Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozgrywająca Impela: Wierzę, że sezon zakończymy pozytywnie

Paweł Witkowski
fot. Paweł Relikowski
We wrocławskiej drużynie "od zawsze", z przerwą dwuletnią na Dąbrowę Górniczą. Zawsze uśmiechnięta, zawsze profesjonalna. Z rozgrywającą Impela Wrocław Martą Haładyn rozmawia Paweł Witkowski.

Zbliża się 1 stycznia... Jak oceni Pani 2012 rok?
Przede wszystkim cieszę się, że jestem zdrowa. Udało mi się przejść zabieg i wrócić szybko na boisko, do treningów, a pierwsze diagnozy nie były tak optymistyczne. Od sportowej strony - zeszły sezon dobrze wspominam. Zwłaszcza jego końcówkę. Udało nam się wybronić z nie najlepszej sytuacji i pokazaliśmy, że potrafimy walczyć. Przy ocenie tego roku pozostaje jednak lekki niedosyt, bo obecny sezon rozpoczęłyśmy niemrawo. Jednak: z Nowym Rokiem... nowym krokiem. Charakter człowieka i drużyny poznaje się, jak sobie radzi także w złych momentach. Wierzę, że sezon zakończymy pozytywnie.

Przez pewien czas była Pani jedyną rozgrywającą w klubie. Nie ma obawy, że teraz, gdy przyszła Maja Ognjenović, trzeba będzie na dobre pożegnać się i usiąść na ławce?
Cieszę się, że mogę z nią trenować. Jest jedną z najlepszych rozgrywających na świecie i mam się od kogo uczyć. To w ogóle był dziwny dla mnie sezon. Mocno go wyczekiwałam. Przepracowałam ciężko dwa miesiące, bardzo dobrze się czułam. Miałam duże nadzieje. Niestety, przytrafiła się kontuzja przed samym startem ligi. To mocno skomplikowało moją sytuację.

Gdzie wybiera się Pani na sylwestra?
Spędzę go w towarzystwie m.in. Bogusi (Pyziołek - dop. PW) i Oli Krzos, która jeszcze niedawno występowała we Wrocławiu. W tym roku nie ma pucharów i w okresie sylwestrowym nie będzie tylu meczów co poprzednio, ale i tak nie mamy dużo więcej wolnego. Jednak dla nas to jest norma i już zdążyłyśmy się przyzwyczaić. Ważne, że święta możemy spędzić z rodziną. Potem nie zawsze można sobie pozwolić na jakiś wyjazd, ale w zabawie sylwestrowej nie ważne jest miejsce, a dobre towarzystwo i miła atmosfera.

Nie tęskno do wspólnych wypadów ze znajomymi?
Najbardziej za wyjazdami w góry. Kocham jeździć na nartach. Niestety, jest to urazowy sport. Kontrakt zobowiązuje mnie do tego, aby go unikać. Trochę tęskno, ale przywykłam do tego, że znajomi wyjeżdżają, a ja zostaję w domu. Coś za coś. Kocham siatkówkę i mogę robić to, co kocham.

Kiedy poczuła Pani, że jest szansa na zrobienie zawodowej kariery jako siatkarki?
Miałam wiele szczęścia, że zostałam dostrzeżona przez trenerów starszych roczników. Trenowałam w zespole z Anią Barańską (obecnie Werblińska - PW), Asią Kaczor. Byłam tam najmłodsza, więc nosiłam piłki, bidony. Ale na wspólnych zajęciach mogłam się wiele nauczyć i możliwość wyjazdów na turnieje z tą ekipą traktowałam jako duże wyróżnienie. Dotknięcie świata siatkówki na nieco wyższym poziomie, występy w zespołach juniorskich, w których grały zawodniczki z seniorskim debiutem na koncie, zrodziły w mojej głowie taką myśl, że ja też mogę pograć wyżej.

Pamięta Pani swój seniorski debiut?
Podstawówkę rozpoczęłam rok wcześniej, więc gdy skończyłam liceum w Sosnowcu, rocznikowo byłam jeszcze juniorką. Właśnie wtedy zaliczyłam swój pierwszy sezon w ekstraklasie. Przyznam, stres był duży. Dla nas, młodych zawodniczek, była to jednak świetna okazja ogrywania się. Niestety, był to sezon trudny od każdej strony, posypały się kontuzje i niestety zakończył się spadkiem do I ligi. To było twarde zetknięcie się z dorosłą siatkówką, zaliczyłam wiele doświadczeń na raz. Jednak i w I lidze wiele się można było nauczyć. Swoje musiałyśmy wyszarpać, aby awansować.

Studiowała Pani dziennikarstwo.
Na początku był zapał, który ostygł wraz z nasileniem się obowiązków zawodniczych. Moja frekwencja na zajęciach była coraz niższa. 2-letnią przygodę z dziennikarstwem zakończył wyjazd do Dąbrowy Górniczej, gdzie była jeszcze dodatkowo gra w europejskich pucharach. W tym roku jednak postanowiłam wrócić na uczelnię. Zdecydowałam się na kierunek bardziej związany ze sportem. Podjęłam studia na Wyższej Szkole Zarządzania i Coachingu. Jest tam program dla zawodowych sportowców, więc nie powinno być problemów z nieobecnościami.

Dlaczego po sezonie, w którym wróciłyście do ekstraklasy, zdecydowała się Pani na przenosiny do Dąbrowy?
Zaliczyłam trzeci sezon we Wrocławiu. Zajęłyśmy szóste miejsce w lidze. Udało mi się zahaczyć o reprezentację, wystąpiłam na mojej drugiej uniwersjadzie. Po otrzymaniu oferty z MKS-u uznałam, że warto spróbować. Był tam bardzo dobry zespół, który szykował się do Ligi Mistrzyń, poza tym miałam w miarę blisko do rodzinnego domu. To był udany sezon. Debiut w pucharach, brązowy medal mistrzostw Polski, dobrze wspominam ten okres.

Do klubu wyjechała Pani sama?
Zawsze we dwójkę raźniej. Arek (Arkadiusz Świechowski, były siatkarz - PW) znalazł klub w Będzinie. Więc miał blisko. Zresztą w województwie śląskim miasta są tak blisko, że nawet można nie zauważyć, że któreś z nich się już minęło.

A co Panią zaintrygowało najbardziej na Śląsku?
Dla mnie najciekawszym zjawiskiem jest wciąż istniejący podział wspólnoty regionalnej na "Hanysów" i "Goroli". Nie wiedziałam, że te różnice etniczne, kulturalne są aż tak głęboko zakorzenione. Widać to już nawet u najmłodszego pokolenia Ślązaków.

Jakie życzenia chciałaby Pani usłyszeć na Nowy Rok?
Zdrowia, wytrwałości i szybkiego powrotu do pełni formy. A dla drużyny, przede wszystkim spokoju i osiągania wyników, na które ten zespół z pewnością stać. No i zdrowia. Tego też życzę wszystkim kibicom i czytelnikom "Gazety Wrocławskiej".

*Marta Haładyn urodziła się 8 stycznia 1988 roku we Wrocławiu, gra na pozycji rozgrywającej. Na swoim koncie ma mistrzostwo Polski kadetek i juniorek. Trzykrotnie reprezentowała Polskę na Uniwersjadzie: w 2007 roku w Bangkoku zdobyła złoto, w 2009 roku w Belgradzie brąz a w 2011 roku w Shenzhen zajęła 5. miejsce. W sezonie 2009/ 2010 wywalczyła brąz MP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska