Do Wrocławia przylecieli we wtorek prosto ze szpitala w amerykańskiej bazie w Rammstein (Niemcy). - Gdy biegliśmy do schronu podczas ataku moździerzowego, przytrafiła mi się kontuzja. Mam zerwane ścięgno w bicepsie - opowiada oficer. I żałuje, że jego misja tak szybko się skończyła. - Ale jak tylko komisja wojskowa wyrazi zgodę, to od razu wracam - twierdzi.
O powrocie na VIII zmianę, która potrwa do maja przyszłego roku, może zapomnieć pozostała czwórka. Najpierw czeka ich rehabilitacja.
Jarosław (25 lat, starszy szeregowy) podczas warty na punkcie obserwacyjnym w bazie został postrzelony w ramię. Kula przeszła na wylot. Pierwszej pomocy udzielono mu w Ghazni, potem miał 6-godzinną operację w Bagram.
Postrzelony w nogę został drugi Jarosław (26 lat, podporucznik). Rozmawia niechętnie, bo wciąż czeka go przesłuchanie przez żandarmerię wojskową.
Remigiusz (26 lat, starszy szeregowy) patrolował jedną z wiosek. Podejrzewano, że talibowie produkują tam materiały wybuchowe. Podczas akcji spadł z wysokiego muru. Efekt? Zerwane wiązadło krzyżowe w kolanie.
Zmiażdżone łydki ma Krzysztof (32 lata, starszy szeregowy). Gdy jechał rosomakiem, pojazd wjechał na ładunek wybuchowy.
Życiu żołnierzy nie zagraża niebezpieczeństwo. Trafili do Wrocławia, bo nasz szpital jest jednym z czterech w Polsce, który spełnia wymagania NATO. W poniedziałek mają się dowiedzieć, kiedy wyjdą do domów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?