Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar składowiska odpadów chemicznych w Jakubowie. Mieszkańcy: - Znów zostajemy sami z problemem!

Kacper Chudzik
Kacper Chudzik
Akcja gaśnicza na nielegalnym składowisku odpadów chemicznych w Jakubowie już się zakończyła. Na miejscu zostało wciąż mnóstwo niedopalonych zbiorników. Mieszkańcy Jakubowa proszą gminę o interwencję.

Na miejscu potężnego pożaru, który wybuchł we wtorek, 24 lipca, nie widać już strażaków. Akcja została zakończona. Teren wciąż pełen jest jeszcze spalonych, nadpalonych, lub uratowanych beczek z chemiczną substancją. Ogromne jej ilości dostały się do powietrza podczas pożaru, część spłynęła również z wodą użytą do gaszenia. Póki co władze samorządowe, na podstawie pierwszych badań powietrza, uspokajają, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców. Ci jednak ani trochę nie wierzą w te zapewnienia.

- We wsi nie ma osoby, która już nie miałaby jakiś problemów. Ludzi drapie gardło, ciężko się oddycha, bolą ich głowy. A jak wiatr zawieje od strony składowiska, to śmierdzi straszliwie - skarżą się nam mieszkańcy Jakubowa, który od składowiska oddalony jest o zaledwie kilometr.

Radny gminy Radwanice Grzegorz Saja, który od dawna próbował zwrócić uwagę na składowisko mówi, że ludzie obawiają się o swoje życie i zdrowie. - A wójt znów nic nie robi! Jeśli gmina nie usunie tego co tam zostało, to mieszkańcy wyjdą na ulice w Radwanicach. Będą ją blokować, żeby zwrócić uwagę na problem - mówi Grzegorz Saja.

Wszystko wskazuje na to, że mieszkańcy faktycznie nie doczekają się zdecydowanych działań ze strony samorządu. Wójt Paweł Piwko przyznaje, że ma związane ręce.

- My musimy robić wszystko z prawem, a ono jest takie, że nie mamy zbyt wielu metod na poradzenie sobie. To widać w całej Polsce, gdzie są podobne problemy. Tylko w województwie Dolnośląskim są 23 podobne składowiska. Wykonawstwo zastępcze, czyli usunięcie odpadów na koszt gminy możliwe jest tylko, gdy istnieje zagrożenie życia lub zdrowia mieszkańców - zaznacza wójt.

Samorządowiec twierdzi, że takiego zagrożenia nie ma, przynajmniej nie ma wyników badań, które by je potwierdziły.

- My musimy działać na konkretach, nie na tym, że ktoś, coś powiedział - dodaje wójt.

Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska prowadzić będzie badania, które mają na celu ustalenie czy i w jakim stopniu środowisko zostało skażone po pożarze. Na wyniki takich ekspertyz trzeba jednak czekać.

- My nie będziemy czekać kolejnych miesięcy! - zapewniają zdesperowani mieszkańcy.

Prowadzący składowisko trafił do aresztu

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy, że właściciel składowiska - 72-letni Janusz G. usłyszał prokuratorskie zarzuty sprowadzenia zagrożenia życia i zdrowia wielu osób. W piątek, 27 lipca Sąd Rejonowy w Głogowie, na wniosek prokuratury, zadecydował o jego tymczasowym aresztowaniu.

Za sprowadzenie katastrofy, która zagroziła okolicznym mieszkańcom, lasom oraz szybowi kopalni, mężczyźnie grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Zaraz po pożarze zatrzymano oprócz niego jeszcze trzy osoby związane ze składowiskiem, jednak po przesłuchaniach w charakterze świadków zwolniono je do domów.

- Sąd postanowił przychylić się do wniosku prokuratora, argumentując to zarówno obawą matactwa ze strony podejrzanego, ale również grożącą mu surową karą. Treści jego wyjaśnień, ze względu na dobro śledztwa nie przedstawimy. Do zarzucanego mu czyny podejrzany się jednak nie przyznaje - mówi prokurator Zbigniew Sokalski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska