Rzecz ujawnili kontrolerzy Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. W połowie ubiegłego roku weszli na teren, na którym przedsiębiorca prowadził swój biznes. Co robił? Rozbierał stare samochody i odzyskiwał z nich części. Żeby prowadzić taką działalność trzeba spełnić określone w przepisach wymagania. Tak, by demontaż aut nie truł środowiska i nie utrudniał życia sąsiadom takiego biznesu.
Z ustaleń WIOŚ wynika, że biznes w Krynicznie nie spełniał żadnych wymogów. Plastikowe części, które były już niepotrzebne, palono. A dym – twierdzi prokuratura w uzasadnieniu aktu oskarżenia – zagrażał zdrowiu i życiu ludzi. Gdy w czerwcu ubiegłego roku inspektorzy WIOŚ rozpoczęli kontrolę akurat padał deszcz. Na ziemi zobaczyli kałuże wody pomieszanej z resztkami olejów. Wszystko wsiąkało zatruwając grunt i wody pod, w Krynicznie ziemne. Były też kawałki rozbitego szkła, stare opony. Pod gołym niebem składowano „niezabezpieczone przed czynnikami atmosferycznymi” stare zbiorniki paliwa czy zbiorniki na gaz i gaśnice.
Zdaniem prokuratury, biznesmen dopuścił do „trwałego obniżenia jakości ziemi i wód gruntowych”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?