Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejście Świdnickie: Architekci kłócą się o pieniądze

Weronika Skupin
Katarzyna Sobuś i Marcin Wajda czują się oszukani przez architekt Emilię Skarżyńską
Katarzyna Sobuś i Marcin Wajda czują się oszukani przez architekt Emilię Skarżyńską fot. Paweł Relikowski
Absolwenci architektury wygrali 9 tys. zł za projekt Przejścia Świdnickiego, ale dostali tylko jedną trzecią z tych pieniędzy.

Absolwenci architektury na Politechnice Wrocławskiej - Katarzyna Sobuś, Marcin Wajda i Małgorzata Kocima - wzięli udział w konkursie urzędu miasta na zagospodarowanie Przejścia Świdnickiego. Byli tuż po studiach, więc nie mieli jeszcze uprawnień.

Poprosili architekt Emilię Skarżyńską, by złożyła wniosek o udział w konkursie. Podczas tworzenia projektu kilkakrotnie chcieli się z nią spotkać, ale znalazła dla nich tylko trochę czasu, na samym początku. Gdy okazało się, że zajęli 3. miejsce i wygrali 9 tys. zł, zaczął się spór o pieniądze.

ZOBACZ ZWYCIĘSKIE PROJEKTY. CZYTAJ WIĘCEJ: JAK ZMIENI SIĘ PRZEJŚCIE ŚWIDNICKIE

Przed konkursem o finansach nie rozmawiali. - Po ogłoszeniu wyników poinformowaliśmy panią Skarżyńską o nagrodzie. Pogratulowała nam, mówiąc, że to nasza zasługa - mówi Katarzyna Sobuś.

Jednak zadysponowała, by pieniądze przelać na jej konto.

- Nie wykazywała inicjatywy i zaangażowania podczas pracy nad konkursem. Dopiero, kiedy przyszło do wypłaty nagrody, bez porozumienia z nami złożyła dyspozycję, by całą kwotę przelać jej - oburza się Marcin Wajda.

I dodaje, że gdyby Skarżyńska faktycznie im bardzo pomogła, podzieliliby nagrodę na czworo. Mają przekonanie, że wszystko zrobili sami. - Obejrzała przygotowane przez nas szkice, były to jednak tylko wstępne rysunki. Nie miało to wpływu na ostateczny kształt projektu - mówi Katarzyna Sobuś.

Emilia Skarżyńska zaprzecza, że miała niewielki udział w powstawaniu projektu. - Konsultowałam go z nimi. Poza tym w ich mniemaniu skoro "jedynie" podpisałam pracę, powinnam zostać wykluczona z udziału w dochodach. A bez podpisu nie mogliby wziąć udziału w konkursie - mówi Skarżyńska.

Architekt sądzi, że nie chciała dużej kwoty - zaproponowała trójce projektantów, że weźmie połowę nagrody (ok. 4 tys. zł po odliczeniu podatku). Tu zgody nie było - ich zadowalało 90 proc. kwoty, a 10 proc. godzili się oddać Skarżyńskiej.

- Ponad 800 zł za dostarczenie wniosku w konkursie i jedno 30-minutowe spotkanie wydaje nam się dużą kwotą - mówi Katarzyna Sobuś.

Ostatecznie Emilia Skarżyńska przelała trojgu twórcom projektu po tysiąc złotych.

Pani architekt i jej prawnik są pewni swego. - Gdyby wziąć pod uwagę czas poświęcony tej pracy, moja klientka musiałaby policzyć sobie za lata, jakie poświęciła na zdobycie uprawnień. Czas pracy nigdy nie równoważy wykształcenia architekta - mówi jej adwokat Marcin Gajewski.

Skarżyńska utrzymuje, że nie zależy jej na pieniądzach. Zapytana o to, dlaczego w takim razie nie przeleje większości kwoty pomysłodawcom koncepcji, mówi, że chodzi o honor. - Zostałam urażona. A czas, w którym ta trójka mogła wywalczyć coś więcej, już minął - zauważa.

Zbigniew Maćków, przewodniczący Okręgowej Dolnośląskiej Izby Architektów, sądzi, że podział nagrody nie jest najbardziej istotny.

- Nie powinno dojść do sytuacji, w której ktoś, kto nie jest autorem, podpisuje pracę. Jeśli Skarżyńska była szefem i nadzorowała pracę, do niej należał podział honorarium. Jednak jeśli nie była autorem, a tylko podpisała się, to złamała zasady etyki - podkreśla Zbigniew Maćków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska