Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Ludwiczuk o wyborach prezesa PZKosz: Fakty mówią same za siebie

Paweł Kucharski
Roman Ludwiczuk
Roman Ludwiczuk Dariusz Gdesz
Dostępności koszykówki w otwartych kanałach telewizyjnych to podstawa. I to nie tylko tej ligowej - także NBA czy Euroligi. W okresie koszykarskiego boomu - w latach 90. - mecze kadry czy ligi NBA oglądaliśmy w Jedynce. Do tego musimy dążyć. Rozmowa z Romanem Ludwiczukiem, kandydatem na nową kadencję prezesa PZKosz

Jest Pan zadowolony ze swojej kadencji prezesa PZKosz?
Udało nam się zrealizować wszystkie cele, spełniliśmy obietnice dane delegatom, dlatego nie widzę powodów, dla których nie miałbym ponownie kandydować. Krytyki mogą uniknąć tylko ci, którzy nic nie robią. Popełniłem kilka błędów, jednak patrząc na całokształt, to udało nam się zrobić bardzo wiele. Nie miałem komfortowych warunków pracy, a mimo to Eurobasket odbył się na najwyższym poziomie. Mimo kryzysu globalnego, pozyskaliśmy sponsorów na tą imprezę i na niej zarobiliśmy. Zorganizowaliśmy wiele eventów promujących nasza dyscyplinę, jak próba bicia rekordu Guinessa czy występy Harlem Globetrotters. Ważnym elementem, o którym nikt nie pamięta, jest fakt, iż dzięki mojej działalności politycznej - która niestety bywa dla niektórych wadą, a nie atutem - przeforsowałem, by na budowanych orlikach pojawiły się również kosze do gry. PZKosz jest organizacją stabilną finansowo, z którą wiele firm chce współpracować. Mamy silną pozycję w Europie.

Jeden z największych zarzutów wobec Pana to brak pomysłu na promocję koszykówki i nieznajomość realiów marketingu sportowego.
Promocja to bardzo ładne słowo, o które wszyscy zawsze mnie pytają. Na wszytko trzeba patrzeć realnie, bowiem mamy gotowe plany promocji o zasięgu światowym i europejskim. Co z tego wynika? Nic! Bowiem, żeby mówić o promocji, najpierw trzeba na nią pozyskać środki i do dostępnych środków dopasować działania promocyjne. Mamy przygotowane plany związane z promocją kolejnych ME, są też gotowe długookresowe plany promocji.

Dlaczego wartość medialna koszykówki w Polsce jest tak niska?
Nie podzielam tego zdania. Świadczą o tym ostatnie badania przeprowadzone podczas meczów kwalifikacyjnych do EM. Wartość medialna tych spotkań była bardzo wysoka, a oglądalność telewizyjna na poziomie ponad pół miliona.

Koszykówka powinna wrócić do otwartej telewizji?
Dostępności koszykówki w otwartych kanałach telewizyjnych to podstawa. I to nie tylko tej ligowej - także NBA czy Euroligi. W okresie koszykarskiego boomu - w latach 90. - mecze kadry czy ligi NBA oglądaliśmy w Jedynce. Do tego musimy dążyć. Stawiając nie tylko na transmisje, ale także edukację, programy dziecięce i młodzieżowe. Kiedyś były programy telewizyjne kierowane do najmłodszych, prowadzone przez znanych koszykarzy, i do tej formy promocji chciałbym powrócić.

Dopuszcza Pan możliwość wykupienia dzikiej karty na grę w ekstraklasie?
Tak, bo dzięki temu możemy promować koszykówkę w miejscach, gdzie jest na nią autentyczne i duże zapotrzebowanie. Koszykówka w województwach dolnośląskim, podkarpackim, łodzkim czy lubelskim powinna się nadal dynamicznie rozwijać, a dzikie karty stosowane w rozgrywkach ligowych na całym świecie są narzędziem do stymulowania takiego rozwoju.
Na osiem miesięcy przed ME na Litwie kadra seniorów nie ma trenera. Kiedy zostanie on wybrany?
Tuż przed wyborami nie chcę rzucać nazwiskami. Prowadzę rozmowy z dwoma szkoleniowcami. Jeśli wygram wybory, będzie to pierwsza sprawa, którą się zajmę. Materiały z odbytych spotkań przedstawię nowemu zarządowi i to on podejmie decyzję o wyborze.

Kim będą Pańscy najbliżsi doradcy, jeśli Pan wygra?
Skład nowego zarządu zostanie wybrany przez delegatów. Będą to osoby, które ja będę rekomendował. Jeśli wygram wybory, poznają je państwo tuż po ogłoszeniu wyników. Ujawnianie nazwisk kandydatów przed wyborami nigdy nie było praktykowane, a przypominam, że to nie prezes decyduje o składzie nowego zarządu, tylko delegaci.

Czym chce Pan przekonać delegatów do oddania głosu na Pana?
Będę ich przekonywał faktami, nie złudzeniami czy obietnicami, na które nie ma pomysłu, jak je zrealizować. Przepraszam za brak skromności, ale faktem jest, że byłem skuteczny. Wyprowadziłem PZKosz z kryzysu finansowego, zostałem prezesem, gdy wszyscy bali się podjąć ryzyko objęcia władzy przy stanie konta minus 6 milionów złotych. Zorganizowaliśmy Eurobasket na najwyższym światowym poziomie - tak oceniła go FIBA. Za mojej kadencji podniósł się poziom sportowy naszych reprezentacji. Otrzymaliśmy prawa organizacji kolejnej imprezy, jaką jest Eurobasket kobiet. Organizowaliśmy cztery młodzieżowe ME, organizację piątych otrzymaliśmy w zeszłym roku. Byliśmy gospodarzem międzynarodowych wydarzeń, takich jak General Assambly, posiedzenia zarządu FIBA Europe czy losowania grup młodzieżowych. Takie są fakty i tylko na faktach będę się opierał. Przedstawię program pracy na kolejne lata, z którego będę chciał się w stu procentach wywiązać, tak jak zrobiłem to za obecnej kadencji.

Gdyby musiał Pan wskazać największe zalety i wady Grzegorza Bachańskiego, to co by to było?
Grzegorz Bachański to powrót do czegoś, co już było. On był przecież filarem poprzedniego prezesa, sekretarzem PZKosz za rządów Marka Pałusa. Dziś jest wiceprezesem PLK, a więc miał szansę się wykazać. Co zrobił? Odpowiedź pozostawię bez komentarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska