Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Producenci ropy naftowej od ponad 60 lat wpływają na światową gospodarkę. Wraz z transformacją energetyczną może przybyć im konkurencja

Jerzy Mosoń
Jerzy Mosoń
Przed światem Zachodu jest nowe wyzwanie: trzeba wygrać wyścig o nowe, czyste paliwo. Aby było to możliwe, trzeba będzie być może zapobiec kartelizacji państw, które dysponują potrzebnymi surowcami
Przed światem Zachodu jest nowe wyzwanie: trzeba wygrać wyścig o nowe, czyste paliwo. Aby było to możliwe, trzeba będzie być może zapobiec kartelizacji państw, które dysponują potrzebnymi surowcami 123rf.com/profile_drmform
Inflacja mająca charakter globalny, jest w dużej mierze zależna od cen ropy naftowej. Te z kolei dyktują de facto jej producenci i eksporterzy, manipulując wielkością wydobycia tego surowca, czemu służy organizacja OPEC+. Wraz z transformacją energetyczną wpływ kartelu naftowego na światową gospodarkę będzie jednak coraz mniejszy, a do głosu częściej dochodzić będą państwa posiadające dostęp do rzadkich pierwiastków oraz technologii, bez których rezygnacja z paliw kopalnych nie byłaby możliwa. Czy podmioty kontrolujące nowe paliwa mogą założyć organizację podobną do OPEC+? Wygląda na to, że taki ruch jest tylko kwestią czasu. Jakie zagrożenia się z tym wiążą?

Spis treści

Choć nie do końca pokrywa się to z najnowszymi osiągnięciami nauki, to w opinii przeważającej liczby ekspertów transformacja energetyczna, nie będzie możliwa bez surowców krytycznych takich jak: kobalt, lit, nikiel czy grafit. Na pewno jednak, i z tym zgodzi się raczej każdy, są one wciąż niezbędne do produkcji pojazdów elektrycznych, baterii czy turbin wiatrowych.

Biedne państwa mogą szybko stać się potentatami

Kłopot w tym, że dostęp do rzadkich minerałów i metali ma tylko garstka państw – a co sprawę komplikuje jeszcze bardziej – przeważają wśród nich kraje rywalizujące z Zachodem. Obecna sytuacja jest zatem niemal kalką z początku lat 60. ubiegłego wieku, kiedy to kształtował się kartel naftowy OPEC. Wówczas jednak wpływy państw Zachodu w jego dawnych koloniach były znacznie większe niż obecnie. Ten fakt ma obecnie niebagatelne znaczenie w kontekście szukających swego miejsca na arenie międzynarodowej słabszych państw afrykańskich (np. Rep. Dem. Konga), Azji (Indonezja, Wietnam), czy Ameryki Południowej (Argentyny, Boliwii, Chile), posiadających bogate złoża pożądanych pierwiastków.

Wietnam podaje rękę Zachodowi. To cios dla Pekinu

Należy zatem przypuszczać, że rywalizacja o najważniejsze metale ziem rzadkich nie ograniczy się tylko do biznesu, ale wejdzie na poziom relacji dyplomatycznych i międzypaństwowych. Pierwszym akcentem tej rozgrywki jest szereg amerykańskich zabiegów mających na celu poprawę relacji z Hanoi i zbiegająca się z nimi decyzja Wietnamu o ponownym otwarciu ogromnej kopalni ziem rzadkich. Nie jest tajemnicą, że był to mocny cios zadany Pekinowi, tym bardziej, że plany Wietnamczyków związane są z dążeniami Zachodu do uniezależnienia się od pierwiastków eksportowanych przez Chiny. Dowodem na to może być chociażby udział w planowanym projekcie wznowienia wydobycia australijskiej spółki Blackstone Minerals Ltd. Najprawdopodobniej pierwsze prace w kopalnii ruszą już za kilka miesięcy. Z jednej strony, to już niedługo, z drugiej strony czasu na zbudowanie sojuszy wydobywczych zostało naprawdę niewiele, a potrzeby i ryzyko deficytów potrzebnych surowców jest ogromne.

Zapotrzebowanie na czystą energię będzie rosło coraz szybciej

Zgodnie ze scenariuszem kreślonym przez porozumienie paryskie z 2015 r., zakładające osiągnięcie zerowej emisji netto CO2 w gospodarce do 2050 r., powinno niebawem drastycznie wzrosnąć zapotrzebowanie na technologie czystej energii. Prawdopodobnie tylko do 2030 r. gospodarka będzie potrzebować aż 250 tys. ton zielonego wodoru. Aby go wytworzyć, trzeba będzie uruchomić kolejne moce z odnawialnych źródeł energii. To z kolei wymaga wzrostu importu metali ziem rzadkich. Przy czym mowa tylko o czystej energii, która ma pomóc wytworzyć zielony wodór. A co z resztą? Rynek potrzebuje surowców do budowy magazynów energii, paneli fotowoltaicznych, czy turbin.

Europa też ma potentatów dysponujących bogatymi złożami niektórych pierwiastków

Bez baterii nie obejdą się ani współczesne „elektryki” używające dużych i ciężkich akumulatorów ani te napędzane wodorem, zadowalające się nieco mniejszymi. Do ich produkcji wciąż potrzebne są znaczne ilości m.in. litu. I choć bogate złoża wspomnianego pierwiastka leżą w Czechach (do 5 proc. światowych zasobów), to jego wydobycie jeszcze się nie rozpoczęło. Gdy jednak za kilka lat machina górnicza ruszy, same tylko Czechy będą mogły dostarczyć gospodarce 2,25 mln ton rudy, co odpowiada produkcji miliona baterii do samochodów elektrycznych. A jeśli do naszych południowych sąsiadów dołączą Niemcy, to z Saksonii uda się pozyskać niewiele mniej tego pierwiastka. Tyle że to tylko jeden z cennych i niezwykle potrzebnych metali. Reszty próżno szukać w dużych ilościach na Starym Kontynencie.

Zdaniem Aylin Somersan Coqui, CEO Grupy Allianz Trade, w ciągu najbliższej dekady, zapotrzebowanie na lit wzrośnie o około 90 proc., za to na nikiel (lider wydobycia – Francja ogranicza właśnie jego produkcję ze względów bezpieczeństwa) i kobalt (Afryka) o 60 proc.

– Należy się spodziewać, że do 2040 r. całkowite globalne wykorzystanie tych minerałów, w tym wykorzystanie związane z czystymi technologiami, wzrośnie o +60 proc. w przypadku miedzi, o +100–200 proc. w przypadku niklu i kobaltu oraz o +900 proc. w przypadku litu – prognozuje prezes Aylin Somersan Coqui.

Z miedzią nie będzie problemu. Jest KGHM. Gorzej z niklem

O ile dostawy miedzi zabezpieczy m.in. polski KGHM, to z niklem, choćby przez wzgląd na zmniejszające się wydobycie tego metalu w należącej do Francji kopalni Goro w Nowej Kaledonii, może być problem. Być może zatem więcej tego pierwiastka trzeba będzie niebawem importować z dawnej holenderskiej kolonii – Indonezji, obecnie najliczniejszego w świecie muzułmańskiego kraju (275 mln ludności), lidera Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo–Wschodniej (ASEAN). Nie jest to jednak rozwiązanie optymalne z punktu widzenia państw Zachodu.

Europejscy kolonizatorzy tracą wpływy w Afryce. Może być jeszcze trudniej o cenne surowce

Kobalt trzeba za to sprowadzać już teraz albo z innego państwa ASEANU tj. z Filipin bądź zwiększyć dostawy z Kanady. Ten niezwykle cenny metal obecny jest także w: Zambii, Rosji, Papui-Nowej Gwinei, na Kubie oraz na Madagaskarze. Jednak jego największe złoża położone są w Demokratycznej Republice Konga (zagłębie Katanga). Europa nie ma już jednak co liczyć na uprzywilejowaną pozycję, bo niegdysiejszy kolonizator Afryki – Francja w zasadzie już straciła swe wpływy zarówno w Kongu, jak i w Ugandzie, a wcześniej także w Mali. Niedawno, w następstwie lipcowego puczu także w Nigrze, gdzie od lat wydobywa na preferencyjnych warunkach uran. A trzeba przypomnieć, że właśnie dzięki temu pierwiastkowi Paryż przez lata mógł zapewniać wsparcie atomu dla niestabilnej energetyki ze źródeł odnawialnych. Coraz śmielej w relacje z państwami afrykańskimi wchodzą za to Rosja i Chiny, starając się rozbudować sojusz BRICS.

Ostatni na mecie zapłacą wysoki koszt niedostosowania się do rewolucji paliwowej

Wyścig o kluczowe surowce jak widać już trwa. Firmy i rządy potrzebują ich, aby jak najszybciej osiągnąć cel zerowej emisji netto. Tylko wówczas będą mogły sprostać konkurencji. Spóźnione państwa i firmy nie będą mieć szans na nawiązanie rywalizacji z podmiotami pochodzącymi z rejonów bogatych w złoża tych pierwiastków lub kontrolujących je. W najgorszej sytuacji będą oczywiście państwa najdłużej opierające gospodarkę na paliwach kopalnych. Te będą musiały odprowadzać budżetu większe podatki i opłaty.

Tymczasem według Międzynarodowej Agencji Energii, w ciągu ostatnich pięciu lat rynek czystych technologii podwoił się, osiągając 320 mld USD w 2022 roku. A to dopiero początek dynamicznych wzrostów, których obecna dynamika kształtuje się na poziomie nawet dziesięciu procent rocznie.

Jakie państwa przejmują kontrolę nad nowymi paliwami?

Jak podkreśla Aylin Somersan Coqui, chociaż przyszłość będzie napędzana metalami, może być również ogrodzona żelaznymi kurtynami. W końcu kluczowe surowce są wysoce skoncentrowanymi zasobami: Chiny dominują w tej dziedzinie, kontrolując prawie wszystkie ciężkie pierwiastki ziem rzadkich, 91 proc. magnezu i 76 proc. dostaw krzemu na całym świecie – wskazuje. Podobnie wspomniana Demokratyczna Republika Konga, która już teraz kontroluje ponad 60 proc. światowego rynku kobaltu, podczas gdy RPA (członek antyzachodniego sojuszu BRICS, któremu przewodzą Brazylia, Chiny, Indie i Rosja) posiada 71 proc. udziału w platynie. Te geograficzne monopole już teraz powodują pewne zakłócenia cen i napięcia w dostawach – zwraca uwagę Aylin Somersan Coqui.

Podobnie jak kraje produkujące ropę naftową z OPEC, państwa bogate w minerały mogą zdecydować się na utworzenie Organizacji Krajów Eksportujących Metale i wywrzeć silną presję na importerów kluczowych surowców - sugeruje Somersan Coqui.

Biorąc pod uwagę ich dużą zależność od importu kluczowych surowców, niektórzy członkowie UE byliby oczywiście zagrożeni, ponieważ taki kartel mógłby manipulować cenami, dalej zakłócać dostawy i ograniczać handel międzynarodowy. Koncentracja produkcji wokół wiodących firm łańcucha dostaw, w których Europa jest mniej obecna w porównaniu z USA czy Chinami, mogłaby również stworzyć zależności i narazić Europę na wojny handlowe między krajami trzecimi – ostrzega Aylin Somersan Coqui.
Jakie państwa mogłyby stworzyć kartel pierwiastków ziem rzadkich? Byliby to dotychczasowi gracze z OPEC+ tacy jak Rosja, ale też Chiny, Demokratyczna Republika Konga, Filipiny, Indonezja, RPA, etc. Ich łączne zasoby rzadkich minerałów i metali są tak duże, że nawet drobne ograniczenie podaży, mogłoby zachwiać rynkiem energii na całym świecie.

Łańcuchy dostaw do Europy są niezwykle kruche, co zagraża realizacji ambitnych celów klimatycznych

Zależność Europy od surowców krytycznych jest nie tylko realna, ale i silna – podkreśla Aylin Somersan Coqui. Przykładowo, w przypadku magnezu, germanu i metali ziem rzadkich Europa jest uzależniona głównie od jednego dostawcy - Chin. Jeśli chodzi o boran, to ta sama historia: Europa jest całkowicie uzależniona od Turcji. Europa jest w dużym stopniu narażona na zbliżające się ryzyko wyczerpania łańcuchów dostaw, co może przeszkodzić osiągnięciu celów porozumienia paryskiego – ostrzega Aylin Somersan Coqui.

Ustawa o surowcach krytycznych może nie rozwiązać problemu braku surowców w Europie

Czy ustawa o surowcach krytycznych (CRM) wystarczy, aby temu zapobiec? Zastanówmy się – radzi Aylin Somersan Coqui: Ustawa CRM proponuje pozyskiwanie w UE 10 proc. w odniesieniu do 18 surowców. Jednak siedem z nich nie spełnia tego wymogu na etapie wydobycia. W przypadku tych siedmiu materiałów UE-27 jest w dużym stopniu zależna od zaopatrzenia z krajów trzecich (ponad 94 proc.). Co więcej, ustawa CRM stanowi, że co najmniej 40 proc. rocznego zużycia tych surowców w UE-27 musi pochodzić z przetworzenia ich w UE. Okazuje się, że spośród 24 wymienionych materiałów, 21 nie spełnia jeszcze tego wymogu. Lista przykładów jest długa. Wszyscy zgadzają się więc co do celów, ale środki do ich osiągnięcia są wciąż dalece niewystarczające – konkluduje CEO Allianza.

Dywersyfikacja źródeł energii oraz recyklilng. Ważny będzie też czas

Zdaniem Aylin Somersan Coqui niezbędne jest powiększenie bazy dostawców. Oprócz zmniejszenia zależności, Europa musi również inwestować we własne zdolności produkcyjne. Niektóre krytyczne minerały są dostępne w Europie: na przykład we Francji właśnie otwarto kopalnię litu. Warto jednak przypomnieć, że na eksploatację czekają też złoża tego pierwiastka z pogranicza czesko-niemieckiego. Europa musi także korzystać z tych kopalni w najbardziej zrównoważony sposób, a także nauczyć się sposobów najbardziej efektywnego odzyskiwania surowców. Szacuje się na przykład, że do 2050 r. 65 proc. całkowitego zapotrzebowania UE na kobalt – kluczowy materiał w bateriach, można zaspokoić poprzez recykling starych baterii. Jest jednak także inne podejście, o którym Aylin Somersan Coqui nie wspomina.

Rzadkie minerały i metale długo jeszcze będą potrzebne

Nie ma wątpliwości co do tego, że jeszcze przez wiele lat metale ziem rzadkich oraz niektóre minerały będą potrzebne przemysłowi. Wiadomo też jednak, że są już technologie pozwalające na częściową rezygnację z nich, a w przyszłości całkowite ich zastąpienie. Kilkanaście miesięcy temu naukowcy z Wielkiej Brytanii i z USA, pracując oddzielnie opracowali metody laboratoryjnego wytworzenia tetraenitu, czyli specyficznego w swej strukturrze stopu niklu i żelaza, który za sprawą swoich właściwości magnetycznych, ma szansę zastąpić niebawem takie pierwiastki jak: neodym, prazeodym i dysproz.

Na przykład grafit mineralny naturalnie występujący w przyrodzie i wykorzystywany do produkcji baterii, można zastąpić grafitem syntetycznym, mającym jeszcze szersze zastosowanie, choć proces jego wytwarzenia nie jest zbyt ekologiczny. Czysta pod tym względem jest za to produkcja carbogelu mającego zbliżone do niego właściwości.

Polskie wynalazki mogą zmienić świat, ale nie od razu

Carbogel powstaje ze skrobi, czyli źródła w pełni odnawialnego. Metodę ekologicznego wytwarzania carbogelu wymyślił zespół prof. Marcina Molendy z Centrum Transferu Technologii CITTRU Uniwersytetu Jagiellońskiego. Polscy naukowcy z Krakowa opracowali zresztą szereg innych metod pozwalających na zmniejszenie zapotrzebowania na metale ziem rzadkich, w tym litu. Inny, również polski zespół wymyślił grawitacyjne magazyny energii, również w dużym stopniu uniezależniający gospodarkę krajową od importu. Nie zmienia to faktu, że zanim te nowoczesne rozwiązania znajdą się w powszechnym użytku minie jeszcze sporo czasu. To okres, w którym zintensyfikuje się walka o metale ziem rzadkich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Producenci ropy naftowej od ponad 60 lat wpływają na światową gospodarkę. Wraz z transformacją energetyczną może przybyć im konkurencja - Strefa Biznesu

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska