Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Półfinał to wciąż zbyt wysokie progi

Marcin Kaźmierczak
SPR przegrał oba pojedynki z Azotami Puławy, choć w obu prowadził do przerwy

Kolejny, jedenasty już rok fajni głogowskiego szczypiorniaka będą musieli poczekać na awans SPR Chrobrego Głogów do półfinału rozgrywek ligowych. Choć podopieczni Piotra Zembrzuskiego w obu ćwierćfinałowych spotkaniach schodzili na przerwę przy swoim prowadzeniu, ostatecznie dwukrotnie ulegli Azotom Puławy i podobnie jak w ostatnich latach pozostanie im walka o miejsca 5-8.

Pierwsza połowa sobotniego pojedynku rozegranego w hali im. Ryszarda Matuszaka wlała sporo optymizmu w serca głogowskich kibiców, bowiem SPR do przerwy prowadził trzema bramkami 15:12. Dużą w tym zasługą były przede wszystkim skuteczne interwencje Michała Kapeli, któremu kilka razy pomogły słupki.

Niestety, w drugiej odsłonie puławianie weszli już na swój optymalny, wysoki poziom i szybko pozbawili złudzeń graczy Chrobrego, którzy przegrali ostatecznie pierwsze starcie 27:32. - W drugiej połowie Puławy zwarły szyki i było dużo trudniej bronić. W ataku zabrakło nam koncepcji na pokonanie tej wysokiej obrony. Nie graliśmy do pewnej piłki, często oddając nieprzygotowane rzuty, z którymi radził sobie Bogdanov, albo po prostu odbijaliśmy się od tych wielkich chłopów - mówi Piotr Zembrzuski. - Puławy są doskonałą drużyną naszpikowaną reprezentantami swoich krajów. Ciężko prowadzić z nimi wyrównaną grę przez całe sześćdziesiąt minut. Mogliśmy, co prawda, dłużej utrzymać wyrównany stan, gdybyśmy lepiej weszli w drugą połowę. Tak się jednak niestety nie stało i stąd taki wynik - dodaje.

Sporym problemem głogowian był brak podstawowego reżysera gry Mariusza Gujskiego, którego na środku rozegrania zastąpił Adam Babicz. To z kolei spowodowało dodatkowe kłopoty na lewej połówce, na której trener musiał rotować zawodnikami. - Z jednej strony, tak było, ale nie do końca. Grzesiek Sobut miał przecież przyzwoity początek, w drugiej kilka bramek dorzucił Dominik Płócienniczak, którego domeną jest przecież defensywa. To było jednak trochę chaotyczne granie - twierdzi szkoleniowiec SPR-u.

Jak podkreśla, bał się wpuścić na boisko Mariusza Gujskiego, by ten nie pogłębił urazu mięśnia dwugłowego uda. - Mariusz miał już zgodę lekarza na grę, ale był dopiero po jednym i to dość lekkim treningu i nie wiedzieliśmy, jak to będzie wyglądało już w takiej meczowej walce. To jest zawsze dylemat, czy postawić wszystko na jedną kartę, ale być może w konsekwencji unieruchomić zawodnika na kilka miesięcy - wyjaśnia.

Przebieg środowego, rewanżowego starcia w Puławach był bardzo podobny do pierwszego pojedynku. Głogowianie na przerwę zeszli z prowadzeniem, by stracić je już na początku drugiej połowy i ostatecznie przegrać 30:33. - Jeżeli przegraliśmy u siebie pięcioma bramkami, to trudno było być optymistą, że na wyjeździe wygramy sześcioma. Rozegraliśmy jednak bardzo dobre spotkanie, chyba najlepsze w tym sezonie przeciwko Puławom. Poziom naszej gry był nawet wyższy niż w pierwszej połowie meczu w Głogowie. Szkoda, że w końcówce nie udało nam się doprowadzić choćby do remisu, bo mieliśmy ku temu szanse. Myślę, że niektórzy zawodnicy nie wytrzymali napięcia w sytuacjach sam na sam i w okresach naszej gry w przewadze i stąd przegrana - ocenia występ P. Zembrzuski.

Porażka w dwumeczu sprawiła, że Chrobremu pozostała gra o miejsca 5-8. Jego rywalem będzie Górnik Zabrze, który uległ Wiśle Płock. Spotkania odbędą się w kwietniu po przerwie na mecze reprezentacji. Również w kwietniu SPR rozegra dwumecz w 1/4 finału Pucharu Polski. Rywalem głogowian w tych potyczkach także będą zabrzanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska