Przed tym meczem KGHM Zagłębie Lubin było jedynym zespołem, który obok Górnika Zabrze mógł mieć komplet punktów po trzech kolejkach. Z takim zamiarem lubinianie udali się do Bełchatowa, gdzie domowe mecze rozgrywa Raków. Trener Martin Ševela postanowił zaskoczyć rywala i zdecydował się na takie ustawienie, z jakiego znany jest właśnie Raków, czyli z trzema stoperami.
- Taki wariant wypalił nam w poprzednim meczu z Rakowem więc liczę, że teraz też tak będzie - mówił tuż przed pierwszym gwizdkiem trener gości.
Niestety Słowak się przeliczył. Już w pierwszej akcji meczu Raków objął prowadzenie. W pole karne dośrodkował Fran Tudor, tam Dominikowi Jończemu urwał się Vladislavs Gutkovskis i głową z najbliższej odległości nie dał szans Dominikowi Hładnunowi. Widać było, że Zagłębie męczy się w tym ustawieniu. Lubinianie popełniali proste błędy w defensywie i nie stworzyli sobie ani jednej dogodnej okazji.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Wysoki pressing, z którym drużyna z Dolnego Śląska kompletnie sobie nie radziła, sprawił że w 48 min David Tijanić ładnym wolejem podwyższył wynik na 2:0.
Zagłębie było w stanie odpowiedzieć tylko golem rezerwowego Roka Sirka w 66 min, więc trzy punkty pojechały do Częstochowy. Zagłębie spadło na piąte miejsce w tabeli.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?