Zgodnie z przepisami plakaty wyborcze są jedynymi, jakie legalnie można powiesić na przystankach. Ale muszą zniknąć w ciągu 30 dni po wyborach.
Tymczasem we Wrocławiu 150 dawnych plakatów wyborczych, zamiast zniknąć, stało się banerami ekologicznej organizacji. Przedstawiciele Extinction Rebellion wykorzystali wyborcze plakaty i swoje hasła wypisali na odwrocie - tak, że wizerunków polityków już nie widać. Hasło "Wybraliśmy Was - i CO2 dalej" da się natomiast zauważyć prawie na każdym przystanku w centrum, a także w innych częściach miasta.
"Ruch Extinction Rebellion wykorzystał materiały promocyjne partii – teraz już tylko zaśmiecające przestrzeń publiczną – aby zwrócić uwagę mieszkańców Wrocławia na problem zmian klimatycznych. Hasło "I CO2 dalej?" wskazuje, że chociaż część z partii startujących w wyborach miała w swoich programach kwestie ochrony środowiska, ich głównym zadaniem powinno być teraz dopilnowanie, aby stały się one priorytetem w polityce" - czytamy w komunikacie organizacji.
I chociaż idea jest słuszna, to już sposób prowadzenia akcji co najmniej wątpliwy. Bo nie dość że ekolodzy oszpecili przystanki w centrum, to jeszcze złamali prawo.
- Jeśli plakaty zostały przejęte bez pozwolenia, jest to wykorzystanie i naruszenie czyjejś własności, a to już podpada pod kodeks wykroczeń - mówi Marcin Zatorski, prawnik.
Ekolodzy właścicieli plakatów o zgodę nie pytali. Ale nie tylko o przywłaszczenie tu chodzi. Wywieszanie plakatów i reklam na przystankach jest nielegalne.
- Mamy informacje o tym, że na przystankach pojawiły się takie plakaty. Jest to nielegalne, diagnozujemy problem. Musimy się przekonać, jaka to jest skala i dopiero wtedy będziemy się zastanawiać, czy zostanie wszczęte postępowanie karno-administracyjne. Musimy mieć bowiem udokumentowane z datą i godziną, jak długo takie plakaty wisiały i w których miejscach - mówi Ewa Mazur z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta.
- Musimy to dokładnie sprawdzić. Jeżeli rzeczywiście doszło do zniszczenia plakatów wyborczych, to jest to wykroczenie. Na razie jednak nikt w tej sprawie się do nas nie zgłaszał - mówi Waldemar Forysiak ze straży miejskiej.
Ekolodzy problemu nie widzą. - Przejęliśmy plakaty wyborcze, które teraz już tylko zaśmiecają miasto. Naszym celem było pokazanie, że priorytetem polityków powinno stać się przeciwdziałanie skutkom kryzysu klimatycznego - mówi Katarzyna Sałata z Extinction Rebellion. - Wykorzystujemy te plakaty, które i tak by wisiały i sami zdejmiemy te, które przejęliśmy zgodnie z przepisami, czyli do 30 dni po wyborach, o ile nie zrobią tego sami politycy - dodaje Katarzyna Sałata.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?