Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Lewandowski w Śląsku Wrocław? Trener Levy widziałby go w składzie

Jakub Guder
Tomasz Hołod
Czy Robert Lewandowski mógłby zagrać w Śląsku Wrocław? Pytamy dyrektora sportowego klubu, Krzysztofa Paluszka.

Na Gali Ekstraklasy zorganizowanej w Warszawie przez Canal+ długo rozmawiał Pan z menedżerem Roberta Lewandowskiego Cezarym Kucharskim. Będziemy mieli sensacyjny transfer do Śląska?
Trener Stanislav Levy jest fanem niemieckiej piłki i z pewnością widziałby go w składzie. Niestety jednak nic nie było na rzeczy (śmiech).

Jak Pan podsumuje miniony sezon? Piłkarze mówią, że wycisnęli z niego tyle, ile się tylko dało.
Jeśli chodzi o wynik sportowy, to trzeba go ocenić pozytywnie. Zajęliśmy trzecie miejsce zarówno w T-Mobile Ekstraklasie, jak i w Młodej Ekstraklasie. Mam tylko nadzieję, że w ciągu kilku lat zacznie owocować praca, którą wykonujemy z młodzieżą i to ona zacznie uzupełniać nasz pierwszy skład. To jest w tej chwili największy mankament. Najważniejszym celem był awans do europejskich pucharów i to udało nam się osiągnąć wcześniej, docierając do finału Pucharu Polski. Jesteśmy w dodatku trzeci raz z rzędu na podium. To sygnał, że nasza praca nie idzie na marne.

Skąd wzięła się kara dla Śląska podczas procesu licencyjnego, związana ze złym szkoleniem młodzieży?
Źle zostało sformułowane stwierdzenie, że jest "nieprawidłowy program szkolenia młodzieży". Ten program jest realizowany od 3-4 lat i PZPN ma do niego wgląd. Cały czas był też modyfikowany. Kara wynikała przede wszystkim z opóźnień, jeśli chodzi o złożenie pewnych dokumentów. Dotyczyło to m.in. punktu związanego z walką z rasizmem. Tego wszystkiego nie było jednak w podręczniku licencyjnym. Większość klubów nie dopełniła tej rzeczy w terminie, a dostały tylko ostrzeżenia. My zaś karę finansową.

Dlaczego?
Trudno powiedzieć. Rozmawiałem z członkami komisji licencyjnej i byli zdziwieni, że kara została tak sformułowana. Tak jak mówiłem - przede wszystkim chodziło o terminy. Inne osoby to oceniały - one nie miały żadnych zastrzeżeń - jeszcze inne podejmowały decyzje i one się dopatrzyły, że papiery dotarły do nich po czasie.

Liga się skończyła, ale dla Pana to czas wytężonej pracy.
Cały zarząd jest zapracowany. Podobnie sztab szkoleniowy. Wszyscy funkcjonujemy na tych samych falach. To, że skończył się sezon, nie oznacza, że skończyła się nasza praca. Teraz czeka nas dużo zajęć, aby skład został uzupełniony o odpowiednich piłkarzy. Pewne ruchy już wykonaliśmy, teraz będziemy działać dalej. Jesteśmy po rozmowach z kilkoma zawodnikami. Wiadomo, że będziemy dyskutować też o przyszłości z piłkarzami, którzy ostatnio grali mniej, nawet jeśli mają ważne kontrakty.

Nie żal Panu Roka Elsnera? To Pan stał za jego przenosinami do Wrocławia.
Żal jest każdego piłkarza, który coś zrobił dla tego klubu, wywalczył jakieś trofeum. Pamiętamy jego ważne bramki z Wisłą czy z Dundee. Czas płynie nieubłaganie. Jeśli chodzi o sprawy finansowe, to re-alia funkcjonowania klubu są trochę inne, niż były rok temu.

Czyli to też miało wpływ na taką decyzję?
Oczywiście. Dodatkowo postawa Roka w ostatnich miesiącach też była niezadowalająca.

Co będzie dalej z zawodnikami z Młodej Ekstraklasy?
Decyzja należy do zarządu Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. My oraz Zagłębie Lubin staramy się, by rezerwy grały w III lidze. Mamy nadzieję, że dojdzie też do reformy II ligi i będą cztery grupy. Jeśli chodzi o młodych zawodników, to 6 lub 7 rozpocznie okres przygotowawczy z pierwszą drużyną. Po dwóch tygodniach - przed wyjazdem na obóz - trener Levy oceni, kto zostaje z zespołem, kto zostanie wypożyczony, a kto przeniesiony do rezerw.

Wśród dziennikarzy i kibiców było małe rozczarowanie tym, że tylko Jakub Więzik dostał szansę debiutu wiosną. Z czego to wynika?
Pełne szkolenie młodzieży przejęliśmy od czerwca 2012 roku. Czyli dopiero od roku mamy całkowity wpływ na kształtowanie młodych zawodników. Ja się przede wszystkim cieszę, że część z nich została włączona do pierwszego zespołu. Musimy też wziąć pod uwagę to, że mieliśmy w kadrze aż 28 zawodników. Trener nie wyróżniał wśród nich młodych i starych, ale takich, którzy wypełnią pewne zadania na boisku, czyli m.in. wywalczą awans do europejskich pucharów. Łatwiej wprowadza się nastolatków w zespołach, które o nic nie grają - na przykład w Widzewie. Wydaje mi się jednak, że teraz młodzi będą pojawiać się w zespole coraz śmielej.

W przypadku transferów to Pan proponuje szkoleniowcowi nazwiska czy trener Levy przedstawił jakaś listę?
Zbieramy informacje i obserwujemy zawodników przez cały sezon. Tutaj są różne możliwości. Trener Levy dostaje oferty od menedżerów. My też mamy swoje typy, skierowane na konkretne pozycje. Nie rozpatrujemy na przykład bramkarzy, bo mamy tam zabezpieczenie. Najważniejsze jest, że skupiamy się na zawodnikach, których obserwujemy od dłuższego czasu. Co do ich oceny musi być też pełna zgodność moja, trenera Klepaka i sztabu szkoleniowego. Dopiero wtedy przedstawiamy naszą propozycję zarządowi. Mamy trochę kontaktów: Czechy, Słowacja, Bałkany, Cypr.

A co z młodym piłkarzem Betisu Sewilla Adrianem Wójcikiem? Macie ofertę jego zatrudnienia na stole.
To dziwna sytuacja, bo ja dostałem jednego dnia propozycję, by się nim zainteresować, a następnego ukazała się informacja w gazecie. Rozmawiałem z jego menedżerem i byłem zdziwiony, że pojawiły się publikacje na temat zainteresowania piłkarzem Wisły Kraków, Legii Warszawa... Jego jeszcze nikt nie widział. Jest awizowany jako reprezentant Polski, ale w kadrze go nie ma. Jadę na mecz U19 Polska - Hiszpania, a on nie będzie grał (rozmowa została przeprowadzona przed tym spotkaniem; polska przegrała 0:1, a Wójcik faktycznie nie zagrał - przyp. JG). Chętnie bym go zobaczył, ale nie załapał się nawet do 20. Jeśli to ma być zawodnik, który ma grać w rezerwach, to transfer mija się z celem. Musimy sobie dać czas, ale potrzebujemy przede wszystkim wzmocnień dla pierwszej drużyny.

Tomaszem Podgórskim z Piasta Gliwice wciąż się interesujecie?
On był rozpatrywany jako ewentualny następca Sebastiana Mili, a Sebastian podpisał z nami nowy kontrakt.

Jak Pan oceni Roberta Demjana? To gorący towar na rynku.
Bardzo pozytywnie. W ważnych momentach zdobywał ważne bramki. Ale czy zawodnik 31-letni jest potrzebny Śląskowi? Zależy nam raczej na piłkarzach szybkościowych o innej charakterystyce. Tu musi jednak wypowiedzieć się trener.

Co z bramkarzami? Obaj zostaną?
Myślę, że tak. Trener musi mieć komfort pracy. W tej chwili broni Rafał, ale zapewne Marian Kelemen nie złożył broni. Sezon jest długi i pewnie znów będzie rotacja.

To ile nowych nazwisk pojawi się jeszcze w Śląsku?
Trudno dokładnie powiedzieć. Wciąż rozmawiamy. Głównie będą to zawodnicy, którzy obecnie są bez klubów.

Rozmawiał Jakub Guder

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska