Jakikolwiek inny wynik od zwycięstwa Zagłębia będzie sukcesem Chrobrego - tak pisaliśmy przed sobotnimi derbami obu drużyn w Głogowie, które ostatni raz na tym stadionie rozgrywane były w 1984 roku.
Jeśli pomarańczowo-czarni przystępowali do tego spotkania mocno osłabieni, bo przecież ofensywa zespołu jest od dawna poszatkowana przez kontuzje (m.in. Łukasza Szczepaniaka, Michała Ilkowa-Gołą-ba czy Tomasza Zająca), to trudno było sobie wyobrazić, że głogowianie ograją lidera, który wiosną nie przegrywa. Ograć, nie ograli, ale wywalczyli cenny punkt, bo w sztabie trenera Ireneusza Mamrota celem jest utrzymanie się w lidze i spokojna praca w lecie nad startem nowej serii.
- To zwycięski remis. Wiele osób skazywało nas na porażkę lub pożarcie. Obawiano się nawet podobnego rozstrzygnięcia do tego sprzed tygodnia (Zagłębie pokonało Stomil Olsztyn 4:1 - przyp. JP). Kurs u bukmacherów na naszą wygraną wynosił aż sześć złotych. To wiele mówi. W poprzedniej kolejce w Siedlcach też skazywano nas na przegraną, bo nie mieliśmy składu. A my gramy na maksa. Tak się cementuje zespół. Zagłębie miało z gry więcej, my przy odrobinie szczęścia z przodu mogliśmy coś zrobić dodatkowego, ale ten punkt może być bardzo cenny na koniec rozgrywek - komentował po meczu 24-letni obrońca Chrobrego Damian Byrtek. Jak tu się nie cieszyć i szanować tego remisu, skoro piłkarze gospodarza przez cały mecz celnych strzałów oddali... zero.
W Lubinie taki wynik to nie katastrofa, ale raczej najgorsza z najlepszych możliwości. Skuteczność na poziomie pięćdziesięciu procent, jeśli chodzi o celne strzały na bramkę rywala, pozwala ostrzyć sobie apetyty na kolejne bramki. Tym razem jednak nie padły, ale przecież to derby, więc pewnie wśród zawodników Zagłębia pojawiła się mała irytacja. Zdradza to ilość fauli na graczach gospodarza: piętnaście i cztery żółte kartki. Po drugiej stronie jedna, a nieprzepisowych zagrań siedem.
- Spodziewaliśmy się takiego meczu. Chrobry będzie próbował nas kontrować, taką taktykę przyjmuje większość zespołów, z którymi gramy. W piłce liczą się gole strzelone, z każdą minutą było widać większą determinację wśród gospodarzy. W trzeciej fazie graliśmy za wolno, brakowało przyspieszenia. Liczyłem, że w takim meczu po stałym fragmencie gry coś wpadnie do siatki. Takie są derby. Kolejny mecz na zero z tyłu i w sezonie dopiero trzeci mecz bez strzelonej bramki. Dzisiaj graliśmy trochę za wolno i stąd taki rezultat - mówił po meczu szkoleniowiec zespołu "Miedziowych" Piotr Stokowiec. Niechlubna tradycja spotkań Chrobrego z Zagłębiem została tym samym podtrzymana. Spośród ostatnich dwunastu konfrontacji obu zespołów głogowianie nie wygrali ani razu.
Dawno niewidziane derby skusiły wielu kibiców. Na stadionie w Głogowie pojawiło się blisko trzy tysiące osób, a więc obiekt wypełnił się do ostatniego miejsca. Przyjechała też spora grupa kibiców z Lubina - około trzystu pięćdziesięciu osób. Nie obyło się oczywiście bez incydentów mających na celu prezentację męskości fanów obu zespołów. Przed meczem pod stadionem musiała interweniować policja, która miała także trochę pracy na trasie z Głogowa do Lubina. Wiemy, że zatrzymanych zostało dziesięć najbardziej agresywnych osób, które w najbliższych dniach mają usłyszeć zarzuty.
I liga
Wyniki 25. kolejki: Miedź Legnica - Stomil Olsztyn 1:1 (0:1), Widzew Łódź - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2:1 (1:0), Arka Gdynia - Flota Świnoujście 1:0 (0:0), GKS Tychy - Chojniczanka Chojnice 3:3 (0:1), Sandecja Nowy Sącz - Wisła Płock 0:1 (0:1), Dolcan Ząbki - Wigry Suwałki 0:0, GKS Katowice - Bytovia Bytów 0:0, Olimpia Grudziądz- Pogoń Siedlce 0:1 (0:1), Chrobry Głogów - Zagłębie Lubin 0:0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
