Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Dutkiewicz o Wrocławiu i Śląsku. Czyli teraz Protasiewicz, potem Abramowicz?

Arkadiusz Franas
Prezydent Rafał Dutkiewicz
Prezydent Rafał Dutkiewicz Dariusz Gdesz / Polskapresse
Czy Rafał Dutkiewicz po wyborach w Platformie Obywatelskiej zamierza wstąpić do tej partii? Dlaczego prezydent zrezygnował z marszu po władzę w regionie tylko ze swoim ugrupowaniem? O zmianie koalicji sejmikowej jeszcze przed wyborami w 2013 i czy już teraz zmienić marszałka. Jak sobie poradzić z korkami w mieście, czyli nie leczy się otyłości, popuszczając dziurki w pasku... Pokłóćmy się o Wrocław. Jak co miesiąc o najważniejsze wydarzenia w stolicy Dolnego Śląska spierają się prezydent Rafał Dutkiewiczi Arkadiusz Franas, redaktor naczelny"Polski-Gazety Wrocławskiej".

Czy ma Pan już na biurku deklarację członkowską Platformy Obywatelskiej?
- Z Jackiem Protasiewiczem nie rozmawialiśmy o moim wstąpieniu do Platformy. Prowadziliśmy i prowadzimy bardzo dobrą rozmowę na temat współpracy. W tej rozmowie potraktowano moje środowisko w sposób podmiotowy. Właśnie na tym i na braku jakichkolwiek nacisków polegała elegancja tych negocjacji. Także na tym, że chodzi nam o Dolny Śląsk. Rozumie Pan - politycy rozmawiają o czynieniu dobra. Naprawdę tak w tym przypadku jest i bardzo to sobie cenię.

Ale takie kwestie o wstąpieniu do PO wypowiadają ludzie, którzy dobrze Pana znają.
- Zawsze, w każdej rozmowie z przewodniczącym Protasiewiczem, chodziło wyłącznie o pomysł na rozwój regionu i Wrocławia, a do tego potrzebna jest zgoda. Nigdy też nie poruszaliśmy kwestii list wyborczych czy innych rozwiązań personalnych.

Po co Panu ta koalicja? Przecież Wrocław już Pański, na Dolnym Śląsku w ostatnich wyborach też miał Pan dobry wynik.
- Ta koalicja jest potrzebna regionowi i Wrocławiowi. Nie da się sensownie wykorzystać na Dolnym Śląsku funduszy unijnych, a pamiętajmy, że będzie to ostatnie istotne rozdanie, w atmosferze konfliktu. A teraz w takim tkwimy. Zupełnie niepotrzebnie. Przewiduję, że niedługo czeka nas ofensywa inwestycji gospodarczych w regionie. Nie można takiej szansy zmarnować. Tylko że sukces jest możliwy wyłącznie wtedy, gdy będziemy działać razem. Samorządy gminne, wojewódzki i rząd. Bo jak energię roztrwonimy na bezsensowne utarczki, to szansa na szybki rozwój gospodarczy przejdzie nam koło nosa.

Ale przecież miał Pan precyzyjnie nakreślony plan, że tylko ze swoim ugrupowaniem zdobędzie Pan Dolny Śląsk. Zabrakło wiary w sukces?

- To może będę trochę bezczelny, ale doskonale wiem, że nawet jak "zdobędę" Dolny Śląsk, to nie "zdobędę" całej Polski. Nie chcę pozostawać w konflikcie z władzami w Warszawie.

Trochę upraszczając, to bierze Pan PO za żonę dla majątku…

- (śmiech) Niech Pan to nazywa jak Pan chce. Ja jestem gotów zrezygnować z osobistych ambicji w polityce ogólnopolskiej, by tylko zapewnić lepsze rozwiązania dla Dolnego Śląska i Wrocławia. Myślę, że mieszkańcy miasta i regionu poparliby mnie w takim myśleniu.

Jak za rok będą wyglądały wybory samorządowe? Jedna lista czy osobne?

- Nie wiem. Musimy poczekać na wyniki rozmów mojego środowiska politycznego i to, co zadzieje się w dolnośląskiej Platformie w najbliższym czasie.
Czy chce Pan wejść do sejmikowej koalicji jeszcze przed przyszłorocznymi wyborami, czy też obecny zarząd województwa w tym kształcie powinien przetrwać do końca kadencji? Inaczej: czy Pańskim zdaniem Rafał Jurkowlaniec powinien odejść?
- Trochę cierpliwości. Najpierw muszą opaść emocje po wyborach. Poczekajmy na zapowiedzianą przez nowego przewodniczącego rozmowę z marszałkiem.

To jeszcze o ewentualnej koalicji po wyborach. Marszałkiem Barbara Zdrojewska? Wyobraża Pan sobie współpracę z byłą przewodniczącą wrocławskiej Rady Miasta? Wtedy się nie udało?

- Ja jestem sobie wyobrazić współpracę z każdym. Zanim jednak będziemy rozmawiać o personaliach, czeka nas długa rozmowa o programie współdziałania i celach, jakie chcemy osiągnąć. Na obsadę stanowisk przyjdzie czas później. Dużo później, bo po wyborach. Nie zapominajmy, że najpierw do naszych pomysłów będziemy musieli przekonać mieszkańców regionu i Wrocławia.

To zmieńmy klimat z wrocławskiego na warszawski. Jesteśmy po referendum w sprawie odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz--Waltz. Jak Pan ocenia nawoływanie polityków PO do bojkotu demokratycznego referendum? Nie kłóci się to Panu z ideą demokracji?
- Bardzo mi to się nie podobało, choć paradoksalnie miałem w tym wypadku osobisty problem, bo sympatyzowałem z panią prezydent. Zawsze wydawało mi się, że nie wolno nawoływać do bojkotu uczestnictwa w demokratycznych rozstrzygnięciach, choć wiem, że nie był to pierwszy przypadek w naszym kraju. Zdarzały się takie i na Dolnym Śląsku. Najbardziej boję się, żeby takie akcje jeszcze bardziej nie zniechęciły mieszkańców do głosowania w wyborach, a przecież już teraz nie jest z tym najlepiej.

A podoba się Panu referendum jako narzędzie do odwoływania wójta, burmistrza czy prezydenta?
- To dobry bezpiecznik dla wyborców, ale pełen wad. A co gorsze, chyba nie potrafię wskazać lepszego rozwiązania.

Wróćmy do Wrocławia. Po względnym spokoju, i nie mam na myśli tylko wakacji, Wrocław na wjazdach znowu się korkuje?
- Nie wydaje mi się. A ma Pan takie odczucie?

Mam, i nie tylko ja.
- Przez miasto przejeżdża znacznie więcej samochodów niż jeszcze dwa lata temu, ale czas przejazdu jest krótszy. Oczywiście w każdym dużym mieście, we Wrocławiu także, w godzinach szczytu są miejsca, gdzie nie da przejechać płynnie. Korki to zjawisko cywilizacyjne i musimy się nauczyć z nim żyć. Tym bardziej, że nie ma tu prostych rozwiązań. Pewien badacz ruchu miejskiego stwierdził kiedyś, że próba rozładowywania korków przez poszerzanie dróg to tak jakby otyłość zwalczać popuszczaniem pasa. Musimy krok po kroku wcielać w życie niedawno uchwaloną Politykę Mobilności. Trzeba wciąż popularyzować podróżowanie komunikacją miejską, choć wiem doskonale, że musimy ją cały czas udoskonalać. Oczywiście też będziemy budować i remontować drogi. Na zachodzie przełamujemy barierę ostatnich formalności dotyczących budowy obwodnicy Leśnicy i inwestycja ruszy lada miesiąc. Powinna być gotowa w 2015 lub 2016 roku.

A co z mostem na Wielką Wyspę?

- Procedura idzie, pomimo kolejnych protestów niewielkiej grupy przeciwników tej budowy. Ale przy najbardziej spowolnionym działaniu most powinien stanąć najpóźniej w 2017 roku. Musi powstać, bo nie po to rozbudowujemy zoo i zagospodarowujemy kolejne tereny wokół Hali Ludowej, by nie można było dojechać w ten rejon miasta.

Do stadionu można dojechać bez problemu, tylko czy będzie po co? Jest porozumienie w sprawie Śląska a jakoby go nie było…
- Dlaczego? Mamy bardzo precyzyjne porozumienie z panem Solorzem, które określa, na jakich zasadach przejmujemy od niego akcje klubu.

To na jakich, bo ja się w tych kwotach gubię?
- Pierwsza część porozumienia dotyczy przejęcia samego Śląska. Zygmunt Solorz włożył w Śląsk 25 milionów złotych i oczekiwał ich zwrotu. Korzystny kompromis, zgodny z przepisami prawa, polega na odkupieniu akcji w oparciu o wycenę dokonaną przez niezależnych rzeczoznawców na zamówienie zarządu Śląska. Wstępne szacunki zarządu spółki mówią, że pakiet akcji, który chcemy wykupić, może być wart 4 mln zł. Druga oddania panu Solorzowi nakładów inwestycyjnych poniesionych na miejskiej działce koło stadionu.

W zarządzie większość ma Solorz.
- Tak, ale to niczego nie zmienia. Szacunek zarządu to około 4 miliony złotych. Kwotę ma zweryfikować rzeczoznawca. Mam nadzieję,że potwierdzi jej wysokość.

A jak nie?

- To musimy znowu negocjować.

Jezu…
- Spokojnie. Zobaczy Pan, że tu już nie będzie problemów.

Kiedy to się skończy?

- Sprawa działki, jak wspomniałem, w listopadzie przyszłego roku. A wycena w ciągu 2-3 tygodni.

Czyli w listopadzie tego roku Śląsk znowu w całości jest Wrocławia?

- Z bardzo dużym prawdopodobieństwem - tak. Oczywiście nie będziemy mieli stu procent, bo pamiętajmy, że w klubie jest też niewielka grupa drobnych akcjonariuszy.

I co potem?
Będziemy chcieli znaleźć pierwszych sponsorów lub inwestorów jeszcze w tym roku. Tutaj rozwiązań jest wiele. Ważne, aby znalazło się stabilne dofinansowanie klubu. Zarząd klubu nadal będzie funkcjonował pod naszym kierownictwem.

Czyli klub Śląsk Wrocław cały czas będzie miejski?
- Dopóki nie znajdziemy dużego, strategicznego inwestora, z którym podpiszemy stosowną umowę. Nauczeni różnymi doświadczeniami chcemy umieścić tam na przykład zastrzeżenie o utrzymaniu drużyny w rozgrywkach czy grze na naszym stadionie. Chcemy być bardzo ostrożni. Nie będziemy więc działać pod presją czasu.

To Śląsk Wrocław może naprawdę na lata stać się klubem miejskim?!

- Nie mam takich obaw. Teraz musimy to tylko spokojnie poukładać…

I poczekać, aż zjawi się na przykład rosyjski miliarder Abramowicz albo jakiś inwestor z kraju arabskiego?

- Czego sobie, Panu i kibicom życzę.
Dziękuję, nawzajem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska