Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poczytaj mi mamo, poczytaj mi tato, poczytaj... dziadku, babciu, ciociu, wujku, sąsiadko. Czytajmy!

Robert Migdał
Robert Migdał
Robert Migdał arch. Polska Press Grupa
Serce mi się raduje, kiedy mój synek (lat pięć) nie chce zasnąć wieczorem bez przeczytania bajki. I choćby było późno, ciemno, a za kilka godzin trzeba wstać do przedszkola, to książka na dobranoc musi być i basta. Wpisał to w swój stały rytuał - kąpiel, kolacja, mycie zębów i czytanie w łóżku.

Oczywiście, wielka w tym „wina” mojej żony i moja, bo sami go zaraziliśmy miłością do książek, książeczek, bajeczek, komiksów. Oboje lubimy czytać, więc naturalną koleją rzeczy (jak tradycja, to tradycja) nasze dzieci też zapałały miłością do literatury (starsza córka czyta sama i pochłania książkę za książką).

W tym uwielbieniu książek nie jesteśmy z żoną osamotnieni. Większość naszych #znajomych, kolegów, przyjaciół nie tylko czyta, ale się zaczytuje - pozdrawiam moją redakcyjną koleżankę Hanię, która nawet wychodząc na papierosa zabiera ze sobą książkę, żeby nie stracić choćby chwili, jeśli może ją przeznaczyć na przeczytanie kilku stron.

Sporo moich znajomych (Artur, Rafał, Ula) kupiło elektroniczne czytniki, bo rocznie pochłania takie ilości książek, że nie pomieściliby ich po przeczytaniu (i przed przeczytaniem) w domu. A tak w jednym, małym pudełku, mogą nosić przy sobie kilkadziesiąt tomów, bez narażania kręgosłupa na deformację i urazy (a w podróży jaka wygoda!)

Powoli wraca też moda na czytanie. Na czytanie w miejscach publicznych. Ludzie nie wstydzą się czytać w tramwajach, kawiarniach. Ba, widziałem też (na trasie z Wrocławia do Głogowa) kierowcę, który prowadził auto, trzymał książkę na kierownicy i czytał - tego akurat nie polecam, choć pan jechał wolno, to jednak niebezpieczeństwo na drodze stwarzał wielkie. Może warto zainwestować w audiobooka - wybór jest przeogromny, a i aktorzy, którzy nagrywają książki, to zacne nazwiska...

Ba. Widziałem też jak miłośnicy książek łączą przyjemne z pożytecznym - czytają biegnąc na bieżni w fitness clubie lub pedałując na rowerze stacjonarnym. Można? Można! Dla miłośników literatury nie ma rzeczy niemożliwych...

Ale pasją czytania, miłością do książek, nie zarażają tylko rodzice, dziadkowie (część rodziny, która jest najlepsza i niezastąpiona w czytaniu baśni i bajek). Też przedszkola, szkoły.

I nie chodzi mi tylko o lektury obowiązkowe, które muszą być „przerobione”, bo tak jest w programie nauczania. Piszę tu o rzeczach, które szkoły robią ponad to, co obowiązkowe. z własnej inicjatywy, według własnego pomysłu, z chęci wpojenia dzieciom i młodzieży miłości do czytania. A pomysły mają różne... Na przykład szkolne biblioteki organizują gry i zabawy zachęcające do czytania, konkursy literackie. Dzieci ze starszych klas czytają tym z klas młodszych...

Szkoły organizują też poczytanki dla swoich uczniów. Wczoraj sam brałem w takiej udział, bo szkoła podstawowa numer 3 przy ul. Bobrzej we Wrocławiu zaprasza „ludzi z zewnątrz” (dostąpiłem tego zaszczytu), którzy przez cały tydzień czytają dzieciom w szkolnej bibliotece (pozdrawiam klasy drugie, których byłem gościem). I proszę mi wierzyć - dzieci chłonęły każde słowo, słuchały w ciszy i spokoju, z zainteresowaniem (przeczytałem im m.in. baśń Andersena, i fragment „Mikołajka” Sempe i Gościnnego).

Wierzę, że „zaczytana SP3” nie jest jedyną „zaczytaną szkołą” na Dolnym Śląsku. Oby takich szkół było jak najwięcej...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska