Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent obiecał wykup domu, urzędnicy chcą burzyć

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Renata Makuch mieszka w domku razem z dwoma schorowanymi córkami. Chciałyby uporządkować prawną sytuację, wykupić dom i tu pozostać. - Starych drzew się nie przesadza – mówi.
Renata Makuch mieszka w domku razem z dwoma schorowanymi córkami. Chciałyby uporządkować prawną sytuację, wykupić dom i tu pozostać. - Starych drzew się nie przesadza – mówi. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Trzy schorowane kobiety mieszkają na Stabłowicach. Mówią, że prezydent obiecał im możliwość wykupu. Ale jest decyzja – rozbiórka.

Pani Renata i jej dwie córki mają żal do prezydenta Rafała Dutkiewicza: - Obiecał nam, że będziemy mogły mieszkać w naszym domku. Potem przyszło pismo, że mieszkać się nie da, bo część domku trzeba wyburzyć.

Urzędnicy zapewniają, że chcą pomóc. I już bardzo pomogli, a złej woli nie było. Warunkowo umorzyli przecież pani Renacie długi, bo nie płaciła czynszu za ten domek. Wstrzymali eksmisję. No, ale wtrącił się nadzór budowlany. Nikt nie wiedział…

Pani Renata pokonała nowotwór. Przeżyła trzy zawały. Ma schorowane córki. Jedna po wypadku, druga niepełnosprawna.

Domek na Stabłowicach należy do gminy. Rodzina mieszka tu od wojny. W 1956 r. dostali go w dzierżawę na 45 lat. W 2001 r. chcieli wykupić. Ale urzędnicy przeciągali sprawę i zamiast papierów na wykup dali nową umowę najmu. Pani Renata walczyła wtedy z rakiem. Podpisała ją nie wiedząc, co to za dokument. Nie płaciła czynszu, bo myślała, że już jest właścicielką. W 2005 r. urzędnicy zgodzili się na wykup, ale wtedy okazało się, że jest dług. Zaczęli egzekucję, wypowiedzieli najem, chcieli ich eksmitować z domu.

Wreszcie we wrześniu 2015 r. urząd zgodził się na umorzenie długu - pod warunkiem że dwa lata będą regularnie płacić czynsz. 18 grudnia na spotkaniu prezydent obiecał, że nie będzie eksmisji. - Panie poruszały też kwestię braku umowy najmu - mówi rzecznik prezydenta Arkadiusz Filipowski. Ale umowa będzie możliwa po dwóch latach regularnego płacenia.

Paulina, córka pani Renaty, jest pewna, że była też obietnica wykupu za dwa lata. A na początku lutego przyszło pismo, że w listopadzie nadzór budowlany zdecydował o wyburzeniu przybudówki, co ją dziadek stawiał w latach 40. Bo to samowola budowlana postawiona niezgodnie ze sztuką. A bez tej przybudówki mieszkać się nie da.

Na spotkaniu u prezydenta nikt z jego uczestników o tej decyzji nie wiedział. One nie były stroną. Panią Renatę przesłuchiwali w nadzorze, ale nie skojarzyła, w jakiej sprawie. Urzędnicy prezydenta też nie wiedzieli, choć ratusz był stroną. Urząd od decyzji się nie odwołał. Gdyby one miały decydować, to by walczyły. A tak?

Rzecznik zapewnia, że urząd chce problem rozwiązać: zaproponował dwa piękne, wyremontowane mieszkania. Ale one chore, nie każde będzie odpowiednie. Rzecznik mówi, że jak te lokale nie będą dobre, to znajdą inne. Ale one wolałyby w swoim domku. Załatwiłyby sprawę długu, wykupiły. Pani Paulina znalazła już fundacje, które pomogłyby w remoncie. - Starych drzew się nie przesadza - uśmiecha się smutno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska