przepisują różne bzdety, najczęściej z niemieckich XIX-wiecznych książek, mądrzą się, a właściwie nic nie wnoszą do historii Śląska czy Wrocławia.

Zablokowali budowę?
Konserwator miejski, zresztą mój uczeń, przetrzymał to jeszcze ze trzy lata, bo po tych protestach historyków sztuki bał się podjąć decyzję. Ale nie paliło się, bo i tak kardynał Gulbinowicz, z którym świetnie się dogadywaliśmy, bo przecież obaj jesteśmy z Wilna, nie miał jeszcze pieniędzy. Dopiero kiedy je zgromadził, zadecydował, że przystępujemy do realizacji projektu. Ale ja wiedziałem, że nic z tego nie wyjdzie, bo będą to sabotować, dopóki nie będzie formalnej zgody. I rzeczywiście, konserwator wysyłał do wszystkich architektów, konserwatorów i Bóg wie kogo zlecenia na opinie o hełmach. Zapłacił za nie więcej, niż ja potem zarobiłem na całej budowie. I pozwolenia wciąż nie było. W końcu poszedłem do architekta miejskiego, inżyniera Stefana Mikołajczyka, i mówię: "Daj pozwolenie, bo z tymi wariatami nigdy się nie dogadamy". Wypisał, zbudowaliśmy te hełmy na ziemi, proboszcz Drwięga znalazł okazyjnie wielki dźwig, który był w stanie je udźwignąć, i 14 sierpnia 1991 roku postawiliśmy je na wieżach.

Partyjny kierownik ds. wyznań się wściekł, ale nic nie mógł zrobić

Wrocławianie już się do nich przyzwyczaili, ale na początku też narzekali, że bez nich było ładniej.
Bo się przyzwyczaili do gołych wież. Ludzie są w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego, nawet do tego, że Uniwersytet Wrocławski był pod wezwaniem Bieruta. Najważniejsze, że się udało. Szkoda tylko, że dopiero z chmurki albo na przepustce z piekła zobaczę, jak hełmy ładnie się zazielenią. Mam 87 lat, a dopiero za dwadzieścia, trzydzieści pokryją się patyną. Gdyby nie były ze szlachetnej miedzi, to bym doczekał.

Ale to chyba dobrze, że są szlachetne?
Są dwa rodzaje blachy miedzianej. Jedna z wytopu - zanieczyszczona różnymi domieszkami, która szybciej się patynuje. I druga, z blachy szlachetnej, elektrolitycznie oczyszczonej. I proboszcz kupił gdzieś tę elektrolityczną, która wolniej zielenieje.

W średniowieczu też mieli zielone hełmy?
Albo białe. Dachy katedr średniowiecznych pokrywano płytami z blachy ołowianej albo miedzianymi. Pierwszy hełm, zanim się zawalił, był pokryty blachą ołowianą, która się patynowała na biało z zaciekami. Miedziana przechodzi z czasem w urozmaiconą zieleń.

Czy średniowieczne katedry to najpiękniejsze dzieła historii ludzkości, jakie stworzyli architekci?
Tak, bo średniowiecze to czas mistyki, wielkiej wiary. W budowę katedr, które trwały dziesiątki lat, wkładano wiele środków, ogromny wysiłek i niezwykłą fantazję. Budowały je specjalne grupy, tak zwane strzechy budowlane, z których powstała masoneria w jej pierwotnym znaczeniu. Słowo "mason" znaczy "murarz", a pierwszymi masonami byli ludzie, którzy posiedli niezwykłą wiedzę i umiejętności architektoniczne, pozwalające im wznosić katedry w czasach, gdy większość społeczeństwa była niepiśmienna. Bardzo strzegli swoich zawodowych tajemnic. Katedra we Wrocławiu była wspaniała - to jedyna w Polsce budowla, która mogła się równać pełnej, bogatej architekturze zachodnioeuropejskiej. Ale w ciągu wieków doszło do różnych katastrof czy pożarów. I choć była budowana przez mistrzów, to odbudowywali i remontowali ją miejscowi partacze. I przez to doprowadzona została do stanu, jaki był przed II wojną światową. Zaraz po wojnie odbudowali ją ignoranci, którzy nie mieli wiedzy, więc nie uwzględnili możliwości rekonstrukcji.

Pan zajął się rekonstrukcją katedry w latach 60. Od czego się zaczęło?
Od wyrzucania cegieł nad głowami przechodniów.

Jak to?
Po odbudowie katedra to był wrak, trzeba było zacząć jej odnawianie od parszywie otynkowanej elewacji zachodniej. Gdy objąłem stanowisko konserwatora Wrocławia, przyszedł do mnie ksiądz Helowicz, wspaniały człowiek, który naprawdę opiekował się katedrą. Skarżył się, że nie dostaje pozwolenia na remont. "Proszę posłać robotnika na piętro, niech zrzuci parę cegieł na chodnik, ja wydam nakaz zabezpieczenia, postawi ksiądz ogrodzenie, rusztowanie i zabierzemy się do roboty" - poradziłem. Partyjny kierownik wydziału ds. wyznań wściekł się, ale nic nie mógł zrobić. Gdy rozebraliśmy szczyt katedry, ukazały się resztki gotyckiego, z którego stworzyliśmy ten dzisiejszy. To była pierwsza robota. Druga - to elewacja wschodnia. Odkryliśmy tam ogromne zamurowane okno sięgające na poddasze - unikat. Potem jeszcze odtworzyliśmy zniszczoną latarnię zmarłych i kryptę z resztkami wcześniejszych budowli, no i prowadziliśmy badania, które pokazywały, jak wyglądały kolejne katedry - bo ta obecna jest piąta. Tak pracowaliśmy przez 40 lat, ale kilka projektów pozostaje niezrealizowanych.

Niebawem ukaże się trzecie wydanie Pana książki o katedrze.
I już ostatnie. To efekt lat moich studiów i kolejnych odkryć. Wielu czytelników będzie zaskoczonych, bo okazuje się, że chrystianizacja Śląska wyglądała zupełnie inaczej, niż się pisze. Że już w końcu IX wieku w Niemczy powstał pierwszy kościół obrządku słowiańskiego, a nasz wrocławski był drugi. I że już w 1000 roku stała we Wrocławiu murowana katedra z pełną obsadą duchowieństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska